Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mariannaa.

Zarejestrowani
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

5 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Ale ja jakby przytaknęłam na to co on sam powiedział. Powiedział, że ten człowiek jest błędem, a ja spokojnym tonem powiedziałam, że błędem było wzięcie go od początku. Ton tu tez dużo zmienia bo nie miałam zamiaru atakować czy obwiniać.
  2. Co za bzdury. Kto powiedział, że nie wypłakuje się siostrze czy koleżance bo mi wstyd? A może z obawy przez jednostronność bliskich mi osób wybrałam forum i całkiem obce osoby? Może bardziej doświadczone albo w podobnych sytuacjach? Najbardziej boli mnie, że przy koledze to fakt ale nie dlatego, że mi wstyd ale dlatego, że chciał pokazać co to nie on. Uwierz mi, że nie zależy mi na opinii innych, a jedynie na najbliższych mi osobach. Nie sadze aby to jaki kto ma poziom inteligencji zależało od płci.
  3. Ok ale gdzie w tym wszystkim ja? Co ja teraz czuje? Oszukana przez własnego męża. Bez wsparcia, bez lojalności, jak wróg, a nie jak żona i kobieta, która wychowuje jego dziecko najlepiej jak potrafi. Mam ochotę coś jemu napisać ale nie zrobię tego bo uczę się nie dawać satysfakcji oraz nie nakręcać bardziej i siebie i sytuacji.
  4. Kolejny raz właśnie pokazał jaki ma zawzięty charakter. Dziś, kiedy minęły 3 dni od tej sytuacji on zabrał się i bez słowa poszedł do tego kolegi. Wiedząc, że mogę pomyśleć, że poszedł znowu coś na mnie mówić, że skoro nie rozmawiamy to poszedł się poradzić. Miał to gdzieś bo po co próbować łagodzić sytuacje i siedzieć na tyłku przed tv, nawet jeśli w osobnych pokojach, lepiej iść i niech się żona wkurza czy myśli co chce. Właśnie jego podejście.
  5. Przeczytałam każdy komentarz i postaram się do wszystkiego odnieść chociaż sporo tego. To nie tak, że ja pozwoliłam mężowi wejść sobie na głowę od początku to teraz mam. Od zawsze stawałam okoniem, tłumaczyłam, rozmawiałam jak coś mi się nie podobało. Nie będę broniła siebie bo na pewno nie raz czy dwa również zawinilam i zamiast odpuścić drążyłam temat. Uczę się tego. Jak to moi mąż powiedział nie dawno „Ty się nawet diabła nie boisz”. Tez wychodziłam z zasadą, że oko za oko. Ostatnio trochę luzuje dlatego gdy widzę, że jest mega wkurzony i będzie zaraz próbował pokazać swoje nerwy to idę się fajnie pobawić z dzieckiem do pokoju obok i tak tez było ostatnio. To nie ucieczka, a moje wybranie lepszego czyli zabawy niż kłótni czy nerwów przy słuchaniu jaki kto nie jest bo coś zepsuł. Ja wyniosłam z domu rodzinnego bardzo dobre wartości. Moi rodzice są razem od ponad 45 lat. Widać w nich troskę, miłość, wsparcie. Mój mąż za to wyniósł z niepełnego domu krzyk, obrażanie i kłótnie. Do tego nie ma łatwego charakteru, ma silny i dominujący. Nie raz próbował mi coś narzucić ale naprawdę mam swój rozum i nie dam się obrażać czy krzywdzić, tym bardziej gdy jest dziecko. Nigdy nie ma kłótni przy dziecku bo na to oboje nie pozwalamy. Kiedys mąż powiedział mi, że była dziewczyna pozwalała jemu wychodzić kiedy i gdzie chciał wiec z tego korzystał bo mogl. U mnie tego nie ma bo od razu wiedział jak to się skonczy. Z drugiej strony powiedział tez kiedyś, że jak się pokłócimy to lepiej jak wyjdzie ochłonąć, żebym nic nie dolewała do ognia bo wtedy jego nakręca i w złości zawsze powie za dużo czego później szybko żałuje ale się tez szybko nie przyzna. On jest bardzo uparty, zawzięty i honorowy. Widzę to po pracy. Czasami woli coś stracic niż schować honor w kieszeń.
  6. Nawet dzień bez dziecka byłby większą karą dla mnie niż dla niego. To dziecko to wszystko co mam najdroższe i ono to czuje bo ani rusz bez mamusi on za dzieckiem tez wariuje i dlatego nie raz mówił, ze nie wyobraża sobie widzieć dziecko tylko co pare dni. Prawda taka, że jemu grubo odwala w nerwach. Nie kontroluje emocji. Powiedział kiedyś na spokojnie, że powie mi w złości wszystko żeby mnie zabolało. Taki właśnie charakterek niestety. Ja nie pozwalam na takie zachowania i właśnie wtedy jest problem.
