Moncik90
Zarejestrowani-
Zawartość
22 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Moncik90
-
Dziekuje!!:*
-
Naprawde ? Bardzo mnie pocieszylas jezu jaka ja glupia po co tam zachodzilam
-
Kurczaki moze ciut za wczesnie powiem szczerze ze nie mialam zamiaru badac bety ale akurat jechalam do pracy i patrze pusto odzed labiratorium i glupia zaszlam ale chyba nie ma co robic nadzieji
-
5 dniowy zarodek mialam trasfer w sobote ale cos czuje ze sie nie udalo bo tylko mnie piersi bola i nie mam zadnych objawow oprocz bolu jak na miesiaczke
-
Dziewczyny serce mi peka.... moja trzecia proba 6 dni po trasferze i beta 0,03 czemu to tak boli?????
-
Ja za pierwszym transeferem blastocysty 5 dniowej mialam test pozytywny juz po 7 dniach wiec mysle ze beta pozytywna jeszcze bylaby wczesniej .
-
dziewczyny a po transferze bolaly was piersi? Hania najwazniejsze ze masz jeszcze szanse trzymaj sie tam
-
Doskonale Ciebie rozumiem, ponieważ też mam porównanie do transferu z przed roku- niestety pusty pęcherzyk. Ja zrobię test chyba piątek, żeby się wypłakać do niedzieli przed pracą. Chociaż już w nocy się budzę i staram się odgonić czarne myśli myślę, że wszystko jeszcze możliwe będę czekać na wiadomość od ciebie i oczywiście trzymać kciuki. Ja miałam blastocystę 3BB niby dobrze rokującą i szczerze mówiąc nawet nie jak jest możliwe uzyskać 5AA czy jakoś się przygotowywałaś?
-
Ja szczerze mówiąc nie sprawdzam u siebie progesteronu bo nie chcę się denerwować za bardzo a powiedz masz jakieś u siebie objawy? Ja jestem trzy dni po transferze i czasami tylko brzuch pobolewa jak na okres.
-
Wow cudownie:) Gratulacje !!
-
hej, Jestem trzy dni po transferze 5-blasty mam testować za 10 dni myślę, że może w sobotę zrobię test kurczaczki cały czas mam taki nieprzyjemny ból menstruacyjny dziwne mam przeczucia ale nie dopuszczam do siebie negatywnej myśli.
-
Ja mam zwolnienie z tytułu indywidualnej praktyki lekarskiej . Przy pierwszym in vitro pracowałam przez cały okres normalnie teraz wzięłam zwolnienie od punkcji do transferu ale po transferze planuje wrócić do pracy no bo kiedyś trzeba...
-
Ja też to czuje........:(
-
hej ja miałam w sobotę transfer i tak się zastanawiam czy jutro wracać do pracy..Czy wy dziewczyny po transferze chodzicie do pracy i czy macie jakieś objawy? mnie tylko delikatnie brzuszek pobolewa pamiętam po drugim transferze blasty ( niestety miałam pusty pęcherzyk) już po trzech dnia miałam ból piersi i mdłości i teraz tak ciągle wyczekuje na objawy...ech tak się boję:( Do czwartku jeszcze masz trochę czasu a masz jakieś objawy?
-
Gratulacje!!! Co za radość. Dziewczyny proszę jutro Wy trzymajcie za mnie kciuki mam transfer blastocysty... Mam nadzieje, że w końcu i mi się uda...:( Pamiętam swój pierwszy transfer stres nie do opisania a dzisiaj jakoś na nic się nie nastawiam nie wiem czy to dobrze:(
-
Wiosenko podjęłaś wg mnie bardzo odważną ( że zdecydowałaś się na dwie blastocysty) decyzję bardzo Tobie gratuluję ! Nie obawiałaś się komplikacji np. w ciąży mnogiej? Ja powiem szczerze bardzo marzę o ciąży pojedynczej jest to z powodowane tym, że nie mam w razie czego jakiejkolwiek pomocy ze strony rodziny a chciałabym, że by ciąża i macierzyństwo przede wszystkim przebiegała zdrowo bo w razie jakichkolwiek problemów boję się, ze nie będę miała kogo poprosić o pomoc. Teraz i ja się zastanawiam czy nie przyjąć w razie czego 2 blastocysty twój przykład jest cudowny:)
-
