Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Monika1987Kr

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

1 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Tesciowej przejdzie. Jakkolwiek jej wnuczka nie będzie miała na imię to i tak będzie dla nie całym światem Mój syn ma na imię Dorian- moja mama i wiekszosc rodziny była przeciwna... a jak już się urodził to każdy się przyzwyczaił. Jest Dorusiem, Dorkiem, Doriankiem. Wiem, ze imię specyficzne i nie każdemu musi się podobać, ale zaufaj mi- zdaniem teściowej się nie kieruj:) wszystko zaakceptuje.
  2. A w jakim kraju mieszkasz ? Bo u nas w Polsce są ferie i raczej ciężko żeby dzieci były w szkole
  3. Oby u mnie tez tak było... tylko ile to piekło jeszcze potrwa...
  4. Na szczęście mieszkamy w bliźniaku z działką, malutka ale zawsze coś w lato siedział na polu całymi dniami i było ok, teraz na to trochę za zimno. Córka ostatnio tez stwierdziła ze najlepiej będzie jak wyniesiemy wszystkie meble z salonu i odbijemy ściany gąbką
  5. Mój na szczęście z jedzeniem i spaniem w nocy ( jak oczywiście już zaśnie po tych katorgach ) nie ma problemu, wiec o tyle dobrze za to od rana szuka okazji żeby wejść na stół i wrzuca wszystko co ma pod ręka za sofę. Chwile się pobawił ale niestety zabawki z nim nie „współpracują” wiec standardowo z wrzaskiem je porozrzucał ... dzień jak zawsze ...
  6. Na początek chyba spróbuje z karnetem „na godziny”, nie zapisze go na całe dnie tylko np. 2 razy w tygodniu na kilka godzin i zobaczymy jakie będą rezultaty w jego zachowaniu. Może faktycznie będzie wracał zmęczony po wielu wrażeniach i w domu będzie trochę spokojniej
  7. Z tym basenem to chyba masz racje, mały uwielbia się pluskać w wannie, wiec basen mógłby okazać się strzałem w dziesiątkę i może chociaż te np. 2 dni w tygodniu byłby znośniejszy
  8. 3. Nie dziecko to nic strasznego, wręcz przeciwnie. Sama urodziłam córkę na 2 roku studiów i wcale jakoś mi to planów życiowych nie pokrzyżowało :) z tym ze mogłam liczyć na pomoc teściowej i mojej mamy- jak miałam sesje, córka 3 tygodnie spędzała z moja mama, jak miałam zajęcia szła do teściowej. Traumy żadnej nie ma i nie miała- babcie bardzo kocha, mnie chyba tez ;) Mam tez syna, którego urodziłam w wieku 31 lat i gdybym mogła cofnąć czas wolałabym urodzić go tez na studiach. Córka skończyła 10 lat, jest duża, samodzielna. Wraz z synem pojawiły się wszelkie koszmary związane z macierzyństwem, zwłaszcza ze jest wcieleniem diabełka ;) Duuuuzo bym dała żeby mieć teraz 2 „odchowanych” dzieciaków, oj dużo ... Mam wrażenie ze młodsze matki maja w sobie więcej luzu, wiary w siebie a przede wszystkim sił żeby ogarnąć macierzyństwo. Dasz sobie radę, potem wszystkie koleżanki- karierowiczki będą Ci zazdrościć ze masz już dużego dzieciaka, kiedy one będą biegać po klinikach płodności przy 40-stce, zapisując się na kolejny zabieg in- vitro. Mam takie dwie, tyle ze trochę młodsze.
  9. Jestem mamą dwójki dzieci, lat 10 i 19 miesięcy. Syn - młodszy oczywiście - jest istnym demonem. Nie mam już do niego sił, gdyby był moim pierwszym dzieckiem, nie zdecydowałaby się na kolejne. Córka była ideałem, nie przechodziła żadnych buntów, uwielbiała spać, nigdy nie wrzeszczała, kochała spacery, bajki, książeczki, potrafiła bawić się zabawkami sama w kąciku, aż czasem było mi jej żal i dołączyłam się do zabawy. Pełna cudownych wspomnień po 9 latach zdecydowałam się na drugie dziecko i urodził się ON Przytula się tylko wtedy gdy jest pół przytomny i śpiący (ze zmęczenia). Krzyczy, wrzeszczy, wszystko robi po swojemu, jest złośliwy, cały czas musi być w centrum uwagi, zrywa firanki, zasłony, wchodzi na stoły, krzesła, skacze po łóżku, wali głową w ścianę, rzuca się do tylu nie patrząc, ze może się o coś uderzyć, kładzie się na ziemie, bije, kopie, podczas zabawy gdy coś idzie nie po jego myśli rozwala i rozrzuca wszystko co ma pod ręka. Gdy nie może odczepić jednego klocka od drugiego, robi się czerwony ze złości, krzyczy i rozwala całą konstrukcje. W kuchni pourywał wszystkie zabezpieczenia na szafki i szuflady. W zasadzie większość rzeczy z dolnych półek musieliśmy przenieść wyżej, aby nie były w jego zasięgu, inaczej wszystko fruwało w powietrzu. Mąka, makaron, ryż, kubki, talerze. Bije mnie, męża, siostrę, ciągnie za wlosy. Wszystkie te rzeczy o których pisze, dzieją się w sytuacjach kiedy mu na coś nie pozwalamy, a robimy to bardzo często, bo z pomysłami przechodzi sam siebie. Wyrzuca telefony do kosza na śmieci, chce szperać w kontakcie, stać na stole albo walić głową w szybę. Zasypianie z nim to istna katorga. 2 godziny skakania po łóżku, schodzenia, wychodzenia, układania się itp. Spacer także- w wózku wrzeszczy, najchętniej chodziłby wszędzie na nogach i to najlepiej w przeciwnym niż ja czy mąż kierunku. Przy tym wszystkim śmieje się i ucieka. Żadne rady z WSZYSTKICH dostępnych w internecie forów nie przyniosły rezultatów. On jest po prostu strasznie złośliwy. Mimo wszystko jak każda matka, życie bym za niego oddała i strasznie go kocham, ale zwyczajnie opadam z sił. Raczej żadne zmiany neurologiczne, czy nadpobudliwość w grę nie wchodzą. Jak coś go zainteresuje np. świnka Peppa to potrafi w skupieniu kilka odcinków obejrzeć, a gdyż przychodzą do nas goście to zamienia się w Aniołka, troszkę się wstydzi, siada na kolankach, spokojnie obserwuje towarzystwo- gorzej jak już kogoś lepiej zna ... Zdecydowanie lepiej zachowuje się gdy ma możliwość wybiegania się na polu, a raczej spędzenia na nim całego dnia- teraz z tym trochę gorzej i może dlatego od paru miesięcy jest jak jest. Pomyślałam wiec ze może zapisze go do żłobka, będzie miał towarzystwo dzieci, nowe otoczenie, zabawki, podwórko... ja w tym czasie pomogłabym mężowi w prowadzeniu działalności, która kiedyś prowadziliśmy razem. Mam tylko straszne wyrzuty sumienia... „oddać” dziecko do żłobka bo jest „nadpobudliwe i niegrzeczne” ... co ze mnie za matka ... Z drugiej strony myśle, ze w tym żłobku byłoby mu lepiej przez te pare godzin dziennie niż w domu... może tam panie nauczą go dyscypliny i posłuchu, o ile nie wyrzuca go po pierwszym dniu. Co myślicie ? Zostać z nim w domu, czy spróbować z placówką?
×