Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wiktor19871987

Zarejestrowani
  • Zawartość

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. wiktor19871987

    Czy dokonać apostazji?

    Chyba jednak się skończy na czytaniu. Za dużo roboty a wynik właściwie ten sam. To tak jak z tymi protestami. Pokrzyczeli parę dni, Jarek się kordonem policji obstawił, przeczekał i i tak zrobił po swojemu.
  2. wiktor19871987

    Czy dokonać apostazji?

    Znaczy to by chyba można było mieć. wybór. Bo ja jak byłe chrzczony to nie wiedziałem, co się dzieje i nie miałem wyboru.
  3. wiktor19871987

    Czy dokonać apostazji?

    no wiem, czytałem artykuł na ten temat i tak sobie myślę jakim ja jestem katolikiem? Chyba tylko na święta a i wtedy nie bardzo. Do kościoła nie chodzę, paciorka nie odmawiam co noc, chociaż w Boga akurat wierzę, ale raczej nie tak eee... Tak jakby chciał KK.
  4. wiktor19871987

    Czy dokonać apostazji?

    Jak myślicie? Bo teraz usłyszałem na TVN24, że niektórzy księża mówią, że branie udziału w obecnych protestach to taki grzech, że praktycznie wyklucza ze wspólnoty kościoła. Mnie wg. kościoła z tej wspólnoty jeszcze kilka innych rzeczy wyklucza, więc skoro ten kościół tak bardzo mnie nie chce (choć zapewne z radością przyjmie moje pieniądze, gdybym chciał dać) to może samemu się wypisać? Miał ktoś takie myśli? Ostatecznie przestając być katolikiem nie przestaje się być chrześcijaninem.
  5. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    Nawiasem wszyscy tak krzyczą, że kobiety muszą mieć wybór. Moja miała i wybrała. Ja żadnego wyboru nie miałem, bo nie wiedziałem. Tak jak mówiłem, wielu facetów mówi, że nie chce mieć dzieci. Gdyby na tej podstawie każda tępo się skrobała "bo on nie chce" no to gratuluję. Wtedy krzyki o własnym ciele i macicy nie mają sensu, skoro to facet decyduje.
  6. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    Przecież to jest paranoja co wy piszecie. To każda laska jest taka posłuszna, że jak usłyszy, że on nie chce mieć dzieci, to bez słowa jedzie i się skrobie? To po co wam jakieś prawa, skoro tak bardzo słuchacie swoich panów i władców?
  7. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    No właśnie tak myślę, jaka ona posłuszna. Bo ani jej nie biłem, ani do niczego nie zmuszałem. Ale wystarczyło powiedzieć, że się nie chce mieć dzieci i twoje życzenie staje się dla niej rozkazem. Zresztą, wielu facetów nie chce mieć dzieci, ale dowiadują się, że będą mieli i sytuacja się zmienia.
  8. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    My nic nie ustalaliśmy. Jak mnie ktoś pytał czy chcę mieć dzieci, to mówiłem, że nie. Tyle. Poza tym jaką ja na nią odpowiedzialność przerzuciłem, jak ja nic nie wiedziałem?
  9. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    Nie, mogła powiedzieć "słuchaj, wiem, że nie chcesz dzieci ale wpadliśmy. Co robimy?". Żeby to była nasza wspólna decyzja.
  10. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    To ja mówię, ja jestem za aborcją płodu, który nie ma mózgu, jest zniekształcony, będzie żył kilka godzin albo dni bo to nie ma żadnego sensu i moim zdaniem to jest ani życie, ani szczęście dla nikogo. I tu powinna być możliwość decyzji. Ale tak sobie usuwać, bez powiadamiania swojego narzeczonego o ciąży. Przecież gdyby ona nawet nie chciała, to ja bym mógł sam je wychować.
  11. wiktor19871987

    Aborcja to nie tylko decyzja kobiety.

    Ale to nie był niepełnosprawny płód.
  12. Piszę to na kanwie obecnych protestów. Absolutnie rozumiem ich treść - podjęcie decyzji o usunięciu płodu z nieodwracalnymi zmianami. Ale aborcja jako taka nie jest i nie powinna być tylko i wyłącznie decyzją kobiety. Wiem co mówię, bo moja była już narzeczona tak wlaśnie zrobiła. Nic mi nie powiedziała, tylko pojechała do Czech. Przyznała się po fakcie. Powiedzieć, że poczułem się jakbym dostał w ryj, to nic nie powiedzieć. Miałem 33 lata, wreszcie mogłbym zostać tatą i tak już właściwie na ostatni gwizdek. Ona mi się tłumaczyła, że zrobiła to dla mnie (!), bo wiedziała, że nie chciałem mieć dzieci. OK, ja tak mówiłem, ale ...em nie jestem i potrafię ponosić odowiedzialność za swoje czyny. Jak choćby za fakt, że uprawianie seksu bez zabezpieczenia może się zakończyć ciążą. Zresztą co innego mówić, a co innego stanąć z tym twarzą w twarz. I to nie jest tak, że to jest dramat tylko kobiet. Ona akurat wyglądała na niespecjalnie przejętą, za to ja położyłem się do łóżka na tydzień i na zamianę spałem, budziłem się, płakałem i tak w kółko. To dla mnie jest dramat na resztę życia, kiedy sobie wyobrażam, że być może dzisiaj mógłbym się bawić z moim synem albo córką, pokazywać im tyle fajnych miejsc, które sam znam. A tak? Z narzeczoną się rozstałem, dzisiaj mam 36 lat i dosyć życia. Jestem sam, czasem się trafią jakieś jednorazowe przygody, nic już nie planuję bo przecież zanim kogoś poznam, a zanim to się rozwinie... Ojcem-dziadkiem nie zamierzam być. Więc tak sobie pracuję, wieczorami wypiję kilka drinków i tak mi życie leci na popadaniu w alkoholizm. Taka moja cena za "prawo wyboru kobiety". Jasne, jestem za tym, ale drogie Panie, pamiętajcie, że w spłodzeniu tego dziecka pomógł wam ktoś, kto też ma jakieś marzenia i uczucia. Jak nie chcecie dziecka, to mówcie partnerom: albo gumka, albo nie bzykasz. Proste.
×