Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Maria95

Zarejestrowani
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Maria95

    To już nie małżeństwo...

    Jego rodzina uważa nas za wspaniałe małżeństwo, on idealny, piękny dom itd... A ja dla dzieci nie raz chleba nie mam. Zaczyn zbierać dowody ale on mWet jak coś mi przelewa na swoje sprawy to nie opisuje przelewu jakby to było dla mnie.
  2. Maria95

    To już nie małżeństwo...

    Niestety nie i już nie mogę tego znieść, jestem totalnie pod ścianą z niczym sobie nie radzę, chociażby sytuacja z dzisiaj, wyjechał na delegacje ja Mm 20zl w portfelu przedszkole nie opłacone itd proszę go o pożyczenie 400zl do końca miesiąca i problem... Nie pożyczył bo zbyt często pożyczam. Dlatego ten post bo już coś we mnie pękło...
  3. Maria95

    To już nie małżeństwo...

    A jeżeli chodzi o dom? Hipotekę? Opłaty? Utrudnianie życia? Samochod?
  4. Maria95

    To już nie małżeństwo...

    Boję się i raczej to zrozumiale. Nie wezmę dwójki dzieci pod pachę i wyjdę... Bo gdzie? Nie mam rodziców ani rodziny gdzie mogłabym iść, nie mam oszczędności, nie mam nic. A on już mi nie raz powiedział że mnie zniszczy jak tu zostanę.
  5. Maria95

    To już nie małżeństwo...

    Przepraszam gdzie? Pisze na początku posta ze mam około 1.5 tys co miesiąc-czyli 2x 500+ i aemty na starsza córkę za to żyje opłacam szkoły dojazd tzn zakup paliwa sama, leki itd. Nie chcesz nie wierz ale może wtedy lepiej się nie wypowiadaj. W tych czasach niemożliwe jest przeYc za 1200zl z 4os rodzina dlatego to co on nazywa kieszonkowym to ja przeznaczam na jedzenie itd
  6. Maria95

    To już nie małżeństwo...

    Jak wystać o alimenty jak mieszkamy razem... Samochód jest jego, nie mam gdzie odejść, nie mam jak inaczej dowozić dzieci do szkoły, jak coś zrobię to nawet tych groszy od niego nie dostanę... Zniszczy mnie.
  7. Witam, muszę się wyżalić wygadać, spojrzeć z innej strony bo już się duszę. Jesteśmy razem 8lat, hipoteka-dom jest tylko na niego, konta-oszczędności tylko na niego, dwójka dzieci - z czego jedno wspólne a starsze moje z poprzedniego związku wychowywane od początku razem, za wszystko rozliczamy się na pół mowa o opłatach jedzeniu i szkołach dzieci. On jest delegacyjny niczym się nie przejmuje, zmęczony, on ma prawo do wszystkiego bo pracuje. Ja szukam pracy ale niestety nikt się nie odzywa... Nikt... Moje ograniczenia, tylko 1 zmiana-bo kto inny zostanie z dziećmi, w weekendy nie bo on nie zostanie z dziećmi, jak są chore to ja muszę brać wolne. 3/4 ofert odpada bo 2zmianowe.mieszkamy za miastem ja kupuje paliwo na dojazd do szkoły, młodszy to przedszkolak, on żyje jak król a ja żyje za 1.5tys z dwójka dzieci, dzieci przychodzą po wszystko do mnie. Nie mam już sił, nie daje mi pieniędzy tylko pożycza... Teraz nawet nie chce pożyczać bo pożyczam co miesiąc... Bo ok 30 już nie mam pieniędzy na chleb... Jestem w totalnej rozsypce. Nie broni mjie przed nikim, każdy może mówić o mnie co chce bo on musi mieć język za zębami bo praca, bo rodzina itd... Chcę to wszystko zmienić ale jak. Nie mam rodziny, jestem atrakcyjna kobietą, on przybiera maskę idealnego mężczyzny i tylko w łóżku się dogadujemy, ten miesiąc już jest straszny jestem na minusie nie daje rady, nie mogę znieść myśli że nic nie mogę dać dzieciom, że starsza córka przeze mnie ma takie ograniczenia...
×