Głupio mi trochę pisać na tym forum ale nie chce mówić o tym znajomym bo powiedzą ze sfiksowalam. Jakiś czas temu na mojej kladce a dokładnie piętro wyżej powiesił się gość w lokalu. Od tamtego dnia nie ma spokoju, światło na kładce dziwnie mryga, raz się zapala jaśniej a raz ciemniej,czasem słychać wyraźne kroki (a nikt tam nie mieszka). Dzisiaj wyszłam na kładkę zapalić papierosa i usłyszałam wyraźne kroki, a dokładnie jak ktoś idąc szura kapciami. Chciałam to sobie racjonalnie wytłumaczyć ale po chwili ta sama sytuacja. Trochę się wystraszyłam, ja chyba zwariuje. Możecie mi jakoś podpowiedzieć co się dzieje i co mam robić??