-
Zawartość
932 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez MamaAniola
-
Nie tylko Ty tak masz, ja podczas mojej drogi in vitro wylałam już morze łez i nadal wylewam... Wierze głęboko w powodzenie kolejnej stymulacji, pierwsza - spektakularny sukces. Teraz też jeden zarodek, który zagnieździł się, ale z jakichś względów nie rozwinął. Ja tu widzę ogromny potencjał na przyszłość :) Wypłacz się, wykrzycz i walcz dalej.
-
Nie wiem czy w sumie powinnam się wypowiadać na ten temat. Natomiast miałam dwa razy sytuację, która moja ginekolog określiła jako ciążę biochemiczna. Natomiast moja beta startowa była dużo niższa - drgnęła i szybko spadła. Okres pojawił się bardzo szybko, w zasadzie kilka dni po odstawieniu leków. Organizm sam się oczyścił.
-
Tak mi przykro, Herbatko. Byłam z Tobą myślami cały dzień.
-
Trzymam mocno kciuki i niecierpliwie odświeżam forum
-
Mocne kciuki!
-
Tak, testy będziesz miała pozytywne - one mają czułość ok 10 bhcg, więc wynik pozytywny mówi Ci, że masz betę powyżej tego poziomu, ale nie mówi czy przyrosty masz prawidłowe. Pytając o ponowne badanie krwi miałam na myśli konsultacje tego wyniku z lekarzem, myślę że zaleciłby Ci powtórna betę za dzien/dwa.
-
Na stronie płodność. pl jest kalkulator bhcg, wprowadziłam Twoje dane i faktycznie pokazało, że przyrost jest poniżej normy sprawdź, kochana, może coś pomieszałam. Lekarz zalecił Ci powtorne badanie?
-
Tak, podchodziłam zaraz w kolejnym cyklu. Ja miałam aż problemy ze wstaniem z łóżka i z oddychaniem. Spaceruj, może dla Ciebie to też się okaże zbawienne a pogoda piękna, więc sama przyjemność!
-
Tak, ja miałam przy pierwszej procedurze. Dostałam zwolnienie lekarskie na 2 tyg z zaleceniem spacerowania. Wiem jak to brzmi, ale mówię poważnie. Ponoć spacery pomagają we wchłanianiu wody. Miałam spłycony oddech ale dreptałam ile byłam w stanie i pomogło. Do szpitala nie trafiłam, bo wszystko wróciło do normy. Koleżanka natomiast była w szpitalu i to w jej przypadku była kwestia podania jednej kroplówki.
-
I tak i tak
-
Teoretycznie nie. Nie wiem czy to ogólne przepisy czy zasady kliniki, ale nie ma możliwości wyboru płci dziecka, kliniki mają swoje procedury co do kolejności podawania zarodków. Słyszałam jednak, że robi się co do tego wyjątki jeśli np rodzice są nosicielami choroby, która dziedziczona jest tylko przez określoną płeć, ale nie wiem ile w tym prawdy. Napisałam 'teoretycznie', bo takie jest oficjalne stanowisko. Przypuszczam jednak, że wszystko może być kwestia dobrej woli lekarza i odpowiedniej argumentacji
-
Gratulacje! Trzymamy kciuki za dalsze ładne przyrosty! Takie historie dają nadzieję Akszeinga, w moim przypadku dwa udane transfery: blastka 4.1.1. - Synek, blastka 3.2.3 - Coreczka
-
Moje serdeczne gratulacje! Wspaniale wieści.
-
Wiosenko, trzymam kciuki!
-
Cześć Kaja, Mocne kciuki za Was można spytać, co jest powodem in vitro w Waszym przypadku?
