Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Fuksja

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral
  1. Stajesz się toksycznym rodzicem, kiedy Twoje dziecko jest blisko Ciebie ale w głębi duszy nie lubisz kiedy idzie własną drogą, kiedy się rozwija.
  2. Fuksja

    Jak rozprowadzic szampon bez SLS?

    PNINA właśnie tak zrobiłam. Standardowo każdy szampon rozcienczam na dłoni woda, ale te bez SLS mimo tej praktyki zupełnie nie współgrały. Wiem że chodzi o składnik którego nie ma a zwykle daje poślizg, dlatego dodałam pół na pół zwykłego szamponu. I z tego będę schodzić ku temu bez SLS. Mam nadzieję, że włosy się przyzwyczaja
  3. Uwazam, ze nie ma glupich pytań, tylko glupie odpowiedzi I tak jak w temacie. Mam problem z rozprowadzaniem szamponu bez SLS wiec dolewam wiecej i wiecej i wciaz mam wrazenie ze sie nie umyja dokladnie. (Uzywam sporo suchego szamponu, lakieru, odzywki, maski, olejuje). Dopiero zaczelam zwracac uwage na tego typu kosmetyki naturalne ale mysle ze tu sie poddam bez pomocy jest jakis sposob ? Wlosy dlugie, proste, niefarbowane, cienkie czarne z pasmami siwych grubasow.
  4. Fuksja

    "Chcemy mieć wnuka!"

    W tym sens, że dla nich to typowa obsesja. Już nie raz podczas kłótni mówiłam że nie ma sensu spotykać się w gronie rodziny kiedy rodzicom nie zależy na cieszeniu się wspólnym czasem tylko odwiecznym pytaniem i dokładaniem do pieca odnośnie dziecka więc te kontakty już są ograniczone.
  5. Fuksja

    Nie wiem gdzie zamieszkac

    Przeraża mnie to że jak Polak jest po 50tce to większość z nich uważa się za starego człowieka, któremu jedyne co zostało to polerowanie sobie wieka i szukanie jesionki na wieczny odpoczynek. Jest Pani młodą kobietą, na zachodzie kobiety w tym wieku mają małe dzieci i cieszą się życiem. Rozwijają się, przeprowadzaja, budują relacje, związki, adoptują dzieci. Więc niech się Pani nie zamyka na świat tylko buduje, działa, żyje!
  6. Fuksja

    "Chcemy mieć wnuka!"

    "Gdybym wiedział że tak będzie, to byśmy mieli z mama więcej dzieci" - ojciec. Mam jeszcze dwójkę młodszego rodzenstwa, ale mieszkają daleko i wciąż są singlami.
  7. Potrzebuje się wyżalić bo brak mi już sił z tym walczyć. Oboje z mężem oscylujemy wokół 30tki - ja przed, on po. On ma pracę, która jest również jego pasją więc po pracy zajmuje się tym samym. Ja również mama pracę, pasje, a w związku z jedną z nich zdecydowałam się na studia. Jesteśmy szczęśliwi, myślimy o dzieciach, ale nie spieszy nam się. Rozmawialismy, że po prostu jeśli będziemy gotowi to się tym zajmiemy, a narazie zajmujemy się sobą i naprawdę jest nam z tym dobrze. I tu pojawia się przepaść. Obsesja. Moi rodzice - ludzie młodzi ledwo po 50tce, którzy dzieci mieli zaraz po 20tce. Kiedy z mężem braliśmy ślub byliśmy krótko po 20tce. Wcześnie, ale przeciwnie do naszych rówieśników pobieraliśmy się z miłości a nie ze względu na "wpadkę". Tu zaczęły się pierwsze komentarze "no to zaraz będzie dzidziuś" , "po ślubie to czas najwyższy" . Szczerze to olewalam. Po kilku latach, komentarze były bardziej odważne i od rodziców i od bliskiej rodziny, znajomych "jesteście już kilka lat po ślubie, co z dzieckiem" , "kiedy będziecie mieli dziecko", "czekacie aż będziecie mieli po 40lat"... Czułam jak usta zaciskają mi pianę, chwilę dzielily mnie często od wybuchu. Zazwyczaj mówiłam że mamy czas i odchodziłam od stolu, zmieniałam temat. Kłótnie z rodzicami zaczęły się kiedy mama wśród innych osób zarzucała mojemu mężowi że może coś nie tak z płodnością. Mój mąż nie zwraca uwagi na te docinki, wręcz stara się żartować i uspokaja mnie. Ostatnio kiedy chciałam się pochwalić przed rodzina moimi osiągnięciami zawodowymi mama po prostu się wściekłe zezłościła, i zaczęła krzyczeć po co brałam ślub skoro nie dbam o rodzinę (czyt. nie powiększam jej) i zajmuje się sobą (czyt. rozwijam się). Byłam w szoku... A jeszcze większego szoku dostałam kiedy mój tato kazal nazywać się dziadkiem "bo przecież jest już stary i siwy i zaraz będzie umieral" a mama opowiada znajomym, że ma już wnuki, a ja muszę się tlumaczyc. Przez tą presję popadam w nerwowe zalamanie, czuje zażenowanie i brak wsparcia bo moi rodzice nie chcą słyszeć o niczym poza wnukami. Mój tato raz wprost powiedział że chce mieć wnuka, a jak my nie mamy czasu żeby się nim zajmować to oni z mamą to zrobią. Dla mnie to obsesja która zakrawa o jakaś chorobę. Ograniczyłam kontakt z rodzicami, ale przy każdej okazji wciąż jest ten sam temat. Sama jestem już tak czuła na to, że mam wrażenie że ludzie mnie piętnują bo nie mamy dzieci. Wsparcie mam jedynie w mezu, który żartobliwie podchodzi do tematu, ale ja już nawet ukrywam swoje osiągnięcia zawodowe i przestaje się nimi cieszyć, bo czuję się winna że wybralam akurat ta drogę i nie wiem... nie chce uszczęśliwiać wszystkich wokół(?) Wesprzyjcie mnie. Też tak było u Was?
×