-
Zawartość
932 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez MamaAniola
-
Oj wierzę, że tak to mogło wyglądać a u jakiego lekarza jesteś?
-
Koniecznie daj znać co zdecydujesz i jeśli się umówisz - kiedy wizyta. Będę myślała o Tobie
-
Kochana, ja do Gdyni jeżdżę do dr Szczyptanskiej. Jestem z niej bardzo zadowolona, widać, że jest doświadczona i po sobie powiem - skuteczna. Natomiast, czuję że muszę Cie uprzedzić, to nie jest Pani Doktor, która poklepie po ramieniu i powie, że wszystko się ułoży - nie mówię tego w kontekście, że nie jest empatyczna, bo jest, ale jest bardzo profesjonalna, konkretna i szczera, mówi jak jest bez upiększania. Mój mąż nazywa ja żartobliwie Panią Procent, bo lubi kalkulować prawdopodobieństwa, zna statystyki. Nie jest też zbyt rozmowna, więc musisz iść na wizytę przygotowana i pytać o to co chcesz wiedzieć. Jakiś czas temu pierwsza wizyta po nieudanej procedurze była darmowa, zorientuj się może jest tak nadal. I zdobądź max dokumentów z procedury i wyników badań, które robiłaś. Ściskam Cie mocno!
-
Witaj Rokselka, Miło, że do nas dołączyłaś. Kolejna fighterka! Doskonale rozumiem te emocje. Trzymam kciuki, dawaj koniecznie znać w kolejnych etapach procedury co u Ciebie.
-
3 córeczki... Marzy mi się taki 'babiniec' w domu Kompletowanie wyprawki to taka przyjemność wcale Ci się nie dziwię, że nie możesz się już powstrzymać!
-
Wiosenka, z tego co kojarzę to pisałaś wcześniej, że to Twoje 4te maleństwo. Czy to znaczy, że masz w domu 3 Córeczki?
-
Dziewczyny, a powiedzcie mi, tak w kontekście covida, będąc w trakcie procedury/w ciąży izolujecie się bardziej od ludzi niz wcześniej czy staracie się żyć normalnie?
-
Mogę się podpisać pod tymi slowami, ja jestem stała pacjentka Invicty - kursuje między Gdańskiem i Gdynia. Na 4 transfery, 2 udane. Bardzo podoba mi się to, że każda para ma swojego opiekuna, którego można pytać o wszystko, a wiedzę ma taką jak niejeden lekarz. To taki anioł stróż, który o wszystkim przypomni, oszacuje, podpowie, prześlę, udostępni, wyjaśni itp itd. Także z takim bałaganem jak niektóre tu dziewczyny wspomnaja nie było dane mi się zmierzyć. Ale trzeba przyznać - stawiają na diagnostykę i dodatkowe procedury, wszystko kosztuje niemało, więc trzeba się liczyć z większymi wydatkami.
-
Cześć Kasiu, Powiem szczerze... Aż mnie zmroziło. Bardzo mi przykro, że musiałaś przejść przez coś takiego... Jestem zdruzgotana po przeczytaniu Twojej historii, ale też zmrozilo mnie w momencie jak napisałaś w jakiej klinice się leczysz. Mam znajomych, którzy również przystępowali do ivf z ramienia tej kliniki (prowadzeni przez dr Ś.) i mieli identyczna historie jak Ty - wszystkie zarodki zatrzymały się w tej samej dobie w rozwoju. Dużo rozmawialiśmy na ten temat, wszyscy byliśmy tym bardzo poruszeni. Klinika natomiast zapewniała ich, że takie historie się nie zdarzają, że zwołali jakiej konsylium w celu wyjaśnienia tej sytuacji, a chyba nic ostatecznie nie ustalono - a teraz czytam Twoja, jak bardzo podobna historie. Ich sytuacja medyczna totalnie odmienna od Twojej - jedyny powód IVF to endometrioza i PCOS. Kolejna, 3cia procedura okazała się dla nich szczęśliwa, nie zmienili kliniki. Mogę się tylko domyśleć jak to dla Ciebie trudne. Ja również wylałam przez lata walki morze łez, wiem co to ból i rozczarowanie, strach o to że nigdy nie spełnię największego marzenia. Jedyne co mogę Ci doradzić - nie poddawaj się. Niech emocje trochę opadną, zbieraj siły na obmyślenie planu idalszą walke! Ściskam Cie serdecznie
-
To prawda, podejmowanie tak trudnych decyzji potrafi być przytłaczające. Ja jestem w trakcie drugiej procedury. Przy pierwszej nie zdecydowałam się na badanie zarodków - przy drugiej, wzwiązku z pogorszeniem parametrów nasienia - już tak. Skoro masz wątpliwości to może warto skonsultować to z jakimś fachowcem niezwiązanym z Klinika, w której się leczysz? Będziesz może miała wrażenie, że doradza bardziej obiektywnie?
