Kasja78
Zarejestrowani-
Zawartość
1578 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Kasja78
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16
-
Żulia uczy i bawi, jak usłyszałam ten kaban z sklepie to od razu wiedziałam, o co jej chodzi
-
Jezu, pierwsza minuta filmu ano a już zaczyna z tym kjuuucz
-
Poczytałam na tyle dużo, żeby wiedzieć, że to niemożliwe. Chyba że w jakiejś prywatnej szkole językowej, tak to i ja pracowałam. Ale mówimy o publicznej edukacji.
-
A ty nie masz żadnego doświadczenia, tylko koleżankę, która mówi, że pracuje bez dyplomu... Tak jak mówiłam, poczytałam w internecie i jest napisane, ze system ten funkcjonuje podobnie. Ty wiesz, czy mi się chciało... Raczej nie miał mnie kto utrzymywać przez X lat nauki. No ale zostawmy to, bo offtop. Kazdy niech wierzy w co chce.
-
Ale jak jej żulica dozgyza że wejście dla biedoty, a kibel to na korytarzuu, a gdzie choicnkę na 13 metrach. Julka, przynajmniej to nie socjalne z dzieckiem jak ty w jej wieku (a nawet starsza).
-
O nieee, biedny lolo, jego prezent na święta: deska do pizzy xd Na pewno o tym marzy. No ale w końcu pizza julki to dla niego prawdziwa ambrozja.
-
No sie nie przydal to chyba nie, przecież musi mieć wyskztalcenie kierunkowe, chyba że zrobiła jeszcze raz studia we Francji. No jakoś tak, zdają, w Hiszpanii siedząc 5 lat na bezrobociu u rodziców i wkuwając. Mnie też chodziło po głowie żeby do tego podejść jak mieszkałam w Hiszpanii ale się rozmyśliłam. A co do wysyłania: znowu z nie wiem jak we Francji ale w Hiszpanii tak wyśle, nikogo nie obchodzi czy masz rodzinę czy nie, zresztą każdy ją ma. Tylko ci z czołówki mają coś do powiedzenia co do lokalizacji, ale też nie za dużo, bo wysyłają tam , gdzie są posady.
-
A to padło kiedyś otwarcie, że uczy angielskiego czy że w ogóle jest nauczycielką? Bo ja tylko kojarzę, że "pracuje w szkole", ale to można być też woźną albo kucharką. Nie znam się na systemie zatrudniania we Francji, ale kilka minut w googlu i już wiem, ze podobnie jak w Hiszpanii, czyli że droga jest dłuuuga, trudna i kosztowna, zwłaszcza dla obcokrajowca. Czyli na pewno nostryfikacja dyplomu (to oczywistość), ale potem egzamin państwowy., W hiszpanii (i we francji też, z czego co czytam) nie idzie się w dyplomem do szkoły i nie rozmawia z dyrektorem o zatrudnieniu, tylko trzeba podejść do państwowego "konkursu" i "wygrać" stanowisko. Znowu, nie wiem jak we Francji, ale w Hiszpanii ludzie po 5 lat siedzą w domach i wkuwają, żeby pokonac innych w tym konkursie... A potem mogą cię wysłać na posadę gdzie chcę, w całym kraju. Także nie jest to niemożliwe, że tą nauczycielką jest ale jeśli tak to wow, podziw.
-
Chyba anioły nawet już się skończyły. Swoją drogą wygląda na to, że jej rodzice sporo zarabiają, jak ich stać na wynajem tego mieszkania dla agi w mieście, to musi być droga impreza.
-
Ona każdy dom zamieni w melinę, w tym nowym po miesiącu mieszkania piekarnik wyglądał jakby go wyłowili z jeziora szlamno, aż musiała jechać kupić skrobaczkę do tłuszczu, bo tak go już zapuścila, a przypominam, że jest jego pierwszą użytkowniczką.
-
No ona od zawsze wydawała się rezolutna i ogarnięta, w przeciwieństwie do swojej siostry.
-
Myślę, że dla bezrobotnej Juli to kamienny domek ORAZ apartament pod wieżą eiffla to takie absolutne minimum, a nie zapominajmy, że jeszcze miał być dom na plaży w Bretanii.
-
Czyli na instagramie ta storka była z mieszkania Agi. Zaraz jej zacznie pewnie zazdrościć, że w Paryżu, jeszcze z tego co widzę to w dzielnicy takich kamienic. Zaraz będzie ból d że jest bardziej chic niż ona haha.
-
Gada tam, że na uniwersytet koło 12 minuty. Nie znam się na francuskim systemie, ale pewnie jak w Anglii, w wieku 16 lat idą do "koledżu".
-
Wydaje mi się, że Aga prowadzi bujne życie towarzyskie i pewnie bardziej chciała niż musiała się wyprowadzić od rodziców.
-
Wymsknęło jej się "w nas w miejscowości" - Juuuulka przecież ty mieszkasz w paryyyżu!
-
Mnie ona już tak znudziła że nie jestem w stanie obejrzeć, zawsze kliknę, ale przewijam jej gadanie, a tylko to tam jest.
-
Nuggetsy z suchym makaronem to dość dziwne połączenie czy mi się wydaje...?
-
W bibliotece... Jej 4 książki Young youth z których połowy nie przeczytała jeszcze nie wymagają biblioteki.
-
Znowu wielki dramat i wymówka by nie nagrywać: sąsiedzi robią remont. Jeszcze rozumiem, gdyby mieszkała w wielkiej płycie i nad nią skuwali posadzki, ale serio, ci ludzie mieszkają w osobnym domu, z 20 metrów od nich. Chyba TROCHĘ przesadza.
-
Uu, wielki powrót córeczki przyjaciół? Kolejny powód, żeby wierzyć, że to siostra lolo z mężem i dzieckiem. Kto kupuje dziecku znajomych rpezent na święta, przecież nie będą razem siedzieć przy wigilii...
-
No może, ale w całej cukierni chyba jest coś, co lubi, niekoniecznie eklerki.
-
Też na to zwróciłam uwagę. Odpowiedź, jaka przychodzi mi do głowy, to że on ją strofuje za kupowanie suszi czy jakichś fancy słodyczy ze względu na brak kasy, dlatego się tym napycha po kryjomu w samochodzie. Ale i tak się zdziwiłam, że dzieciom kupiła, jakby tylko sobie to by było bardziej do niej podobne.
-
Mnie to nie ciekawi, bo uważam to ze pewne (że nie więcej niż 10).
-
No faktycznie, piękny ten kard jak kluchy spadają na tę mate a one je zbiera łapą. O ile zakład, że wrzuciła je komuś do talerza? Niestety wycięła to. No widzę już ten "rosół", jedno oko chyba do podziału na 4, jak krewetki. Ale chyba mają w tym roku ogrzewanie przynajmniej, bo julka w krótkich gatkach. A te elfy coś u niej słabe, jak kojarzę to chodzi o to, że one mają jakieś "psoty robić", typu klamka wysmarowana pastą a obok elf, nadgryzione jabłko, a obok elf... a w wykonaniu julki: dziś elf siedzi na stole, dziś elf siedzi na krześle, dziś elf wisi z sufitu. Ciekawe czy te przebodźcowane dzieci w ogóle się tym interesują, czy to tylko na instagram.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16