Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

piekielnapati

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Mamie mojego chłopaka bardzo zależało, żebyśmy poszli na imieniny jej kuzynki. Nie było nam to na rękę, bo oboje jesteśmy studentami i nie mamy auta + tego dnia akurat ja nie mogłam zostać dłużej niż na sam obiad, a przyjęcie miało się odbyć 40 km od naszego miejsca zamieszkania. Chcieliśmy odmówić, ale mama chłopaka uparła się na amen. Jego rodzice zaproponowali nam, że mnie podwiozą i odwiozą, bo oni też nie będą długo siedzieć na tej imprezie. Umówiliśmy się, że o 16 się żegnamy i wracamy, tak żebym na spokojnie zdążyła do pracy. Zgodziłam się na taką opcję. W trakcie mama chłopaka stwierdziła, że chce zostać do samego końca imienin. Już byłam trochę wpieniona, bo tak czułam, że będę bulić za taxi (a że jestem studentką to 100zł w tę czy w tamtą robi mi różnicę). Mama mojego lubego wpadła jednak na genialny plan - miała na tyle czelności, żeby zwerbować dalekiego krewnego, żeby mnie odwiózł 40 km do domu, po czym on mógłby z powrotem wrócić na imprezę. Mama chłopaka akurat nie piła, więc teoretycznie mogłaby mnie odwieźć i taką opcję zaproponował mój chłopak, ale "ona jest zmęczona i nie będzie teraz nigdzie jeździć", a tata chłopaka wypił trochę alkoholu. Krewny po tej propozycji miał szok wypisany na twarzy i widać było, że nie spodobał mu się ten pomysł, ja jednak wstałam i oznajmiłam, że wezmę taxi. Mama chłopaka nie oponowała. Pożegnałam się z normalnie z goścmi, a z nią trochę chłodnym "do widzenia". Mój chłopak na szczęście pojechał ze mną. Wieczorem zadzwoniła mnie opieprzyć, że odstawiam cyrki, bo ona przecież załatwiła mi transport powrotny, a ja się wypięłam i ostentacyjnie przy gościach zamówiłam taksówkę, poza tym zachowuje się jak księżniczka i jak się z kimś przyjeżdża autem, to trzeba się dopasować. Ja odpowiedziałam, że zdenerwowała mnie ta sytuacja, bo się na coś umawiałyśmy i zostałam zlekceważona, poza tym musiałam iść do pracy. Mama chłopaka rozłączyła się obrażona. 2 tygodnie później ona dalej się boczy, a mój chłopak powiedział mi, że oczekuje przeprosin i chce żebym jej ustąpiła. Ja ani myślę jej przepraszać, bo to jak przyznanie się, że to ja postąpiłam źle, a moim zdaniem nic złego nie zrobiłam. Teraz w sumie nachodzą mnie wątpliwości - kto tu był piekielny? To, że wstałam od stołu i powiedziałam, że wezmę taxi, gdy zmieszany krewny szukał słów, jakby odmówić odwiezienia mnie 40 km do domu, jest wg was odstawieniem cyrku przy rodzinie?
×