Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aurelia_21

Zarejestrowani
  • Zawartość

    42
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

4 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Wyjaśniła i przedstawiła swoją historię w innym wątku na forum. Ja jej nie atakuję. Tylko nie rozumiem po co była ta ciąża, skoro wiedziała, że nie chce mieć dzieci. Mamy XXI wiek.. Einefremde - kto powiedział, że nie mogłam zajść w ciążę? To lekarz twierdziła, że nie będę mieć dzieci, inna sprawa, że się nie starałam i nie myślałam o zachodzeniu. Zaszłam przy pierwszej próbie.
  2. Przez 8 lat lekarz mówiła, że nie zajdę w ciążę - aż w końcu nadszedł ten dzień i mam przy sobie największy skarb. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym ją oddać/zostawić/nie interesować się nią. xNiktx widocznie tobie "łatwo przyszło - łatwo poszło". Ale nie mi oceniać..
  3. Sama jestem pod wrażeniem jakie mam teraz wsparcie.. A pseudo tatuś od wczoraj (odkąd został bez auta ) marudzi mi o powrocie do nas. Ale nadal ani razu nie spytał o małą. Napisał tylko, że szkoda dziecka, bo będzie bez ojca. Bez komentarza.. Ja auto swojej mam, te oddałam bratu (bo ma 3 i wszystkie robić trzeba, to tym chociaż pojeździ zanim ponaprawia) A ja niczym małej nie smaruje.. Kąpię w Hippie - żel do mycia ciała i włosów sensitive - i ma fajną skórę. Tylko ciemieniucha nie daje mi spokoju. Coś z nią robicie?
  4. Gnojenie - trafne podsumowanie.. Ja będąc w szpitalu nie chciałam wychodzić do domu.. Jeszcze przed porodem powiedziałam mu, że nie chcę go widzieć w domu jak wrócę. Kiedyś myślałam, że będę miała szczęśliwą rodzinę.. Wróciłam ze szpitala, noce wiadomo jakie, a na dzień dobry tylko słyszałam "co Ty nie w humorze, nie ta nogą wstałaś". Oczekiwał, że będę rozpromieniona od ucha do ucha.. No i znawca w każdej dziedzinie, wszystko wiedział lepiej, ile ona musi zjeść, ile spać (bo przecież nie może tyko jeść i spać - ciekawe co miała jeszcze robić.. Mecze z nim oglądać ;). Ech szkoda słów. Póki co wie tylko mama, oczywiście noc nie spała gdy powiedziałam. Ale przemyslala sprawę i powiedziala "nie no ku* to życia z nim nie będzie. Krzyż mu na drogę" Rozbawila mnie swoim podejściem myślałam, że dostanę litanie gdzie ja oczy miałam i w ogóle.. Moja pyza w 2 tyg. przybrała 670 g
  5. Szczęściara, mi też mówili, że często (i częściej niestety dziewczynki), ale nikt w rodzinie nie miał, więc pierwszy raz mam z tym styczność dziękuję Bogu, że tylko ten jeden naczyniak ma.. Że głowa czysta.. Jama brzuszna też, bo bardzo często na wątrobie są naczyniaki..
  6. Właśnie dlatego chcę mieć pewność, że zrobiłam wszystko żeby to zeszło.. To biust, wiadomo, że będzie rósł, a naczyniak razem z nim. Ale nie chcę, żeby miała przez to jakieś kompleksy Może popadam już w paranoje, ale 2msce wpajania mi, że jestem kiepską matką zrobiło swoje.. Jak tylko mała zaczynała płakać ja się denerwowałam, że znowu będzie komentarz że nie radzę sobie.
  7. Ilona odkryłaś jakiś sposób na zgagę? Ja mam przez cały dzień, w nocy jeszcze gorzej. Piję mleko - chwilowo pomaga, ale chyba przez całe życie tyle litrów nie wypiłam co teraz. Aga wytłumacz jej niech się nie pcha na świat, póki co nic ciekawego tutaj nie ma.. Dziewczyny Wy już wszystko prawie gotowe macie. Nie wiem dlaczego ja nic nie szykuję.. Mam 1 skarpetki i zestaw łyżeczek, które babcia dała przy okazji
  8. Jest 1:30 a on mi dupe truje i spać nie daje. Spakował torby i oczywiście nie wyszedł. Znowu słucham jaka to ja najgorsza i jak to on ma szczęście, że nie jestem jego żoną. I oczywiście w dupie ma co będzie ze mną i małą. Nigdy w życiu nie myślałam, że kiedyś usłyszę takie słowa..
