Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

razdwaaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Nie twierdzę, że to jest złe ani nie chcę nikogo szufladkować Moje pytanie wynika z ciekawości, czy taki ktoś jest sam bo to jego świadomy wybór i ceni niezależność ponad stabilizację czy po prostu akurat tak się w życiu układa i trzeba sobie radzić z tym co jest. I czy ewentualnie taki ktoś czuje się dobrze w społeczeństwie, gdzie panuje ogólna norma społeczna zakładania rodziny, a zdecydowana większość ludzi dąży do jakiejś stabilizacji w pewnym wieku.
  2. Kurcze, skoro to takie proste to czemu większość facetów się żeni lub chcę się ożenić w przyszłości?
  3. Nie chodzi mi o ten "nadrzędny" cel, który został wspomniany, czyli przedłużanie gatunku, tylko o mniejsze lub większe cele życiowe, które z psychologicznego punktu widzenia ma każdy normalny człowiek, bo inaczej nie byłby w stanie funkcjonować. A takie właśnie cele są po to, żeby zaspokajać potrzeby życiowe człowieka, te wyższe jak i niższe. Ale widzę, że Pan tu wchodzi w jakieś filozoficzne dyskusje
  4. W jaki sposób cel przedłużenia gatunku łączy się z tym, że ktoś chce być wolny i niezależny, a tym samym nie chce zakładać rodziny i mieć dzieci? Jeśli uważamy, że człowiek to tylko gatunek zwierzęcy kierujący się instynktem to może i jego jedynym celem jest przedłużenie gatunku. Ale zdaje się, że piramida potrzeb człowieka wyróżnia wiele wyższych potrzeb i to raczej tego dotyczy moje pytanie.
  5. Raczej ciężko żyć bez celu w życiu, życie bez celu to takie błądzenie
  6. A co z wrodzoną potrzebą bliskości i przywiązania?
  7. To już z pewnością kwestia indywidualna. Całkowite spełnienie to dla mnie coś co trzeba odnaleźć wewnątrz siebie. Niemniej dla mnie na pewno rodzina i trwałe relacje to większa wartość niż imprezowanie.
  8. Ok, też lubię ludzi i jak coś się dzieje, może nawet jestem po części ekstrawertykiem, ale nawet po najlepszej imprezie mam tak, że kurde no było fajnie przez chwilę, ale to nie jest coś co daje całkowite spełnienie życiowe bo potem wracasz do normalnego życia. A mam wrażenie, że niektórzy żyją od imprezy do imprezy, która pozwala im oderwać się od własnych myśli, bo nie wiedzą co innego mogliby ze sobą zrobić w tym czasie i boją się zostać ze sobą sam na sam.
  9. Co myślicie o życiu typowego trzydziestolatka w dużym mieście? Takiego, który nie założył jeszcze rodziny, czy nawet jest singlem. Mieszka sam, ma pracę od poniedziałku do piątku, może nawet dobrze zarabia, często jest wykształcony a w weekendy najczęściej wychodzi gdzieś na miasto, imprezuje czy spotyka się ze znajomymi. Czy takie życie na dłuższą metę może dawać spełnienie? Czy imprezy i spotkania towarzyskie nie mają trochę na celu zagłuszyć wewnętrznej pustki, która czasem się pojawia? Dla jasności, nie mam nic przeciwko temu, żeby każdy żył jak chce, po prostu zastanawia mnie czy dzisiejszy świat taki jest i niektórym tak się żyje najlepiej czy jest to raczej etap przejściowy i większość ludzi dąży do stabilizacji i trwałych relacji?
×