Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Rooksanaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Witam Od kilku dni dręczy mnie bardzo jedna sytuacja, z którą nie bardzo wiem jak sobie poradzic, dlatego postanowiłam spróbować tutaj. Z góry proszę jednak aby nie zamieszczac negatywnych komentarzy nie mam ochoty sie jeszcze dodatkowo przytlaczac. W skrócie sytuacja wygląda następująco. Z mezem po slubie przez jakis czas mieszkalismy z moja mamą jakis czas temu wyprowadzilismy sie. Przez 13 lat mialam owczarka niemieckiego caly czas nim sie zajmowalam. Niestety po przeprowadzce nie moglam go zabrac ze soba ponieważ mial juz bardzo duze problemy z chodzeniem ( mama mieszka na parterze, my drugie piętro)wiec postanowilismy ze zostanie u mojej mamy. Przeprowadzilismy sie nie daleko więc codziennie u niego bylam jak również pomagalam gdy byla taka potrzeba. Zmierzając do sedna z każdym dniem szanse na ratunek naszego psa byly coraz mniejsze. Juz nawet weterynarz przygotowal nas na najgorsze. Bardzo bylam z nim zzyta byl pocieszeniem dla mnje w kazdej sytuacji, a Przede wszystkim tyle lat bardzo bylam z nim zwiazana. Niestety w poniedzialek musialam wyjechac do lekarza i to byl jeden jedyny dzien w ktorym niestety nie moglam u niego byc. Wieczorem zanim zdążyłam wrócić siostra poinformowała mnie ze naszego psa jiz nie ma. Mama postanowila go uspac nawet mnie o tym niw informujac. Nie dajac mi szansy na pożegnanie sie z nim. Mama zadzwonila po siostre i jej faceta ktorego zna moze rok. I uwaga co najlepsze ten facet byl z moja mama przy uśpieniu psa. Gdy dowiedzialam sie o tym.wszystkim po prosti soe zalamalam. Caly czas obiecyaalam sobie ze bede przy nim w jego ostatnia minute zycia, a ona zrobila cos takiego. Niewiem co mam myslec prosze o wsparcie, od tamtej pory mama sie do mnje nie odzywa. Nie moge sie pogodzic z tym ze facet który ani chwili mojemi psu nie poświęcił byl przy nim a mnie nawet nis raczyli poinformowac. Przepraszam za ewentualne błędy i chaos ale pisząc to caly czas jestem roztrzesiona.
×