Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kellymelly

Zarejestrowani
  • Zawartość

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral
  1. Kellymelly

    Szarlotka z rodzicami

    To Wandzia mu kupuje jak już te koszulki hah.
  2. Kellymelly

    Szarlotka z rodzicami

    Zgadzam się.... Skoro planował to od tylu lat to mógł chociaż przećwiczyć.
  3. Kellymelly

    Szarlotka z rodzicami

    Ej ej ja akurat jestem z Warszawy i "warszawka" brzmi okropnie . Nie każdy tutaj jest taki jak prowincjonalna Wandzia i Muka. Ps. Też nigdy nie słyszałam, żeby ktoś z moich znajomych zamawiał sobie striptizerkę dla faceta więc to chyba jednak niewarszawskie zabawy, a co najwyżej przyjezdnych "nowobogackich" XD
  4. Kellymelly

    Szarlotka z rodzicami

    Też mnie to rozbawiło. Ale przecież on chciał całą drużynę piłkarską.
  5. Kellymelly

    Niezrozumiała sytuacja

    Dziękuję Być może tak trochę jest, że po prostu czuję pustkę po tak długim kontakcie. Poza tym podobał mi się ten skrawek życia, jaki z nim prowadziłam i mogłam prowadzić.
  6. Kellymelly

    Małe Kłótnie

    Jedynym rozwiązaniem tutaj jest rozmowa. Szczera i bez unoszenia głosu. Ile macie lat?
  7. Kellymelly

    Dziwny sms od koleżanki z pracy

    Myślę, że całkiem normalny sms. Choć nigdy do końca nie wiadomo, jaka to jest relacja. Najlepiej spytaj męża.
  8. Kellymelly

    Niezrozumiała sytuacja

    Niby dorosły człowiek, a takie sceny odwalił! A na social mediach cały czas na bieżąco. Nie wiem, jak Wy, ale jak mi się ktoś nie podoba to mu daje unfollow, żeby sobie estetyki nie zaburzać
  9. Kellymelly

    Niezrozumiała sytuacja

    Właśnie dlatego wydawało mi się, że jednak trochę mu zależy ahah.
  10. Kellymelly

    Niezrozumiała sytuacja

    Też wydaje mi się, że zraniłam jego ego, choć nie wiem jak... Bo ja naprawdę mowiłam, że jestem bardzo szczęśliwa, że tu jestem i bardzo mi się podoba, tylko, że jestem trochę zagubiona, bo ciągle jestem otoczona dziesiątkami obcych osób... A on wtedy powiedział, że nie doceniam tego, co dla mnie robi. Co było absolutnie nieprawdą. No nic, bardzo mi przykro.
  11. Kellymelly