-
Witaj Rybciu, Niestety in vitro to procedura, w którą nie da sie nie zaangażować emocjonalnie. Pamiętaj, że rozpoczynając procedurę wykonujesz ogromny krok w stronę upragnionego macierzyństwa. Jesteś młoda, AMH piękne. Jakby to powiedziała moja Pani ginekolog 'jest na czym pracowac'. Trzymam kciuki
-
Kochana, nawiąże do Twojej wypowiedzi, choć tak naprawdę chciałabym się odnieść do wiadomości od innych dziewczyn w podobnej sytuacji do Ciebie. To co czujesz nie jest nienormalne. Też tak miałam. W ciąży z córką nie cieszyłam się wcale, nie chciałam o ciąży nawet mówić, bałam sie, że znowu się coś wydarzy co odbierze mi mój cud, wręcz czekałam na to - miałam jakieś wewnętrzne przekonanie, że nic dobrego mnie w życiu już spotkać nie może. Nie wiem czy będzie mi Jeszcze dana szczęśliwa ciąża i tym sposobem odebrałam sama sobie radosc z czegoś pięknego. Jedyne co mogę zasugerować to żyć tym co tu i teraz. Nie analizować, nie wybiegać myślami w przyszłość. Tu i teraz jesteś w ciąży. Jesteś w zdrowej, szczęśliwej ciąży! Warto poszukać jakiejś czynności na oderwanie myśli i odstresowanie w tych najtrudniejszych chwilach. Muzyka? Malowanie? Rękodzieła? Warto spróbować czegoś nowego
-
To w co na pewno nie wierzę to instytucja kościelna. Kościół nie pierwszy raz próbuję przystopować rozwój nauki - zresztą to nie jest instytucja, która w jakikolwiek sposób idzie z duchem czasu. Ja osobiście w całej procedurze widzę wyraźna obecność Boga. Przecież nie na wszystko mamy wpływ. Ile komórek się zapłodni? Ile zarodków dotrwa do 3-5 doby? Ile się przyjmie i jak rozwinie się ciąża? Człowiek na te wszystkie etapy może starać się wpłynąć zapewniając jak najlepsze warunki,ale nie ma decydującego, ostatniego słowa. Uważam więc, że na każdym etapie in vitro można dopatrzeć się obecności Boga. Zresztą czy Bóg dałby nam możliwości intelektualne i naukowe do przeprowadzania ivf gdyby to w jakikolwiek sposób było 'niegodziwe' ?
-
Ciekawa jestem jak dużej gromadki dzieci doczekasz się z tak silnej drużyny Z tymi bliźniakami to może różnie byc. U mnie w klinice dwa zarodki podaje się raczej w uzasadnionych przypadkach. Wiem, że pacjentka może wyrazić opinie na ten temat, ale lekarz przedstawia swoją silna sugestie w tej sprawie. I tak jedna Pani w punkcie pobrań opowiadala mi historie dziewczyny, która miała kilka totalnie nieudanych transferow za sobą. Beta nawet nie drgnęła. Zdecydowano więc, że zostaną podane dwa zarodki. I tak oto z tego transferu urodziła trojaczki. Życie naprawdę potrafi zaskoczyć.
-
Ojoj, ale palnął.... Brak profesjonalizmu. Choć zastanawiam się czy to chodziło o Ciebie mówiąc szczerze. To początek stymulacji, Twój organizm się dopiero rozkręci, a już teraz widać 8 pęcherzyków, które potencjalnie moga ładnie urosnąć i dać się zapłodnić. Domyślam się, że się bardzo zestresowalas. ale jak dla mnie to nie jest źle
-
Ojej, pozazdrościć tak krótkiej drogi ivf do upragnionego macierzyństwa Trzymam kciuki, żeby ten jedyny zarodeczek okazał się równie szczęśliwy co ten przy pierwszej procedurze!
-
Myślę, że też na Twoim miejscu zaczęłabym rozpatrywać takie rzeczy dopiero w bardziej odległej przyszłości
-
Możesz czuć się tak jeszcze po punkcji. To Twoja pierwsza procedura? Trzymam mocne mocne kciukasy! A jak przetrwać ten czas oczekiwania? Sama chciałabym poznać jakiś sposób. Należę do osob niecierpliwych, to naprawdę nie jest moja mocna strona. Co mogę jedynie poradzić to zajmij sobie na Maxa czas. Praca (jeśli nie jesteś na zwolnieniu), spacery, seriale, gotowanie, coś kreatywnego dla przyjemnosc - cokolwiek bez forsowania co zajmie czas i myśli, choć trochę.
-
Bardzo mi przykro, tule mocno
-
Jakbym czytala opis swojej sytuacji w domu sprzed kilku lat... Wówczas pochowalam moje jedyne dziecko, o które walczyłam latami. Mi niestety nie było dane spędzić z Synkiem dużo czasu. Nie zobaczyłam jego uśmiechu, nie wiem co lubil, a czego się bał. Nie poznałam własnego Synka. Wspólny czas został nam brutalnie odebrany. Trudno się z tym pogodzić. Przesyłam dużo ciepła Mam nadzieję, że pomiędzy tymi złymi chwilami i strachem jak najczęściej bedzie pojawiał się uśmiech i radość że wspólnych chwil.