-
Tak, u mnie to jest standardowe badanie przed procedura
-
Pytałam o to mojego lekarza - ja z kolei usłyszałam, że takie badanie nie szkodzi zarodkom. Materiał pobierany jest z części zarodka, które później przekształca się w lozysko (ale jest spójne genetycznie z maleństwem). Przypuszczam, że wiele zależy od doświadczenia embriologa, ktory dokonuje biopsji...
-
Hej, u mnie w klinice taki dokument nazywa się epikryza embriologiczna - wystawiany jest po zakończeniu hodowli zarodków. Są tam informacje jakiego podłoża używano, jakie procedury zastosowano, ile było pobranych komórek, ile się zapłodniło, jakiej klasy zarodki uzyskano i w jakiej dobie. Przesłano mi go na prośbę mailem.
-
To jest właśnie ten ból, że każda z nas jest inna i inaczej reaguje na leki, stymulację itp itd... Powtórzę Ci to o mówią u mnie w klinice - nieudany transfer nie jest porażka tylko okazja do obserwacji, wyciągania wniosków i informacji, które tylko przybliżają Cie do upragnionej ciąży.
-
Tak, niestety wiąże się to z monitoringiem cyklu - gin patrzy kiedy masz owu i po 5 dniach umawia transfer i podaje blastocyste (czyli 5 dniowy zarodek). W przypadku 3 dniowego zarodka - pewnie 3 dni po owu. Mówiąc szczerze nie pamiętam czy przed transferem brałam dodatkowo hormony... Wydaje mi się, że tak, ale nie mam pewności. Na pewno brałam ich mnóstwo na początku ciąży. Co do jeżdżenia to podpytaj może w klinice jakie są opcje. Ja mieszkam w Gdańsku i moja Klinika ma lokalizację i w Gdyni i w Gdańsku. Moja gin przyjmuje w Gdyni i tam do niej jeżdżę. Raz była sytuacja, że nie mogła mnie przyjac i wymyślili takie rozwiązanie, że pojechałam do Gdańska na badanie, które było nagrane, a nagranie przekazane zodtalo mojej Pani Doktor. Może monitoring też są radę przeprowadzić jakoś zdalnie.
-
Lula, a może skonsultuj z lekarzem co myśli o transferze na cyklu naturalnym? Ja mam za sobą 4 transfery - 2 na cyklu sztucznym (nieudane), 2 na cyklu naturalnym (udane). Moja gin mówiła że to się rzadko zdarza, ale czasami na sztucznych cyklach endometrium nie do końca współpracuje (mimo dobrego poziomu hormonów).
