-
Zawartość
932 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez MamaAniola
-
Mowisz o ilości wód płodowych? Czemu spadają? Sącza Ci się czy coś się dzieje?
-
Już w sobotę transfer! Zaczynam trzymać kciuki! Myślę, że przebadane zarodki dobrze rokują i... oby tak właśnie było Czy dobrze rozumiem, że 7 zarodków zostało zamrożonych w 1 dobie hodowli? Faktycznie zupełnie inne procedury jak w PL
-
Przypomnij, proszę, ile uzyskaliście zarodków?
-
Trzymam kciuki! Cieszę się, że napisałaś. Myślałam ostatnio o Tobie. I jak po tym forum widać - szczepienia pomagają! I tego Ci życzę z całego serca.
-
Transfery, nowe procedury.... Ile emocji w najbliższych tygodniach i miesiącach. Na szczęście dla wszystkich dziewczyn
-
Super, że masz możliwość dopytania! AsiaWin słusznie zauważyła - lekarz założył, że podchodzisz na sztucznym. Jutro wszystko się wyjaśni
-
Cześć Maddalena, trzymam kciuki za powodzenie transferu! Nie wiem czy jest sens porównywać z kimś dawki leków. Ja miałam 4 transfery na cyklu naturalnym - 3 prowadzone przez jednego lekarza, 1 przez innego. Te 3 były prowadzone przez panią, która lubi dawać leki na zaś i suplementowalam hormony. Do tego 1 transferu prowadzonego przez innego lekarza nie miałam absolutnie żadnych dodatkowych hormonów ani na etapie przygotowań do transferu ani późniejszej ciazy. Z tym brakiem leków czułam się o niebo lepiej. Jakiekolwiek hormony na cyklu naturalnym traktowałabym jako bonus. Nie są one absolutnie koniecznością, myślę że to bardziej kwestia podejścia lekarza do sposobu prowadzenia transferu.
-
Dziękuję Ci, kochana! I ogromne kciuki za powodzenie procedury
-
Kochana, z takim wynikiem pierwszego transferu i taka ilością mrozaczkow z pewnością doczeka się rodzeństwa 🥰
-
Twój mąż dobrze mówi! Ja też nie jestem urodzona optymistka, wręcz mistrzynią zamartwiania się na zapas tylko, że co to daje? Boję się i martwię o rzeczy, które mogą nigdy nie mieć miejsca, to tylko scenariusze, które podpowiada głowa, a nie fakty. trzeba się motywować i szukać pozytywów!
-
Wspaniale 🥰 Na nas również czekają jeszcze dwie sniezynki. W życiu bym nie pomyślała, że będę w takiej sytuacji 🥰
-
Kaja, jeszcze raz ogromne ogromne kciuki. Dla mnie pierwsza procedura, a później kolejne transfery wiązały się z ogromnym ogromnym stresem. Pomagała mi z pozoru błaha rzecz - drobne żarty pan z kliniki, czy tych z rejestracji, czy tych na pobraniu krwi dające wiarę, że będę w ciąży. Śmiały się np że zbliżają się święta i niech mąż się nastawi, że będzie okna w tym roku myl, bo ja będę w tym czasie w ciąży. Ja w ciążę nie wierzyłam, to było dla mnie jak jakas fikcja. Taki drobny przekaz, wiara innych dodawała i mi wiary. Zaczynałam dopuszczać do siebie myśli, że kiedyś spełnię marzenie, a dla mnie taka jedna myśl w tamtym momencie to było bardzo bardzo dużo. Jedna z dziewczyn zacytowała tu kiedyś zdanie z książki Rozenek mówiący o tym, że in vitro nie jest powodem do strachu. To jest szansa i nadzieja. Dużo o tym później myślałam i to w zasadzie jest kwintesencja. Chyba najlepsza, a zarazem najtrudniejsza rzecz - zmiana sposobu myślenia. Zamiast zadawania sobie pytan: 'co jeśli się nie uda?' zacząć zadawać sobie pytania 'a co jeśli tym razem się uda?'. No właśnie, Kaja co jeśli się tym razem uda? Kroczek po kroczku. Pomysl, że każdy kolejny zastrzyk, usg, pobranie krwi Cie do tego przybliża. Bo tak właśnie jest
-
Mam wrażenie, że nadrabiam to co straciłam w ciąży z corka - wówczas zylam w wiecznym strachu, jakby w oczekiwaniu aż stanie się coś złego. Teraz popadłam w jakiś hurra optymizm Wspaniały plan, ile śnieżynek czeka jeszcze na Ciebie?
