Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zgredek22

Zarejestrowani
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Zgredek22

    Młody, głupi, zakochany

    No staram się nie obrzydzać... Kochałem i to bardzo, ale czasami trudno nie "Obrzydzać" jej sobie... myśli same przychodzą w stylu że ona mogła mnie zdradzić, albo leciała na 2 fronty i raz do mnie raz do niego... i to że robi z nim to co kiedyś ze mną. Bo odnosząc się do tego że znajdę jakąś dziewczynę to zapomnę... wiem że tak będzie bo z poprzednią z którą byłem 3 miesiące [wiem że krótko ale się za bardzo zaangażowałem więc też trochę bolało] ... to zapomniałem raz dwa kiedy właśnie poznałem moją "Ostatnią"... ale tak szczerze mówiąc próbowałem z jedną, fajnie mi się z nią gadało, doszło do pocałunku na 3 spotkaniu no i wyglądało na to że będzie fajna znajomość ale nie mogłem otworzyć się na nic więcej... Jakieś takie miałem wrażenie że źle robię, może za wcześnie na takie decyzje? Z jednej strony brakuje mi takiej bliskości drugiej osoby, ale jak próbuje ją "załatać" to czuje się źle... i tak źle i tak nie dobrze. I żeby nie było że mówiąc "załatać" mam na myśli wykorzystać jakąś dziewczynę i zostawić... I to mnie też zastanawia że jak moja była w przeciągu zaledwie 2 miesięcy potrafiła sobie zamienić mnie na innego... nie licząc że go poznała 3 miesiące przed tym jak ze mną zerwała. W sumie jak tak pomyśleć to zmieniła mnie z dnia na dzień bo zdrada emocjonalna wiadomo jak wygląda... i to że była ze mną prawię 5 lat. A przez 5 lat przynajmniej dla mnie jest tak z dnia na dzień trudno zmienić osobę z którą bym się spotykał... Przecież każdy jest inny i jak się z kimś jest tyle czasu to się nie wyobraża nawet takich prostych czynności jak robienie śniadania z kimś innym... Może za bardzo przeżywam bo wiem że takie sytuacje na świecie odbywają się codziennie ale co innego usłyszeć, zobaczyć a co innego przeżyć... Chociaż w sumie nic takiego poważnego się nie stało, kredytu ani dziecka ani ślubu z nią nie mam... No ale im dalej w las tym więcej drzew.
  2. Zgredek22