    Niezrozumiała sytuacja

    Cześć dziewczyny! Potrzebuję się wygadać, bo czuję się naprawdę bardzo źle. Zacznę od tego, że rok temu poznałam pewnego chłopaka. Polubiłam go, spotkaliśmy się kilka razy, ale potem zdarzyło się tak, że dużo mi się zwaliło na głowę i jakoś ta znajomość się rozeszła. Niedługo później także się przeprowadziłam. On przez cały ten czas do mnie pisał, interesował się mną coraz bardziej i generalnie było dość miło, choć nie traktowałam tej znajomości jakoś mocno poważnie. Również dlatego, że generalnie mam dość mało zaufania do ludzi (byłam po bardzo burzliwym związku i po prostu chciałam wszystko na spokojnie). Wkrótce on zaczął mnie wypytywać, czy przyjadę do niego w odwiedziny, czy moglibyśmy się jakoś spotkać itd, ale pandemia ciągle przybierała na sile (to był przełom lutego i marca) i po prostu stawało się to niemożliwe (gdy się przeprowadziłam, zaczęła dzielić nas granica). On jednak nie dawał za wygraną i trzeba powiedzieć, że naprawdę się starał. Sporo sobie opowiadaliśmy i choć trzymałam pewien dystans, on ciągle zapewniał mnie, że mu zależy odkąd się poznaliśmy, że jemu można zawsze zaufać itd (teraz widzę, jaka ja byłam jednak naiwna, burząc swoje mury). Finalnie zrobił mi niespodziankę i kupił mi bilety lotnicze do siebie (za które mu oddałam, bo to jednak dość niezręczne). Miałam trochę wątpliwości, ale pomyślałam sobie- to tylko kilka dni, zobaczymy co dalej! Wydawało mi się, że on bardzo się cieszy na mój przyjazd. Faktycznie, gdy przyjechałam było bardzo miło. To znaczy, widać było, że się stara, że zależy mu żeby więcej się o mnie dowiedzieć. Zabierał mnie do swoich przyjaciół, wszystkim przedstawiał, przytulał mnie i dotykał tuż przed ich oczami, ciągle pytał, czy wszystko ok, czy czegoś mi brakuje itd, chodziliśmy na piękne kolacje i wstawił nawet na instagram zdjęcie ze mną (wiadomo, że to żaden wyznacznik, ale jak się nie chce kogoś z kimś kojarzyć to się tego nie robi). Po prostu było pięknie, choć byłam dość mocno onieśmielona, bo prawie cały czas spędzaliśmy z jego różnymi kolegami. Widziałam jednak, że wszyscy bardzo się starają, żeby było miło i bardzo to doceniałam, o czym nawet kilka razy mu powiedziałam. Po kilku dniach jednak nastąpił jakiś kryzys, którego nie potrafię wytłumaczyć. Nie jestem w stanie znaleźć żadnej rozsądnej przyczyny, ale miałam wrażenie, że od rana traktuje mnie z pewną rezerwą. Próbowałam ratować sytuacje, żartować, zadawać pytania, ale miałam wrażenie, że wszystko co mówię, odbija się od jakieś bariery. W dodatku był to dzień, w którym mieliśmy jechać sami nad wodę, a znów pojechaliśmy z jego kolegą. W pewnym momencie zrobiło mi się tak przykro, że po prostu pociekły mi łzy. Widziałam, że się przejął i pytał ciągle, czy chce pogadać itd. Było mi bardzo trudno coś z siebie wydusić, ale po prostu powiedziałam w końcu prawdę, że czuję się dziwnie odpychana i nie wiem o co chodzi i że w ogóle ciągle jesteśmy z jego kolegami i nie zawsze czuję się tak dobrze. On oczywiście prosto w twarz powiedział mi, że przesadzam, że jest wszystko super, że zależy mu, żebym tu była itd. Pogodziliśmy się i było znów miło. Po południu poszliśmy do łóżka, a wieczorem znów do jego kolegi. Cały wyjazd zarzucali mi, że za mało się odzywam więc naprawdę postarałam się, żeby mówić więcej (choć ja generalnie nie mówię wiele. Zależało mi jednak, żeby był dobry nastrój i w ogóle) i dużo zartowałam z jego kolegą (bo to on głównie mnie zagadywał). Następnego dnia rano było juz w ogóle dziwnie. Miałam wrażenie, że całkiem mnie unika, a potem jeszcze wytknął mi, że specjalnie rozmawiałam tyle z jego kolegą i co ja sobie wyobrażam (...). Było mi bardzo przykro i nawet nie umiałam tego ukryć. Tego dnia wróciłam do domu. Na lotnisku praktycznie wyrzucił mi rzeczy z bagażnika i powiedział- tam masz wejście, cześć. Kiedy wróciłam do domu, dostałam wiadomość, że wszystko było beznadziejne, że ja jestem beznadziejna, że nic mu się nie podobało, a już tym bardziej ja mu się więcej nie podobam i, że mam się więcej z nim nie kontaktować, bo mi zniszczy życie. Dodał także, że było beznadziejnie w łóżku (choć wyglądał zdecydowanie na zadowolonego i jeszcze raz powiedział- dziękuję, było ekstra xD). Chyba nigdy nic mnie tak nie zszokowało. To znaczy, ja się o tą znajomość nie prosiłam. Uganiał się za mną przez rok. ZMARNOWAŁ ROK pisząc do mnie i dzwoniąc, interesując się, zapraszając mnie do siebie i kiedy serio zaczęło mi na nim zależeć, potraktował mnie w taki sposób. Byłoby mi pewnie lżej, gdybym chociaż znała powód. Ale w moim odczuciu nie wydarzyło się nic, co mogłoby to spowodować... Ok kilka razy powiedziałam mu, że czuję się lekko zagubiona itd, ale na spokojnie, bez żadnej awantury, czy pretensji. Jednego dnia prosto w twarz mówi mi, że mu się podobam, a drugiego pisze mi, że już mu się nie podobam? Moi znajomi twierdzą, że powiedział mi to wszystko na złość, żeby sprawić mi ból. Tylko ja nie rozumiem, po co? Dlaczego? A najgorsze, że tęsknie za nim, mimo że na koniec zachował się jak totalny buc.
×