Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ZasuszonaŚliwka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    17
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. ZasuszonaŚliwka

    Nowy facet po zakończeniu związku.

    Mam nadzieję, ze przestałeś się o cokolwiek obwiniać, bo to, że nie dołączyłeś do jej grona prawdopodobnie uratowało Cię przed stoczeniem się. Jestem świadoma tego, że miłość nie wybiera, ale zazwyczaj osoby z tego kręgu pato (tutaj akurat dużo można wymieniać) są bardziej cwane i sprytne życiowo niż osoby, z którymi się wiążą. Kurczę, nie wiem jak to opisać, ale wydaje mi się, że ludzie "z lepszych kręgów" są bardziej niewinni i ufni w wieku nastoletnim. W kręgach pato ludzie od małego "walczą" o przetrwanie i o pozycję, mają mniej skrupułów, dla osiągnięcia korzyści często kłamią, częściej zdradzają, itd. Oczywiście piszę to w ogroooooomnym uproszczeniu i zawsze znajdą się wyjątki, ale po kilku przykładach z mojej rodziny (w tym mnie) oraz z Twojej historii mogę takie rzeczy wywnioskować. Na szczęście człowiek po takim związku będzie już unikać patologii. Całe szczęście, że nie masz z nią dziecka.
  2. ZasuszonaŚliwka

    Nowy facet po zakończeniu związku.

    Ciekawi mnie pewien temat. Dlaczego patologie i ludzkie odpady zawsze przyklejają się do ludzi na poziomie i niszczą im życie? Czy nie mogą sobie znaleźć partnerów we własnym pato-gronie? Wiadomo po czasie człowiek zaczyna rozpoznawać i odrzucać takie śmieci, ale kiedy jest się młodym to nie ma się odpowiedniego doświadczenia. Niestety związek z takim lumpem/lumperą niszczy psychikę i nie pozostaje bez konsekwencji...
  3. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Czy ja wiem Oczywiście na początku nie widziałam jego wad, ale po pewnym czasie przestał mi się podobać. Znienawidziłam go i wręcz czułam niechęć/obrzydzenie patrząc na niego. To było bardziej w mojej psychice, bo wmówiłam sobie, że żadnego innego mieć nie będę i muszę z nim być do końca życia. Traktowałam go jak owe "ziarnko", które ślepa kura dziobnęła.
  4. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Nie miałam jaj, zgadzam się, że honoru nie miałam. Niestety wyniosłam to z domu rodzinnego, gdzie wychowywała mnie tylko mama i płaszczyła się przed każdym facetem jaki ją zechciał. Zgadzała się na zdrady, nawet przemoc byleby ktoś z nią był. A co kilka miesięcy inny typ. Myślałam, że to normalne...Na szczęście nie ciągnie mnie do facetów, byłam tylko z jednym i to mi wystarczy.
  5. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Dziecko mi zrobił jak byliśmy jeszcze bardzo "zakochani" to znaczy on twierdził, że może nie jestem w jego typie, ale kocha moją osobowość. Wtedy dużo uprawialiśmy miłości. Po urodzeniu syna on chodził ze mną do łóżka chyba tylko dlatego, że nie miał nikogo innego pod ręką, sam twierdził, że każdy facet wszystko "wy/Ru/ch/a". Potem ja inicjowałam stosunki.
  6. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Dziecko mi zrobił jak byliśmy jeszcze bardzo "zakochani" to znaczy on twierdził, że może nie jestem w jego typie, ale kocha moją osobowość. Wtedy dużo uprawialiśmy seksu. Potem on bzykał mnie chyba tylko dlatego, że nie miał nikogo innego pod ręką, sam twierdził, że każdy facet wszystko "wyrucha". Potem ja inicjowałam stosunki.
  7. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Byłam w związku, ale tak naprawdę od początku mu się nie podobałam. On miał akurat fetysz dużych pośladków i ciągle mówił, że mam za mały tyłek i wyglądam jak facet. Kiedy nie nosiłam przy nim stanika to śmiał się czy "szczury wygryzły mi cycki?". Nie raz puszczał mi filmy po/rno i pokazywał o jakiej kobiecie marzy. Uważał, że jest o wiele bardziej atrakcyjny ode mnie i zasługuje na lepszą niż ja. Ciągle pisał do innych, przeglądał Rokse, a po pewnym czasie przyznał się, że też bywał u divek. Na szczęście się rozstaliśmy, chyba był ze mną tylko dla korzyści finansowych, bo przez lata mieszkał w moim mieszkaniu za darmo (dostałam je w spadku), okradał mnie, a sam pracował i zbierał kasę w banku. Wszystkie koszty życia ponosiłam ja. Zresztą na odchodne stwierdził, że nikomu się nie spodobam, ale może będę mieć szczęście i jakiś facet mnie zechce ze względu na mieszkanie. Taka to moja historia
  8. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Wiadomo, że biust nie jest gwarancją udanego związku, ale jednak jest ważnym elementem i facet po pewnym czasem zacznie patrzeć innym w dekolt i żałować, że wpakował się w związek z płaskorzeźbą. Jeśli inne części ciała kobieta ma piękne to wtedy mały biust nie będzie problemem, ale ja jestem złożona głównie z wad (duży, krzywy nos, dziwna głowa, dziwna figura-jakaś taka pokręcona. Nogi mam krzywe, proporcje ciała zaburzone, do tego dochodzą odstające uszy. Wisienką na torcie są stare blizny po cięciu na przedramieniu i to już jest totalnie obleśne). Nawiązując do edytowania zdjęć to nawet najlepszy fotoshop mi nie pomoże...
  9. ZasuszonaŚliwka

