Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

michal115

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest zero jedynkowa czarno-biała historia i że zawiera w sobie wiele negatywnych aspektów i mogę dowiedzieć się czegoś naprawdę trudnego. Pytanie po co mi to, z drugiej strony pytanie ile mogę stracić nie spotykając się z nią nie wiadomo co się wydarzy. Czy jestem dojrzały, czy jestem gotowy? Ciężko powiedzieć czego się dowiem, co usłyszę. Wydaje mi się, że powinienem dać radę ale jednak... tyle wiemy o nas ile nas sprawdzono na pewno neutralny grunt to dobry pomysł, szczerze to by było dziwne zapraszać "obcą" osobę od razu do domu, nie wiem kim ona jest. Po prostu zdziwiło mnie "lekkie" podejście mojej żony do tematu. Ale zdaję sobie sprawę, że emocjonalnie nie jest aż tak zaangażowana
  2. Witajcie :) Opiszę sytuację w skrócie. Od dzieciństwa wiedziałem, że jestem adoptowany, rodzice powiedzieli to w bardzo dobry sposób, pamiętam że podczas tej rozmowy czułem wdzięczność że mam taką rodzinę teraz a nie jakiś bunt, gniew itd. I naprawdę to było najlepsze co się mogło przytrafić, mama urodziła jeszcze potem biologiczne dzieci - dwie siostry ale nigdy nie czynili między nami różnicy, wspaniali ludzie, miałem wszystko co powinno mieć dziecko, oczywiście nie mówię o rzeczach materialnych :). Myślę że naprawdę jestem szczęściarzem, że to na nich trafiłem :) Nie czułem potrzeby kontaktu z biologicznego rodzicami ale kilka lat temu... okazało się, że moja mama biologiczna zostawiła w szpitalu list. Te kobiety ze szpitala nie wyrzuciły go tylko przekazały do domu dziecka a te z domu dziecka pokazały moim rodzicom i rodzice ten list zabrali i przechowywali. Powiedzieli mi, że o ile o tym że jestem adoptowany chcieli mi powiedzieć jak najwcześniej to z listem chcieli poczekać aż będę dorosły i przeczytałem go w zasadzie 3 miesiące temu dopiero. To jest pełen emocji list 16 latki którą do tej decyzji zmusili rodzice jest tam napisane, że mnie kocha, że nie może znieść tej rozłąki i podpisała się swoim imieniem. To wywróciło trochę moje spojrzenie do góry nogami bo wyrastałem w poczuciu, że mnie po prostu nie chcieli. Wtedy nie zastanawiając się nad niczym zgłosiłem się do pewnej fundacji czy mogliby pomóc mi ją znaleźć. Polega to na tym, że oni potem informują ją, że jej szukam i ona decyduje czy się spotkamy, jeśli się zgodzi możemy się wymienić na pośrednictwem fundacji numerem telefonu. No i problem polega na tym, że oni już ją znaleźli, powiedzieli mi a ja powiedziałem żeby jeszcze poczekali z informowaniem jej... zacząłem się wahać. Czy na pewno, a co jeśli już zapomniała, a może ułożyła sobie życie i wszystko jej rozwalę, może ma jakiegoś męża któremu nie powiedziała, że oddała dziecko, sam już nie wiem.... z drugiej strony... może myśli ciągle o tym wszystkim, chciałaby mnie poznać, moją córkę, żonę ale dlaczego ona mnie nie szukała przez te wszystkie lata... jestem tak emocjonalnie zakręcony w tym wszystkim, że chętnie posłucham opinii osób które na chłodno mogą na to spojrzeć. Moja żona jakoś bardzo optymistycznie zareagowała, "zaprośmy ją, zrobię to nowe ciasto którego się nauczyłam niedawno " :D tak jakby miała przyjść sąsiadka spod piątki :P
×