Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ona765

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ona765

  1. Witam, proszę o radę.. nie jestem w stanie wszystkiego napisać tak jakbym tego chciała ale tak w „skrócie” od roku jestem w związku małżeńskim, z mężem znamy się 11 lat jednak dopiero teraz poznałam jego prawdziwa twarz. Po ślubie przeprowadziłam się do jego rodziny czyli do jego rodziców, dziadków i siostry która ma męża i dwoje dzieci. Do tego domu przyszłam z pozytywnym nastawieniem jednak z czasem przerodziło się to w zniechęcenie i dystans dla całej rodziny. Zaczęto traktować mnie bardziej jak pomoc domowa niż członka rodziny, ciagle było im mało. Szwagierka właściwie nie robiła nic, czasami poodkurzala dwa pokoje czy upiekla ciasto..co prawda była w drugiej ciąży ale z czasem to już totalnie nic nie poczuwała się do pomocy.. ja za to pomoc w gotowaniu, przygotowania do posiłków, sprzątanie czyli odkurzanie całego domu, ścieranie kurzy, robienie kolacji, opieka nad dzieckiem szwagierki, pomoc w organizacji przyjęcia, starałam się jak mogę, wychodziłam z inicjatywa jednak i tak po czasie usłyszałam ze nic nie robię albo ze nie wystarczająco.. były dwie sytuacje w których rodzina męża zaczęła na mnie najeżdżać i wytykać co im się nie podoba.. ze np. się nie uśmiecham, nie jem śniadania, za późno wg. Nich wstaje a wstaje o 8 a po ogarnięciu schodzę Ok. 9. Ze jestem taka i owaka.. normalnie jakby czuli się panami mojego życia.. a moj mąż ? NIC CISZA..totalnie nie stanął w mojej obronie.. nie interesują go moje negatywne doświadczenia, ciagle usprawiedliwia innych a nie staje po mojej stronie.. moja cierpliwość już się skończyła i mam dosyć tej całej chorej sytuacji, ciagle dowiaduje się o nowych pretensjach.. ze nie posprzątałam po kolacji mimo ze 100 razy posprzątam to jak raz tego nie zrobie to już obgadana, ze nie posprzątałam po pępkowym szwagra.. ze chodzę obrażona..opowiadam to mężowi a on NIC.. po prostu ignoruje to co do niego mówię.. dla niego liczy się jedynie zarabianie pieniędzy, wszystko co przynosi zysk materialny jest dla niego najważniejszy a to co niematerialne ma w głębokim poważaniu.. nie widzi w sobie żadnej winy, usprawiedliwia ciagle swoją rodzinkę a mi wmawia ze wymyślam i mam jakieś problemy psychiczne.. normalnie brakuje mi sił i slow na to wszystko..ciagle spotykam się z drobnymi złośliwościami..i dobija mnie już to wszystko a najbardziej brak zainteresowania męża moimi uczuciami.. egoistycznie podchodzi do naszego małżeństwa bo ciagle liczy się on, jego potrzeby a ja mam się tylko dopasowywać..otarłam swoją działalność, zero wsparcia za równo ze strony jego jak i jego rodziny.. poczułam wręcz jakby się o to na mnie obrazili..bo przecież powinnam całe swoje życie poświecić mężowi i nie powinnam mieć żadnych ambicji i marzeń.. jak Wy to odbieracie? Sytuacji było mnóstwo które mogłabym opisać natomiast normalne rozmowy z mężem nie maja racji bytu ponieważ On nie potrafi odpowiedzieć na zadane pytania typu co się w jego życiu zmieniło.. a dobrze wiemy ze nic, co On takiego dla mnie robi żeby było lepiej i żebym się czuła dobrze w jego domu i ogólnie w małżeństwie ? No jedyne co usłyszałam to ze pożycza mi samochód do pracy... Ogólnie obiecuje Złote góry a potem się wycofuje i puszcza w niepamięć.. nie mam żadnej stabilności, poczucia bezpieczeństwa ponieważ ciagle jest oporem do mnie .. ehhh
  2. Nie No patrząc z perspektywy obcej osoby to ona jest bardzo troskliwa.. ale ta troska raczej działa tylko w stosunku do swoich dzieci czyt. Mojego Męża i jego siostry..córeczkę to wyręcza niemalże ze wszystkiego
  3. Zaręczona byłam 3 lata. Jednak będąc tylko glownie jako gość, nie mieszkając z nimi ciężko było określić prawdziwe ich oblicza.. tak samo ma się to do mojego męża, on czuje się pewnie w swoim domu, wie ze ma wsparcie reszty rodziny. Prawdziwe twarze poznaje się wtedy jak zaczyna się z tymi osobami mieszkać.Byłam świadoma jego wad ale nie myślałam ze tak się nasilą, ze stanie się jeszcze większym egoista, bez empatii i zrozumienia drugiej osoby.. nie należę do osób szybko poddających się.. u mnie nadzieja umiera ostatnia tylko po prostu brakuje już mi sposobu aby jakoś to wszystko nakierować w dobra stronę..