  9. Jeśli się wyprowadzi tak jak "straszy" to też nie poinformuję, że się urodziła. Przez 33 lata życia tyle nie przepłakałam co teraz przez niego odkąd jestem w ciąży.. Na usg wszystko jest ok, w pn idę na badanie "cukru", we środę wizyta. Piszesz, że u Ciebie pośladkowo.. A ja nawet nie wiem jak u mnie..
  10. Dziewczyny dzięki za wsparcie. Ja mam 33 lata, on 41 - więc jeśli chodzi o wiek to żadne z nas nie jest już tak bardzo młode.. Niby decyzja o dziecku była świadoma a teraz wyłania się portret "tatusia". Dziś kolejny dzień milczenia, mijamy się w domu jak obcy ludzie. Jedyne co dziś usłyszałam, to że on chętnie się spakuje i wyprowadzi. Nie mam odwagi mu powiedzieć "to w końcu to zrób", bo gdybym chociaż miała wsparcie w domu.. Wiem jaką krzywdę robię małej codziennym płaczem i nerwami.. Próbuję to opanowywać, ale niestety dobiłam już do takiego etapu w tym nieszczęsnym związku, że trudno mi cieszyć się z czegokolwiek. Czasu nie cofnę, ale nie żałuję, że będę miała na świecie cząstkę siebie..
  11. Cześć dziewczyny, ja trochę z innym tematem.. Jestem w 22tc i mam już dość.. Mała rozwija się prawidłowo i wszystko z nią OK.. Ale.. Od około 10tc źle się czułam, dopadły mnie te wszystkie "objawy" i zaczęły się problemy z facetem. Oczekiwał, że będę skakać nad nim tak jak było do tej pory, a ja wracałam z pracy i nie miałam siły na nic, ale pomimo to robiłam śniadania, obiady, kanapki do pracy, sprzątałam, robiłam zakupy itd. A w zamian słyszałam "już tak nie umieraj". Oboje bardzo chcieliśmy mieć dziecko, ale wg lekarzy ja nie miałam na co liczyć i u niego też znikome szanse. A tu proszę, za pierwszym razem się udało. Poznaliśmy się w styczniu tego roku, i tak jak do momentu ciąży uważałam go za dojrzałego faceta tak teraz bardzo się rozczarowałam. Bardzo się ucieszył kiedy test wyszedł pozytywny, ale na tym radość się skończyła. Nie mam co liczyć na niego w kwestii jakiejkolwiek pomocy czy choćby wsparcia psychicznego. Staram się unikać kłótni ze względu na dziecko, ale okazuje się, że to ja jestem "ta najgorsza" bo nie dbam o niego i podnoszę mu ciśnienie. Nigdy nie usłyszałam z jego ust choćby "nie denerwuj się, nie wolno Tobie". Za każdym razem słyszę tylko, że jak mi się coś nie podoba to "do widzenia". Raz już był spakowany i gotowy do wyprowadzki, ale ostatecznie został. Nie dostałam od niego ani złotówki choćby na jakieś witaminy, o płatnych wizytach i badaniach nawet nie wspomnę. Wpędza mnie w poczucie winy. Dziś usłyszałam, że *ujowo wyglądam. Mam świadomość, że nie codziennie wyglądam dobrze, ale mój ś.p. narzeczony przez 10 lat w taki sposób się nigdy nie odezwał. Bardzo zabolało. Po śmierci 3 lata dochodziłam do siebie, zaczynałam nowe życie z myślą, że w końcu znowu mogę być szczęśliwa. Ale wszystko wskazuje na to, że dostałam kolejnego kopa i jedyną (choć największą) radość jaka mi pozostanie to Aurelia.. Nie sądzę, żebyśmy do porodu wytrwali w związku. Śpimy osobno, mam wrażenie, że nawet ciąża już nas nie łączy. Nie raz usłyszałam od niego, że przecież to nie jego dziecko. Raz w złości mu powiedziałam, że to MOJE dziecko a nie jego. Dlatego wypiera się tym, że nie musi o nie dbać. A jak jest u Was? Ja akurat w kręgu rodziny mam same idealne pary, faceci do rany przyloz, cieszyli się z ciąży i zajmują się dzieciakami. A mi jak zwykle piach w oczy.. Ale wiem, że poradzę sobie sama. Muszę. Bo po tylu przykrościach jakie mi powiedział w ciągu tych kilku tygodni - nie jestem w stanie tego zapomnieć i udawać, że wszystko jest ok. Przeraża mnie samotne macierzyństwo, ale będąc z nim też będę samotna.
×