Dziewczyny, Proszę utwierdźcie mnie, że podjęłam słuszną decyzję: W poniedziałek miałam punkcję- 7 pęcherzyków pobrano. Dzisiaj zadzwonił embriolog zapytaniem kiedy robimy transfer- jutro dwóch zarodków czy w sobotę jednego zarodka W tym momencie jest 5 zarodków i raczej na pewno jeden dobry powinien zachować się do soboty. ( jestem po dwóch nieudanych transferach- za pierwszym razem wynik ujemny, za drugim pusty pęcherzyk i łyżeczkowanie pomimo uzyskania bardzo dobrej blasty) Nie umiałam podjąć decyzji po dłuższej rozmowie zapytałam go jaki sposób jest bezpieczniejszy i pewniejszy. Odpowiedział, ze transfer w sobotę i tym się pokierowałam. Jakie wasze są doświadczenia po podaniu dwóch zarodków? Naszym problem jest słaba jakość nasienia innych badań żadnych nie miałam dodatkowo wykonywanych. Najbardziej boję się uzyskania pustego pęcherzyka i znowu łyżeczkowanie i czekanie dla mnie to było dramatycznym przeżyciem:(
-
hej dziewczyny, Jutro mam punkcję i nie ukrywam, że bardzo się denerwuję - to już moje drugie podejście do i vitro. Lekarz zapewnił, że wynik jest optymalny i hormony też lepsze niż w pozostałym cyklu. Udało mi się nazbierać 7 pęcherzyków oby nie okazała się, że to za mało. Ciągle mam w głowie, żeby nie zachorować do transferu. Czy któraś z was podchodziła do transferu z lekkimi objawami przeziębienia mam na myśli niewielki ból gardła albo zatkany nos oczywiście bez gorączki? Nawet nie chce myśleć co będzie jak się nie uda.... Zdrowia wam wszystkim życzę!
-
hej, Jednak musisz być dobrej nadziei i powalczyć o ten zarodek, który został.
-
,,PS ja po utracie ciąży podchodzę ostatni raz, jestem w trakcie stymulacji Edytowano 25 minut temu przez Anka Skakanka" To jesteśmy w tej samem sytuacji a jak twoje nastawienie psychiczne chodzisz normalnie do pracy?
-
Dziękuję Wam bardzo za pocieszenie Korzystałam już z porad psychiatry poszłam do niego z takim pytaniem co mam zrobić, żeby przestać chcieć dziecka- zabieg łyżeczkowania był mnie traumatycznym przeżyciem ja nawet śmierci ukochanego taty tak nie przeżywałam. Chciałabym pogodzić się z tym, ze nie jest mi to pisane psychiatra powiedział, że zdrowa kobieta nigdy z siebie nie wyrzuci ot tak o instynktu macierzyńskiego i trzeba podejść do in vitro mimo tego, że to jest brutalna metoda i obdziera z kobiecości ale pozwala spełnić marzenia. Dziewczyny ja ciągle w swojej głowie mam pytania tego typu: - jesień nie jest najlepszą porą na transfer ( mój lekarz powiedział, że teraz wyniki we wrześniu były super) ja już mam wyrzuty sumienia , że nie podeszłam we wrześniu - covid zaraz wydaje mi się, że ktoś w pracy zachoruj itd. - boję się, że zaraz dostanie gorączki itd. Po prostu zamiast nastawić się pozytywnie ja wciąż w swojej głowie mam cały czas obawy czy wy też tak macie? Poczucie, że zawsze byłby lepszy moment lepiej można się przygotować itd. ?
-
Cześc dziewczyny, Bardzo się cieszę, że znalazłam grupę wsparcia bo bardzo jej potrzebuję. Rozpoczynam drugą przygodę z in vitro jestem drugi dzień na stymulacji i nie wiem czy mój stan psychiczny na to pozwala. 1 in vitro 2 próby nie udane- zabieg łyżeczkowania bardzo psychicznie się podłamałam od tamtej pory od ok 4 miesięcy przestałam spać a także czuję, że ze mną się dzieje coś nie dobrego tzn. czuje wszechobecne przygnębienie natomiast mój maż widząc mnie w takim stanie poprosił, żebyśmy ostatni raz spróbowali mimo tego, że ja już się poddałam i nie chciałam wracać ponownie i jeszcze raz to wszystko przeżywać. Natomiast zrobiłam to dla męża akurat wypadały jego urodziny i zapisałam się do tej samem kliniki i do tego samego lekarza. Lekarz stwierdził, że mimo mojej sytuacji możemy jeszcze raz spróbować. Powiem szczerze ja już drugi dzień leże w łóżku z ogromny bólem głowy i tak się zastanawiam jak ma się to udać skoro jestem wyczerpana psychicznie. Czy któraś z Was miała tak, ze straciła nadzieje ale podeszła do in vitro ostatni raz, żeby nie mieć wyrzutów sumienia? Trzymam za was wszystkich kciuki !