  4. Glownie jego mama, wszystko jest na nią, co ona powie to moj mąż już leci.. ja nie mówię żeby tak nie było ale niech ma też szacunek do mnie, niech stanie w mojej obronie kiedy jest taka potrzeba, niech zrobi czasem jakis miły gest.. czy skończy szybciej prace, niech normalnie ze mna pogada..o życiu, o przyszłości.. tylko ze On nie umie poruszać poważnych tematów, glownie ja mówię a On milczy..wie ze mam racje ale i tak będzie zaprzeczać i okłamywać siebie i mnie.. Co do gotowania do już inna historia, glownie gotuje jego babcia.. ale wierzcie ze nikt by nie chciał tam gotować, ciagle są jakieś komentarze, krytyka,ze to za twarde, to za miękkie, to za blade, to za grube... dlatego ja się nie wtykam w kuchnie bo i tak w jednym czasie nie da się gotować dwóch obiadów bo przecież obiad musi być na 12:00 a druga rzecz ze nie chce się narażać na kolejna krytykę.. a moj mąż więcej nie lubi rzeczy jak lubi, jego dieta składa się glownie z klusek wszelkiego rodzaju, makaronu, mięsa, pizzy i frytek.. bo tak mu szykowali pod jego gust od małego i nie przekonywali do nowych rzeczy..
  5. No właśnie wzielam sprawę w swoje ręce , otworzyłam niedawno własny biznes, pomagam w domu ale nie wyrywam się do tego.. odpuściłam bo wiem ze i tak co nie zrobie to będzie za mało albo stwierdza ze i tak nic nie robię.. wiec po co się wysilać.. zmieniam swoje nastawienie, kiedyś byłam bardziej dla innych niż dla siebie ale przewartościowałam swoje życie i w końcu zaczęłam myśleć o sobie.. podejrzewam ze reszcie to nie w smak w tym i mojemu mężowi.. i pewnie po części jest tak jak jest..
  6. Akurat jeżeli chodzi o finanse to są spore możliwości, tylko brakuje checi od strony męża.. bo przecież jemu jest dobrze i wygodnie..Dodatkowo irytuje mnie brak spójności w tym co mówi.. jak nie pracowałam to ciagle wyrzuty, jak tam rozmowy, kiedy będę pracować... jak znalazłam prace to komentarze typu ze nie opłaca mi się pracować ze przecież nie muszę pracować.. a jak nie pracowałam i poruszałam kwestie domu to usłyszałam: jaki będzie moj wkład w jego budowę.. ? normalnie zero spójności w tym co mówi .. a jak postanowiłam otworzyć swój własny mały biznes tez źle bo przecież mogłabym tyle w domu zrobić.. zero wsparcia, najlepiej abym nie miała ambicji i marzeń i była na każde zawołanie.. Normalnie emocjonalnie już nie wyrabiam i ostatnio faktycznie często sie szybko wkurzam.. a wkurzam się ponieważ w żadnym stopniu nie czuje zrozumienia od strony męża.. według niego tylko się żale i za pewne mam problem psychiczny.. w sobie oczywiście nie widzi żadnego problemu.. normalnie ręce opadają
  7. Niestety póki co raczej musimy mieszkać u niego bo prowadzi duże gospodarstwo i musi być na miejscu, już mi kiedyś teść powiedział ze mam sobie nie myśleć ze moj mąż pójdzie za mna.. ze są w stanie poświecić duże pieniądze aby postawić na swoim.. i żeby go zatrzymać u siebie..a dla męża to jest bardziej pasja niż praca, on to kocha i gospodarstwo jest jego życiem.. wszystko się toczy tylko wokół tego.. Gdybysmy się wyprowadzili to byłabym skreślona a druga rzecz to taka ze byłoby to tylko chwilowe bo nie wydaje mi się aby mąż dojeżdżał do pracy codziennie skoro może mieć to pod nosem.. niby był poruszany temat budowy domu, co prawda na przeciwko ale zawsze.. tylko problem jest taki ze od obietnic do realizacji w wykonaniu mojego męża to bardzo długa droga.. z reguły nie dotrzymuje nawet najmniejszych obietnic mimo ze sam z nimi wychodzi, wiec tym bardziej uważam ze z tym domem skończy się na gadaniu..
×