  7. Nigdy ale to nigdy nie zostawiłabym dziecka. To całe moje życie i nie wyobrażam sobie zostawić dziecka, obojętnie kto by to nie był. Czyli Twoim zdaniem powinnam spakować walizki, rozwieść się i zostawić dziecko ojcu? Super. Dzięki ale nie.
  8. Myśle dokładnie tak samo, beznadziejne zachowanie na które ja nie pozwalam. Nie wiem dlaczego się tak zachował. Jesteśmy razem ponad 10 lat i taka akcja miała miejsce pierwszy raz. Ale czy mam od razu się z nim rozwodzić? Poczekałam do drugiego dnia i wykrzyczałam wszystko co mi leżało na sercu. Obecnie nie rozmawiamy, ciche dni. Nie raz jeszcze wroce do tego tematu bo bardzo mnie to zabolało. Mamy dziecko, potrafimy fajnie razem spędzać czas i dużo go spędzamy wspólnie. Nie przekreśle wszystkiego ot tak ale tez nie pozwolę aby to było czymś normalnym.
  9. I tu się trochę mylisz bo na co dzień nie ma takich słów. Gdyby były pewnie bym się nimi tak nie przejmowała albo dawno odeszła, a jednak boli mnie to wszystko i nie zostawiam bez echa.
  10. Weszłam tu aby przede wszystkim ktoś trochę z boku, może i po skąpych wypowiedziach ale powiedział jak to widzi. Podpowiedział może na własnych doświadczeniach co powinno się zrobić, co robię/robimy nie tak. Nie zależy mi na głaskaniu czy osadzaniu. Nie tylko on winien wszystkiemu, zawsze wina jest po obu stronach ale on zdecydowanie należy do osób z trudnym, wybuchowym charakterem. Zawziętych bardzo i honorowych.
  11. Bardzo mądry komentarz, dziękuje, nawet jeśli nie zawsze jaki bym chciała Poszłam do drugiego pokoju spac bo powiedział do mnie „wypieprzaj” po tym jak następnego dnia zaczęłam na niego krzyczeć w złości i mówić jak mógł zachować się tak przy koledze, jak mógł na mnie mówić za plecami itp. Nie fajnie wyszło. Ja nie chce się kłócić bo zdecydowanie wole jak fajnie spędzamy razem czas, a potrafimy tak spędzać. On w złości powiedział, ze może rozwód na co ja, że wczoraj trzymał mnie za rękę, przytulał, a dziś tak mocne słowa. Dodał coś, ze jest bo jest dziecko. Nie pierwszy raz ale później to prostował dlugoooo i mówił, ze już tak ma, że w złości, że nerwy, że wtedy nie myśli nad słowami tylko leci. Jak widać znowu to zrobił. Poszlam do drugiego pokoju żeby pokazać jemu ze jestem wkurzona, ze nie pozwolę na takie zachowania i słowa, ze mnie zabolało. Teraz oboje krzywo na siebie patrzymy i nie rozmawiamy od 3 dni. Najgorsze jest w nim właśnie to, ze raz, szybko wybucha, dwa, że powie w kłótni dużo za dużo czego później NIBY żałuje. Jednak potrafimy leżeć przytuleni, powiedzieć sobie coś miłego czy fajnie razem się czuć w życiu codziennym. Czy w takim razie specjalista doradzilby myśli o poważnym rozstaniu czy walce o to wszystko?
  12. Ja uważam, że co bym nie zrobiła w tej sytuacji to byłoby źle. Nie odezwałabym się - źle bo nie obchodzi mnie, odezwałam się to co bym nie powiedziała to był wkurzony i musiał gdzieś rozładować.
  13. Tylko, że jak jest po kłótni to on zawsze chodzi obrażony i nawet gdy ja próbuje zagadać to albo burczy albo chamsko odpowiada. Nie da się tak próbować dość do rozmowy. Brakuje mi zdecydowanie rozmowy spokojnej w naszym związku. On często myśli, ze pozjadał wszystkie rozumy bo dużo zarabia, bo ma co chce i jest szefem innych ludzi. Przykład: ja coś jemu powiem nie miłego to o jej mega sprawa, a jak on ma zły dzień i wiecznie burczy to ok, zapomnieć najlepiej i skakać obok. Jest bardzo zawzięty i uparty. W kłótni powie często o wiele za dużo.
  14. Teraz oczywiście Pan obrażony bo powiedziałam następnego dnia co myśle o tym wszystkim i padło dużo słów z obu stron. Nawet słowa o rozwodzie. Mijamy się, nie rozmawiamy, z jedną różnicą. Ja nie jestem złośliwa, a on czasami coś rzuci przy okazji. Może to dziecinne ale poszłam spać do drugiego pokoju żeby nie musiał na mnie patrzeć skoro jestem taka okropna. Wiecie co? Nie czuje abym zaczęła kłótnie czy sprowokowałam. To on musiał się wyładować na kimś!
×