Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JaRodzic

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

137 wyświetleń profilu
  1. O co się kłócimy? Zaczyna się od bzdury - zwrócenie uwagi ze okropny bałagan w pokoju, próby wytłumaczenia ze nie powinno się nagminnie przesiadywać z smsami do 3/4 nad ranem , prośba o sprzątnięcie łazienki , zniesienie brudnych ubrań do pralni itp. Sto razy potem slychac „zaraz, jestem zajęta , ze ktoś kiedyś po sobie tez od razu nie posprzątał , ze teraz wszyscy w jej wieku wracają o której chcą bo to niby świadczy o zaufaniu ...” kończy się podniesionymi głosami , emocjami, krzykiem i ostatecznie najczęściej jej wyjściem z domu . czy jesteśmy nadopiekuńczy ? mamy o 7 lat starszą córkę która już z nami nie mieszka . Od dawna twierdziła ze postępujemy z nią nazbyt pobłażliwie . Nawet próbowała z siostrą rozmawiać i tłumaczyć i nic
  2. Witam wszystkich nigdy nie udzielałam się na podobnych forach ale w dzisiejszych czasach nie wiem już gdzie się zwrócić Mam 48 lat , córka ma 17. Od kilku miesięcy drastycznie pogarszają się między nami stosunki. Czuję że ją tracę . Jest coraz bardziej złośliwa , coraz później wraca do domu, nie daje sobie zwrócić najmniejszej uwagi w żadnym temacie. Wini mnie i męża za każdy zły nastrój u siebie, za każde niepowodzenie czy to w szkole czy w towarzystwie ( zaznaczę ze generalnie nie ma problemów z ocenami ). Obraza się za wszystko, krzyczy, grozi ucieczką z domu. Gdy raz ją przytrzymaliśmy siłą za ramiona , wyrywała się i groziła ze zgłosi przemoc na policji staram się jak mogę, próbuję rozmawiać , pytać wykazywać się zrozumieniem mówię ze kocham i chce ją wspierać i jeśli nawet przez chwilkę jest lepiej to nagle znów awantura niemal z niczego. Czasem doprowadza mnie swoją arogancją do ostateczności i odnoszę wrażenie ze nic ją nie obchodzi mój ból i rozpacz. Potem mija dzień lub dwa i przechodzi do porządku dziennego do psychologa nie chce iść a sami już nie dajemy rady. Mam wrażenie za nas nie nawiedzi tylko za co? moze ktoś miał podobną sytuację i umiał sobie z tym poradzić
×