Cześć wszystkim,
Od dawna zmagam się ze śpiącym facetem. Na początku związku byłam zauroczona i wszystko sobie tłumaczyłam. Ale ostatnio co raz częściej o tym myślę. Czy to ma jeszcze sens ?. Nie jest chory, a tym bardziej zmęczony po pracy. Zauważyłam, że od pracy broni się jak tylko może. A to chory, a to inne sprawy wtedy ma. I jego tłumaczenie, że nigdy nie ma na nic czasu. Jak wspominam o przespaniu prawie doby to obraża się jak dziecko. Wspolne chwile? kończą się na jego spaniu. Moze któraś miała podobną sytuację? Czy da się o to walczyć? Rozmowa konczy się kłótnią lub jednodniową poprawą. Do czasu niezasniecia podczas wspólnego spędzania.