Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pimpus

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Cześć, forumowicze, jestem studentem na drugim roku licencjatu. Covid sprowadził mnie z powrotem do domu. I w tym cały problem. Matka wspierała mnie finansowo na pierwszym roku moich studiów. Mieszkałam u rodziny, więc wydatki nie były aż tak makabryczne, pomimo dużego miasta i dość prestiżowej uczelni. Jednakże od momentu powrotu nie mogę liczyć na żadne pieniądze. W trakcie wakacji pracowałam. Zarobiłam około 3 tysięcy pracując na czarno - cóż, nie miałam wyboru. Podjęcie dalszej pracy jest trudne, jeżeli nie niemożliwe - na studiach mam zajęcia w czasie rzeczywistym. Ponadto mieszkamy w tak małym mieście, że nie mogę zatrudnić się nawet w niczym pokroju maka - jedyny wybór to chłodnia, 14-22. Co koliduje z moimi studiami. Pieniędzy już nie mam. Matka nie wspiera mnie materialnie w żaden sposób. Nie mam kasy nawet na podstawy, takie jak np. podpaski. Ostatnie pieniądze jakie od niej dostałam były w rzeczywistości alimentami wysłanymi przez ojca. 300 złotych, to chwilowo rozwiązuje problemy, ale tylko chwilowo - trzeba się ubrać, trzeba coś zjeść, trzeba kupić sobie głupie mydło czy leki, sezon gryp. W domu jest jedzenie (dzielone na to lepsze, dla mojego przyrodniego rodzeństwa i to nieco gorsze dla mnie), ale w określonych godzinach. Ojczym lub matka zamykają mi kuchnię, w rezultacie czego np. w godzinach 14.00-8.00 nie mogę do niej wejść. Pozostaje mi picie wody z łazienki. Ponadto w ograniczeniach jest też wyłączanie internetu. Studiuję online, nie mam kiedy uczyć się czy odrabiać lekcji. Gdyby nie tania transmisja danych, byłabym literalnie w d. Jestem też straszona, ojczym mi grozi, czasami mnie uderzy. Poza tym non stop słyszę, że "jak ci nie pasuje to wypierdalaj". Albo po prostu - "wypierdalaj z naszego domu". Trochę się żalę, a trochę chcę spytać co robić. Jestem zameldowana w tym domu, więc wiem, że nie mogą mnie wyrzucić. Czy są jednak jakiekolwiek drogi poza wystąpieniem do sądu o alimenty? Nie chciałabym sięgać po tak skrajne środki, jednak wolałabym móc wypić ciepłą herbatę czy cokolwiek zjeść, tak samo wolałabym żeby nikt nie podnosił na mnie ręki czy nie krzyczał na mnie. Nie chcę też teraz "iść na swoje", bo studia to dla mnie obecny sens życia. W przyszłym roku przenoszę się na zaoczne, ale, kurczę, jak przeżyć ten rok?
×