Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

biedronka12

Zarejestrowani
  • Zawartość

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez biedronka12

  1. Rozstałam się z ojcem mojego dziecka (nie był nigdy moim mężem) byłam z nim przez 15 lat, ale od dłuższego czasu po prostu między nami się nie układało i uznaliśmy, że po prostu będzie lepiej jak się rozstaniemy. Jako, że nie był moim mężem, a mamy razem 11-letnią córkę to jedyny problem jaki mamy to kwota alimentów. Ja zaproponowałam 2,5tys zł, tak wiem, że zaraz zostanę zjechana, ale fakt jest taki, że dla niego te 2tys zł to jest kwota, której on i tak jakoś zbytnio nie odczuje, to jest mniej, niż 10% jego zarobków, więc byłoby dziwne gdyby przy tak wysokich zarobkach miał płacić 500 czy 700zł, generalnie on od siebie proponuje 1,2tys zł czyli połowę tego co jest dziwne moim zdaniem, ponieważ jak byliśmy razem to on i tak wydawał na nią więcej, a bądź co bądź dziecko nie powinno odczuć konsekwencji naszego rozstania, po za tym dziwne to jest, że człowiek, który na głupoty wydaje zdecydowanie więcej teraz kłóci się o głupi 1tys zł. Niestety, ale z tego co widzę polubownie tego się nie da załatwić, bo mamy zupełnie inne zdania, będę musiała z tym iść do sądu. Czy naprawdę myślicie, że przy jego zarobkach kwota którą proponuje jest niesprawiedliwa ? O jaką kwotę wy byście wnosili gdyby wasz były facet tyle zarabiał i jednocześnie tyle wydawał na głupoty ?
  2. To rolą faceta jest się oświadczyć kobiecie, a nie odwrotnie. Po za tym dobrze się nam żyło w takim nieformalnym luźnym związku. Dzisiaj to byłaby niezła wojna, która by się ciągneła w nieskończonosć gdyby nas łączył urzędowy dokument, a tak w kilka godzin pakuje siebie i córkę i koniec.
  3. Jest dokładnie tak jak piszesz, nasz związek już tak naprawdę nie istniał, ciągle były kłótnie i pretensje miedzy nami tak naprawdę o nic. Facet wychodził z domu kiedy chciał, przychodził kiedy chciał, o niczym mnie nie informował, zdradzał mnie na pewno, ja już tak naprawdę dla niego nie istniałam. Być może jest też w tym trochę mojej winy, ale w 100% w zgodzie postanowiliśmy się rozstać i nie mieć do siebie o to żadnych pretensji, po prostu wyprowadzam się, zabieram córkę i każdy niech idzie w swoją stronę, po co tkwić w związku, którego nie ma ? Tylko po to, żebym mogła sobie jeździć Mercedesem czy jeść czasami homary ? No nie jest mi to do szczęścia potrzebne, przeżyję bez tego, ale dziecko niech ma to co się jej należy i do czego ma w 100% prawo. Ja przeżyje jeżdżąc tańszym samochodem, tak samo jak przeżyje jedząc kartofle ze schabowym i mizerią.
  4. Za bardzo nie rozumiem dlaczego miałabym nie pracować ??? Tak naprawdę pracuję od 18-go roku życia, studiowałam i jednocześnie pracowałam i było to dla mnie naturalne i nie wyobrażałam sobie, żeby kiedykolwiek nie pracować, tyle lat siedzenia w domu to już bym pewnie dawno zdziczała, po za tym trzeba brać inne opcje pod uwagę, także te najgorsze, gdybym do dnia dzisiejszego nie podjęła żadnej pracy to teraz byłoby mi bardzo ciężko zacząć, jakby to wyglądało w oczach pracodawcy który by zobaczył moje CV, a tam do 40-go roku życia bez żadnej pracy, żadnych umiejętności, żadnego doświadczenia, itd. ? No chyba jedynie by mnie zatrudniono przy sprzątaniu, co też nie jest pewne, bo pracodawca mając do wyboru sprzątaczkę, która od 15 lat sprząta i tą która nigdy nigdzie nie pracowała, wiadomo kogo wybierze. Kolejna sprawa to co z moją emeryturą by było ? Wiadomo, że bez pracy byłabym w 100% zdana na łaskę faceta, zdradzałby mnie i to ja bym musiała go za to przepraszać, bo musiałabym robić dosłownie wszystko, zeby tylko ode mnie nie odszedł, bo gdyby odszedł to bym nie miała za co żyć. Co prawda nie zarabiam takich kokosów jak mój były, ale prawie 4 z przodu jest, dom rodziców na wsi też jest, a jako, że dom ma dwa piętra, z czego jedno i tak nigdy nie było używane, rodzice wybudowali je specjalnie z myślą o mnie, no to mam zarówno gdzie pracować, jak i mieszkać, więc tragedii nie ma.
  5. Też uważam, że nie jest to jakaś mega wygórowana suma, ale jak będzie miał jakieś wątpliwości to oczywiście nie będę miała problemu z udowodnieniem na co ile wydaje.
  6. Znaczy gdybym zarabiała tyle kasy i córka mieszkałaby z ojcem to oczywiście nie miałabym żadnego problemu, żeby tyle płacić, oczywiście musiałabym mieć pewność, że rzeczywiście cała kasa idzie na dziecko.
  7. Tylko, że dla niego te 2-2,5tys zł to jest nic, on więcej wydaje na swoje ubrania.
  8. No też myślę, że bez sądu tutaj się nie obędzie, zwłaszcza, że nie zgadzamy się co do kwoty alimentów.
  9. Tak, wiem, że są stereotypy o matkach, które żyją z alimentów, oczywiście ja do takich osób należeć nie zamierzam, pieniądze w 100% będą wydawane na ważne potrzeby plus rozrywkę dla dziecka. No ja też tak uważam, dlatego nie sądzę, żebym alimenty, które proponowała były jakieś mega wysokie. No myślę, że tak jak w większości rodzinach po rozwodzie, jako, że moja córka ma bardzo dobre relacje ze swoim ojcem to myślę, że sama będzie chciała przebywać u niego choćby na weekendy.
×