Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Paweł101

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Paweł101

  1. Hej, Mam do Was prośbę o pomoc w randkowaniu. Jestem już po 30 i kilku związkach. Niedawno zdałem sobie sprawę, że po mału budzi się we mnie potrzeba bycia ojcem i chciałbym za kilka lat założyć rodzinę. Mój problem polega na tym, jak to ujmują moje koleżanki, że nie potrafię wzbudzić pożądania u kobiet na których mi zależy. Jak to obrazowo wytłumaczyła jedna przyjaciółka z pracy: "jesteś facetem z którym się bierze ślub i wychowuje dzieci, nie kochankiem dla którego kobieta będzie gotowa ściągać majtki choćby przez głowę". W sumie komplement, jednak trochę boli. Nie wiem czemu tak jest. Jestem wysoki, szczupły, uprawiam sport. Skończyłem bardzo dobry uniwersytet, mam perspektywiczną i bardzo dobrze płatną pracę. Uważam się za w miarę przystojnego. Kilka razy moje wtedy nie-ex mówiły mi, że ich koleżanki powiedziały, że wyrwały przystojnego faceta. W łóżku też jest raczej dobrze. Moja była z którą mam fajny kontakt koleżeński, powiedziała mi kiedyś po kilku drinkach, że seks ze mną był "mocny" i trochę jej tego brakuje (po tym dopiłem piwo i stwierdziłem, że chyba czas wracać do siebie). Inna powiedziała mi, że ze mną miała najlepszą grę wstępną. Więc chyba u mnie z seksem najgorzej nie jest. Chcę się spotkać z koleżanką ze studiów, z którą nie widziałem się kilka lat. Od niemal zawsze się w niej podkochiwałem. Jest dla mnie poważną kandydatką do bycia matką moich dzieci. Chciałbym wykorzystać te spotkanie po przerwie, żeby zrobić na niej wrażenie nie tylko fajnego kolegi z którym się dużo śmiało i gadało, ale żeby zobaczyła we mnie faceta z którym chciałaby pójść do łoża, a z czasem spłodzić i wychować potomstwo. Chciałbym poprosić Was drogie kobiety o pomoc, jak mniej lub bardziej podprogowo wysyłać jej sygnały, żeby może przeszło jej przez myśl, że mogę być nie tylko kolegą. Tylko bez porady zaproś ją na piwo/kolację bo to i tak zrobię, ale pewnie będzie na początku odebrane jako spotkanie po latach. Trochę się rozpisałem, ale same dobrze wiecie, jak to z tymi sercowymi sprawami bywa. Dziękuję za każdą poradę.
  2. Nie, to bardziej skomplikowane. Przez większość swojego życia żyłem w ułudzie, że prawdziwa miłość wychodzi sama, trzeba tylko spędzać ze sobą fajnie czas i ta druga osoba dojrzy Ciebie. A prosciej: nie, nigdy bardziej nie pokazywałem jej zainteresowania,w tym samym czasie spotykałem się z innymi dziewczynami. Młody, głupi byłem. Raz jedyny zdarzyło się, że razem wracaliśmy z piwa metrem. I jakos tak usiadłem blisko specjalnie, że sie dotykaliśmy noga i biodrem i było czuć wzajemne ciepło ciała. Nie odsunęła się, mimo że byliśmy praktycznie sami w wagonie. Przejechaliśmy tak prawie pół Warszawy. To było 6 lat temu i dalej te ciepło pamiętam. Tak mam, że jak mi na dziewczynie wcale, bądź średnio zależy to raczej wszytko się klei samo. Jak ktoś mi się podoba to zachowuje się jakbym w życiu kobiety nie miał. W klubie, barze nie mam problemów żeby zagadywać i podrywać inne dziewczyny. Z kobietą na której mi zależy nawet spacer 5 minut z uczelni na przystanek był przeżyciem rozpamiętywanym przez cały tydzień- patrz historia powyżej(6 lat i dalej pamiętam te 20minut)Taki jestem.
  3. Dzięki za wszystkie komentarze nawiązujące do mojego pytania. Niestety, najlepszą odpowiedzią jest, że albo jest chemia, albo jej brak... Rozumiem to i jest to dla mnie oczywiste, jednak myślałem, że Wy kobiety macie jakieś rzeczy/ detale na które zwracacie uwagę i nakierowują Was na bardziej erotyczne skojarzenia. Tak, jak my mamy z Wami - co jest w internetach chyba już aż za dobrze opisane. Nie, nie chcę jej wyrwać do wyra na pierwszej randce. Zależy mi na niej, i mam pewne nadzieje związane z Nią. Chyba nawet za duże.. Pozdrawiam
×