    Nienawidzę swojego "biustu"

    Szczerze to nie mogę na niego patrzeć. Nawet w domu chodzę w staniku żeby za bardzo się nie dołować, a idąc pod prysznic nie patrzę w lustro. Po prostu ja praktycznie nie mam biustu. Jego rozwój zatrzymał się w wieku 13 lat, a od 14 roku życia zaczęłam go szczerze nienawidzić. Nie było dnia żeby jakiś kolega czy koleżanka nie zwrócili na niego uwagi, raz słyszałam bardzo wredne teksty, a raz komentarze pseudo-przyjacielskie np. "Dlaczego masz takie małe piersi, może idź do lekarza, przecież żadnemu chłopakowi się nie spodobasz." Po tym jak urodziłam dziecko to biust miałam naprawdę spory, ale dosłownie w ciągu kilku miesięcy wrócił do stanu poprzedniego. Próbowałam też różnych podejrzanych ziołowych specyfików z Azji, ale jedyne co wtedy osiągnęłam to rozregulowanie cyklu, a biust nawet nie drgnął. Wstydzę się rozebrać nawet przy ginekologu, bo widziałam jego zażenowaną minę jak robił mi USG tego czegoś, a kiedy musiałam zrobić biopsję guzka to lekarki też rzucały różne dziwne komentarze (były wręcz w szoku, że mam takie małe). Byłam na konsultacji u chirurga plastyka, ale chyba nawet on nigdy nie widział czegoś takiego, bo napisał "zanik gruczołu piersiowego", a ja mam taki "biust" od okresu dojrzewania, nic mi nie zanikło bo nigdy go nie było. Do tego na razie nie stać mnie na taki zabieg. Teraz biorę tabletki antykoncepcyjne i przed samym krwawieniem jestem bardzo spuchnięta, więc nawet "biust" jest pełniejszy,ale po kilku dniach wraca do wyglądu dziwnych, obleśnych mikro-trójkącików. Jestem zażenowana swoimi "piersiami", ciągle porównuję go z innymi, czasem wręcz ostentacyjnie się gapię, bo naprawdę u mnie jest z tym bardzo biednie. Jeżeli chciałabym być w związku to chyba jedynie z gejem, bo normalny zdrowy facet na pewno bo mnie zdradzał. Nie czuję się pełnowartościową kobietą, nie liczę nawet na żadne komplementy, bo co tu komplementować? Dlaczego los jest taki niesprawiedliwy? Dlaczego inne kobiety rodzą się i mają wszystko, a inne całe życie się męczą?
  10. ZasuszonaŚliwka

    Mój były mnie wykastrował [zobacz jak]

    Biorę antydepresanty od kilku lat już. Jestem świadoma, że one też mogą powodować kłopoty z seksualnością, ale nigdy nie miałam takich problemów. Ta moją niechęć to bardziej jakaś blokada psychiczna, jakieś zaburzenie w osobowości. Innych objawów ewentualnej depresji nie mam. Do tego wstydzę się pójść do lekarza/psychologa z takim problemem.
  11. ZasuszonaŚliwka

    Czy ufacie swoim drugim połówka?