    Młody, głupi, zakochany

    Ehh... tak to już jest na tych forach, liczysz na jakąś radę, chcesz się wygadać, podzielić się historią, to zaczną na Ciebie gadać że chory psychicznie, dobra to idę do psychiatry , jak stwierdzi u mnie mitomanie to dam znać
  3. Witam, wiem że temat trochę oklepany ale chciałem tak po prostu się wygadać, spytać doświadczonych, dorosłych osób jak to radzili sobie w takich sytuacjach. Może jakąś opinie wystawicie o mojej jakże to porywającej historii. Oboje mamy po 22 lat. Opiszę co się stało, jak "Miłość" przysłoniła mi oczy i racjonalne myślenie na to co zrobiła mi osoba za którą dałbym sobie rękę uciąć. Dziewczyna zerwała ze mną po 5 latach, tak z dnia na dzień, rano jeszcze piszę że mnie Kocha, że chcę ze mną być na zawsze, a wieczorem że nie wie czy nasz związek ma jeszcze sens... Najgorsze że zrobiła to pod wpływem emocji po kłótni którą niestety ja zacząłem, powód był taki że mieliśmy następnego dnia wyjechać za granice w celach zarobkowych na wspólną przyszłość, żeby się w końcu wyprowadzić od rodziców, mieć coś na "start" gdzie wydałem sporo kasy na ten wyjazd, kupiony bilet itd... no i ona mówi że nie jedzie... no każdy by się zdenerwował... następnego dnia do niej pojechałem, na początku nie chciała ale jakoś ją wybłagałem... powiedziała że chcę trochę czasu żeby przemyśleć... no wiadomo co to oznacza... no ale wtedy mną targały tak silne emocje że się zgodziłem, dałem jej tydzień... ja w domu, zapłakany, nie wiem co mam ze sobą zrobić, nic nie jem, piwo w ręku... a ona się bawi znakomicie... skąd wiem? Social media wszystko wiedzą, była na tyle bezczelna że wstawiała sobie relacje z imprezy. No i po tygodniu spotkaliśmy się i ona mówi że na razie chcę zostać przyjaciółmi... na początku się zgodziłem... ale ciągle emocje tak mną rzucały że raz byłem na nią wściekły i miałem ochotę jej coś powiedzieć, raz chciało mi się płakać a raz po prostu nie miałem siły na nic... no i tak po miesiącu od usłyszenia "zostańmy przyjaciółmi" powiedziałem sobie że nie... to nie ma sensu... ja ją dalej Kocham, widząc co ona robi i z kim to mnie to boli... postanowiłem że urwę kontakt... próbowałem chyba 3 razy bo za każdym razem słyszałem "Ja Cie dalej Kocham" , "Nie potrafię o Tobie zapomnieć", "Proszę Cię nie rób tego" a jak pytałem czy da mi jeszcze jedną szanse, o powód rozstania słyszałem "Nie wiem, tak jakoś, nie przez jakąś konkretną rzecz" ... no i ja głupi dałem się zmanipulować na łzy... w sumie przez całe 5 lat tak było... ehh... no ale już za którymś razem urwałem... powiedziałem jej że przyjadę po moje rzeczy... no i dzień przed napisała... Cytuje "Ku**a jaka ja byłam głupia że to zrobiłam, Tak mocno Cię Kocham, żałuje, chciałabym cofnąć czas, wiem że Cie zraniłam itd..." Ja taki lekko zdziwiony o czym ona pisze... następnego dnia jak u niej byłem znowu... Najpierw zaczęła do mnie gadać co tam, jak u rodziny... nie chciałem z nią gadać no ale, Kochałem i Tęskniłem więc pogadaliśmy, no i dobra chcę się zbierać a ona się pyta czy ją przytulę... no i znowu niby nie ale Kocham więc tak... no i się rozpłakała, mówi że Kocha itd... No i z tego wyszło Tylko to że zamiast odejść bez słowa, powiedziałem że to jej decyzja że tak postąpiła i nie będę na siłę próbował się zatrzymać przy mnie itd... Ale co jest gwoździem całej tej historii zostawiłem to na koniec... Prawdopodobnie na 99% zostawiła mnie dla innego, skąd to wiem? No po po 1tyg od zerwania kontaktu widzę jak ona sobie leży na jeziorku z jakimś typem... Na dmuchanym pontoniku na którym kiedyś pływaliśmy razem... no szlag mnie strzelił... odpalił się we mnie tryb stalkera i co się okazało... że To Typ którego poznała jeszcze 3 miesiące przed zerwaniem przez internet... z którym mnie zdradziła emocjonalnie, wiecie pisanie o problemach w związku, poznawanie siebie, pisanie sobie jakiś sprośnych komentarzy pod zdjęciem, a ja jej to wybaczyłem... Tym bardziej że jak go poznała usunęła nasze zdjęcia na social mediach i ukryła status... na zapytanie czemu usłyszałem słynne "Nie wiem"... Prawdopodobnie teraz ze sobą mieszkają... on jej wszystko sponsoruje bo wiem że w momencie zerwania ona nie miała za dużo pieniędzy przy sobie, a przez te półtora miesiąca jak ze mną "zrywała powoli" co chwilę widziałem coś nowego... Samochodem ją wozi, a tu do restauracji, a tu nad jeziorko, pracę znalazła blisko jego, Ona już zaprzyjaźniona z jego rodziną... Dziwi mnie to że ona jest z kimś takim jak on... Koleś 19lat, w tym roku skończył szkołę, jakiś pseudo kibic, posty wstawia w stylu "Je***ć "znienawidzony klub", Słuchane rapy o paleniu ziółka, no widać że jakiś patus... czy jak kto woli "Łobuz", oni kochają najbardziej... Boli mnie to że ona wybrała jego a nie mnie... wku****ia, No i tak o to zostałem potraktowany jak śmieć, zagrano na moich uczuciach, zostałem zmanipulowany jak dziecko... Znaczy to tak opowiedziałem w miarę bo opisanie tego z każdym drobnym szczegółem zajęłoby mi sporo czasu a i pewnie czytać ludziom się nie chcę takich wypocin... No i jak moje życie wygląda teraz? Sam nie wiem... próbuje o niej zapomnieć żyć swoim życiem... zdjęcia pokasowane, ona zablokowana gdzie się da, wszystko co mi o niej przypomina schowane, wróciłem na siłownie [to moja pasja z młodszych lat], zapisałem się na boks, to zawsze było moje marzenie, zacząłem grać na gitarze, wychodzę ze znajomymi na jakieś wypady, poznaje nowych ludzi, odświeżam stare kontakty, znalazłem pracę... No i każdy by powiedział że tak powinienem robić... Tylko że nie ważne co bym nie robił myślę o niej... myślę o 1000 spraw związanych z nią, takie jakie były, jakie mógłby być, co ona powiedziała rodzinie o mnie po rozstaniu, czemu odeszła do innego, czemu się z Tym kryje a on nie... To tak samo przychodzi... nie ważne co robię, śni mi się prawię codziennie... i taka moja prośba... jak się pozbyć tych natrętnych myśli... mija już 3 miesiąc od zerwania a ja dalej o niej myślę... denerwuję mnie to bo często przez to nie mogę się skupić... nie mogę myśleć o czym innym tylko o niej... Wiem o tym że mnie okłamała, potraktowała jak zużytą gumę, ja się wyzułem to znalazła inną, która jest bogatsza, wiadomo że nowe związki zawsze mają to "coś"... Najlepsze jest to że po zerwaniu uprawialiśmy seks, całowaliśmy się, wychodziliśmy na piwo... i teraz jak tak pomyśle że ona jednego dnia robiła to ze mną a 2 robiła to z nim to niedobrze mi się robi... mieliśmy plany na przyszłość... ja cały się poświęciłem olewając znajomych, swoje wykształcenie i pajsie na to żebyśmy założyli rodzinę bo ona tego chciała a zostawiła mnie na lodzie bez niczego, wydoiła z ostatnich pieniędzy... 2 Miesiące wyjęte z życia... nie mogła zerwać od razu tylko dawała nadzieję że coś może jeszcze być, przez to aby schudłem 10kg, przepiłem ostatnie pieniądze, znowu palę papierosy a rzuciłem rok temu, długów narobiłem, zdrowie psychiczne i fizyczne zniszczone, problemy ze snem... Teraz powoli z dnia na dzień jest coraz lepiej... Ale jak mam nie myśleć? Rodzina mówi czas... Ile tego czasu? Jak czytałem historie innych ludzi mówili że do może być nawet rok... Jak sobie o tym pomyślę to masakra... łeb to mi już od tych myśli pęka... Ja już po prostu chcę być na nią obojętny, niech sobie żyje swoim życiem a ja swoim. Jakieś pomysły? Co można zrobić żeby o tym nie myśleć albo chociaż myśleć na tyle mało żeby przez to nie płakać czasami i nie denerwować się niepotrzebnie, nie zadręczać się problemami których nie ma?
×