-
Ja to Ci powiem, że już doczekać się nie mogę. Mąż się śmieje, że kolki, ząbki, nieprzespane noce, a ja na to czekam! No cóż... Ale tak jest! już nawet po kryjomu kupuje rzeczy dla Synka. przearanzowalismy tez pokój dzieci, żeby i synek miał swój kat, odpala mi się wicie gniazda
-
Tak, po różnych przebojach wróciłam, ale z założeniem pracy może do końca marca w marcu daje się u nas podwyżki i powiem szczerze liczę na nią, choć korzyść z niej miałabym dopiero po powrocie z macierzyńskiego to, mimo to, chce powalczyć. Ogólnie martwi mnie moje osłabienie - w zeszłym tygodniu zlapala mnie jelitowka, teraz jestem przeziębiona, a przecież pracuje z domu! Do tego ta infekcja intymna, z którą walczę... Po takiej przerwie jak usiadłam za biurkiem to zaczęły mi też siadać plecy. A to 4 Msc! W ciąży z corka też miałam problemy z kręgosłupem, ale po 6 Msc, nie tak wczesnie. Czuję się jak niedolezna starsza pani 🦳
-
Ja karmilam córkę do 10msca życia. Lekarz powiedział, że okres musi przyjść max po 3 mscach od odstawienia od piersi. Natomiast, faktycznie, musze przyznać, że ten brak miesiączki byl źródłem moich zmartwień. Lekarze też już się zastanawiali w jakim momencie poczynić kroki, żeby ten okres wywołać. Całe szczęście pojawił się zaraz po imprezie urodzinowej córeczki Dopiero jak napisałaś o transferze to Cie skojarzyłam cieszę się, że wszystko ok. Mam nadzieję, że i u mnie ta ciąża skończy się szczęśliwie. Tamten transfer do szczęśliwych niestety nie należał...
-
Jest to możliwe moja gin mówiła, że miała już kilka takich pacjentek, które dopiero po porodzie zaczęły mieć owulacje. Zatem kciuki!! Fajnie Ci się organizm unormował po porodzie, że już okres. Ja musiałam czekać rok! Dużo zdrówka dla Ciebie i maleństwa
-
Bardzo się cieszę Twoim szczęściem i dziękuję! Trudno mi porównać nasze sytuacje, u nas było daleko daleko do widelek prawidłowej liczby plemników - pamiętam, że liczba plemników to była 1/15 wartości minimalnej, która można uznać za prawidłowa. Do tego podwyższona fragmentacja, ale nie pamiętam ile. Powiem szczerze, że wahaliśmy się podchodząc do drugiej procedury. Po pierwszej doczekaliśmy się córki i mieliśmy myśli, żeby popróbować trochę naturalnie. Gdyby nie takie pragnienie kolejnych dzieci i to drastyczne pogorszenie wynikow to może byśmy tak zrobili. I może gdybyśmy byli trochę młodsi Kochana jesteś. Nie musisz przepraszać. Wiadomo, że to co przeszłam potrafi zaboleć nawet po tak długim czasie, ale tak naprawdę myślę o wszystkich moich dzieciach codziennie i zamiast bólu czuje wdzięczność za dany nam czas.