    To zależy w jakiej kwestii. Jeśli chodzi o zdrady to mężczyznom nie należy ufać, około 90-100% zdradza w jakiś sposób (flirty, zdrady fizyczne, internetowe, emocjonalne itd.). Faceci nie wykazują empatii względem kobiety, nawet jeśli według nich samych ją kochają(chodzi mi o empatię w kwestii zdrady. Nie twierdze, że nie wykazują jej w kwestii choroby ukochanej, jej problemów itd). Najbardziej zależy im na tym żeby ewentualna zdrada się nie wydała, a nie myślą czy skrzywdzą swoją partnerkę. Z drugiej strony kobiety przed zdradą powstrzymuje głównie ta empatia, która nie pozwala im skrzywdzić swojego partnera. Kobiety zdradzają rzadziej i zazwyczaj kiedy są szczęśliwe w związku to nie szukają atrakcji poza nim (oczywiście są wyjątki). Mężczyzna nawet jeśli kocha partnerkę i jest z nią szczęśliwy to nie odmówi chętnej jeśli tylko będzie miał pewność, że sprawa się nie rypnie. Kolejna kwestia to kwestia finansowa. Tutaj to chyba kobiety są mniej godne zaufania, ale to już wynika z naszej kultury i wyroków sądów. Oczywiście, zdarzają się utrzymankowie i "tulipany", ale jest to dość rzadka sytuacja. Inna kwestia to kłamstwa i bycie szczerym/nieszczerym. Tu akurat dużo zależy od człowieka i jego wychowania w dzieciństwie. Są osoby, które nie potrafią kłamać, nie chcą i po każdym kłamstwie czują wyrzuty sumienia. Są też takie osoby, które są uzależnione od kłamstw, z ich pomocą uciekają od odpowiedzialności czy obowiązków, więc po prostu warto na początku znajomości wybadać czy dana osoba jest kłamczuszkiem czy nie. Myślę, że skłonność do kłamstw nie zależy od płci.
  12. ZasuszonaŚliwka

    Mój były mnie wykastrował [zobacz jak]

    Już z nim nie jestem
  13. ZasuszonaŚliwka

    Czy warto odpuścić sobie szukanie miłości?

    Masz rację, ale boję się po prostu, że po latach będę zgorzkniała. Wiadomo, że teraz mam zupełnie inne myślenie, a co w sytuacji kiedy syn będzie chciał ułożyć sobie życie, a ja z powodu lat bycia singielkom będę go ograniczać? Nie chcę być typową "teściowo-ty stary rowerze".
  14. ZasuszonaŚliwka

    Mój były mnie wykastrował [zobacz jak]

    Teraz, kiedy nie mam już żadnego popędu sek/sua/lnego to nikt ze mną nie wytrzyma. Od kilku miesięcy nie mam na nic ochoty, próbowałam robić sobie dobrze, ale nie umiałam się podniecić (nawet z filmami, które wcześniej mnie kręciły), a do tego ogarniał mnie taki smutek i niechęć do se/k/su. Okropne uczucie, biorąc pod uwagę fakt, że mam dopiero 25 lat i jeszcze parę lat temu uwielbiałam się kochać.
  15. ZasuszonaŚliwka

    Czy warto odpuścić sobie szukanie miłości?

    Bo nie jestem pewna, to po prostu są moje subiektywne odczucia. Na chwilę obecną czuję się dobrze bez faceta, życie w związku bardzo mnie męczyło i ograniczało. Dodam, że czas na przemyślenia też miałam, bo od ponad roku jestem sama (nie samotna). Jestem po prostu bardzo zniechęcona facetami, a życie bez nich bardzo mi się spodobało. No bo nowy związek to nowe problemy i na nowo trzeba się angażować w coś co i tak po pewnym czasie się rozleci. Czy nie lepiej dać ten czas synowi i sobie?
×