-
Cześć Jaga! Powiem szczerze - na Twoim miejscu bym się nie wahała i walczyła dalej. Rozumiem smutek i żal po nieudanym transferze - sama to przechodziłam i to nie raz. Rozumiem też strach przed urodzeniem chorego dziecka. My borykamy się ze słabymi parametrami nasienia, w tym fragmentacja DNA plemników - ostrzegano nas, że wzrosło znacznie ryzyko poronienia i urodzenia chorego dziecka. Mimo to postanowiliśmy podejść do drugiej procedury. Tym razem jednak nie oszczędzaliśmy na procedurach dodatkowych. Wzięliśmy FAMSI (jak i przy pierwszej procedurze), ale również dodatkowo separację plemników i badanie genetyczne zarodków PGT. To w zasadzie minimalizuje ryzyko (dokladnosc badania podają na 99%) urodzenia chorego dziecka. Klinika nie poda Ci zarodka z chorobą genetyczna. Mogę podpisać się pod słowami innych dziewczyn z forum - mróz zarodki a nie komórki, komórki po rozmrożeniu znacznie degenerują. Powiem Ci - po sobie widzę jak procedury odnoszą duży efekt. Między pierwsza a druga procedura parametry nasienia pogorszyły się 5krotnie. 5 KROTNIE. i jakościowo i ilościowo. Przy pierwszej procedurze z 8 komórek 4 zarodki, z czego tylko jeden najlepszej klasy. Natomiast przy drugiej procedurze z 7 komórek znowu 4 zarodki, ale aż 3 najlepszej klasy, przy 5krotnie gorszych parametrach! Tak w ramach ciekawostki - ten czwarty jest niższej klasy, ale identycznej jak najsłabszy zarodek z pierwszej procedury, z którego urodziłam zdrowa Córeczkę. Wydaje mi się, że najczęstszym powodem niepowodzeń procedur u kobiet po 40tce jest niskie AMH, a Twoje jest super! Widać po tym jak piszesz jak Ci zależy. Nie poddawaj się! Chyba większość z nas miała chwilę zwątpienia. Ja wylałam przez lata starań morze łez, bylam w totalnej depresji. Dziś jak słyszę śmiech Córki, słyszę słowo 'Mama' dziękuję sobie w duchu, że się nie poddałam. Wierzę, że i Tobie się uda. Skonsultuj się z lekarzem, z pewnością coś Wam doradiz. Trzymam kciuki i ściskam ciepło.
-
Dziewczyny trzymam kciuki! Za Was i Wasze małe kruszynki!
-
Dziękuję Ci bardzo. To był bardzo trudny dla nas czas. Całe szczęście po dwóch latach doczekaliśmy się Córeczki (4ty, ostatni, najsłabszy zarodek). Teraz walczymy o kolejne maluszki 🤍
-
Mi również udało się za pierwszym razem. Natomiast Synek urodził się przedwcześnie
-
Przepraszam, nie wiedziałam
-
Hej, jestem w podobnej sytuacji, natomiast po odbytej punkcji dostałam tabletki antykoncepcyjne, aby przyspieszyć obkurczenie jajników po punkcji i skrócić czas cyklu. Gdy pytałam gin po co te tabletki powiedziała co powyższe plus to, że cykl mógłby po punkcji trwać u mnie nawet do 50 dni. Normalnie cykle i mnie trwają 30-33 dni.
-
Ja mam za sobą 2 udane i 2 nieudane transfery. Udane były prowadzone na cyklach naturalnych, nieudane - na sztucznych. Mimo, że przy porażkach miałam robione wlewy dożylne, które miały zwiększyć szanse na sukces - nie poskutkowały. W moim przypadku to nie była kwestia leku, a prowadzenia transferu. Ponoć u niektorych kobiet, na sztucznym cyklu, pomimo odpowiedniego poziomu hormonów endometrium nie daje się oszukać i nie jest gotowe do przyjęcia zarodka w momencie transferu (gdzie usg i poziom hormonów wskazują, że wszystko jest ok).
-
Co za szczęście, moje gratulacje!
-
Przykro mi... Trochę to frustrujące, bo faktycznie badania nie są tanie, a robimy je po to, żeby ograniczyć ryzyko urodzenia chorego maleństwa i zwiększyć szanse powodzenia procedury... Trzymam kciuki, żeby Twój kolejny transfer był tym szczęśliwym.