-
Po pierwszym porodzie na żadnym kolejnym usg obraz jajnikow nie przypominał tych policystycznych. Moje AMH z 13.5 (przed pierwszą procedura) spadlo do 3.5 chyba. Jakoś tak. Choć nieregularne cykle również mi się zdarzały, ale nie aż tak jak przed pierwszym porodem - wówczas potrafiłam pół roku nie mieć miesiączki. Teraz cykl potrafił mi się przedłużyć o 10 dni np max.
-
Niestety nie mam. Mój pierwszy Synek zmarł kilka godzin po porodzie (był wczesniakiem). Po dwóch latach urodziłam córkę, która w październiku skończyła dwa lata. Kolejna ciąża to było puste jajo płodowe. Obecnie jestem w 15 tc 🥰 moja droga była wyboista. Początkowo przyczyną podejścia do ivf było moje PCOS, brak owulacji i słabe parametry nasienia. To się zmieniło po pierwszym porodzie, który mnie 'wyleczyl' i zaczęłam mieć owulacje. Z kolei parametry nasienia, jak wspomniałam, na przestrzeni lat starań bardzo się pogorszyły i obecnie to jest nasz jedyny powód starań przez ivf.
-
Nigdy nie łączyłam tych faktów, ale może faktycznie coś w tym jest... Do drugiej procedury podchodziliśmy 3 msce po covidzie, 2 lata po pierwszej procedurze. Liczba plemników w tym czasie zmalała 5krotnie, fragmentacja DNA wzrosla dwukrotnie. Co prawda Pani Doktor powiedziała, że okres płodności powoli się kończy, ale może choroba też się tu przyczyniła? Kto wie! W każdym razie, w związku z tymi wynikami, zdecydowaliśmy się na dodatkowe procedury i badanie genetyczne zarodków i uzyskaliśmy 4 zdrowe sniezynki. Czyli dokładnie tyle ile w pierwszej procedurze, z czego te z drugiej były lepszej klasy. Także mimo gorszych wyników badań efekt procedury okazał się lepszy
-
Moje gratulacje! Wspaniale wieści możesz przybliżyć jakie problemy z nasieniem ma Twój mąż? Pytam, bo sytuacja jest analogiczna do mojej, z czego naturalnie staramy się od 7 lat i naturalnie nigdy w ciążę nie zaszłam... Obecnie jestem w 4tej ciąży, wszystkie dzięki ivf
-
AsiaWin, Iskrzynka, Kaja - ogromnie Wam kibicuje i trzymam kciuki za owocne stymulacje! Aż nie mogę się doczekać jak będziecie się z nami dzieliły swoimi wynikami Iskrzynko, mimo że Czechów sama nigdy nie rozpatrywałam ze względu na miejsce zamieszkania (Gdańsk) to słyszałam wiele dobrego o ich klinikach leczenia niepłodności. Ponoć są bardzo skuteczni! Myślę, że dokonałaś właściwego wyboru! Dziewczyny, naprawdę wierzę, że ten rok będzie i dla Was szczęśliwy!!!!
-
Z czego ja nie porównałam sytuacji dziewczyny, która chciałaby stracić kilka kg z tą która zmniejszyła sobie żołądek pytanie dotyczyło tego czy utrata wagi może pomóc w zajsciu w ciążę. Może. W niektórych przypadkach absolutnie tak. Natomiast logiczne jest to, że osoba z niedowaga czy z BMI w granicach normy wręcz nie powinna wagi tracić poniżej wskazań. Tak jak logiczne jest dla mnie to, że np głodówka nie jest sposobem odchudzania. Zdrowy tryb życia to absolutna podstawa, nieważne ile kto waży.
-
Tak Lekarz mi opowiadał o badaniu, jakie wykonywał 40 letniej pacjentce w ciąży. To była jej druga ciąża, po kilkunastu latach od pierwszej. Przez tyle lat nie mogła zajść w ciążę, była otyła. Zdecydowala się na operacje zmniejszenia żołądka. Nie dość, że schudła, to zniknely jej wszystkie dotychczasowe choroby i boleści, a jako efekt uboczny jeszcze zaszla w ciążę