Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

badhead84

Zarejestrowani
  • Zawartość

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

1 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Generalnie mnie dobija hipokryzja rodziców, tak samo jak moich własnych jak i tych w moim wieku. Pewnie dlatego wychodzę na dziwoląga, bo wszyscy znajomi, co mają dzieci w podobnym wieku, to wychodzi na to, że wszyscy zrobili sobie chodzące ideały. Wstają takie aniołki 16-18 letnie, jedzą śniadanie, pędzą do szkoły, z której przynoszą same piątki. Potem mają zajęcia dodatkowe z angielskiego, szwedzkiego, mandaryńskiego, tenisa, pływania, nauki na pianinie, nauki pierdzenia na zawołanie i nie wiem co jeszcze... Potem wracają grzecznie do domu, pomagają rodzicom, odrabiają lekcje, potem oczywiście sami z siebie pilnie się uczą do późna, aż w końcu odmawiają grzecznie paciorek i idą spać, by potem zacząć kolejny, identyczny dzień. Nie wiem, może tak jest. Mój syn na tej pandemii wytacza się z pokoju ledwo przytomny koło 12 po całonocnym siedzeniu na telefonie czy tam komputerze. Wychodzi na tym lockdownie z kumplami i nie idzie go upilnować. Wiem, że popala, wiem, że zdarza mu się wypić piwo. Pewnie, że mi się to nie podoba, ale zaraz przypominam sobie sam siebie. A byłem dużo gorszy. Nie chodzi, że w takim razie to pochwalam, bo nie, no ale... Przyganiał kocioł garnkowi...
  2. No właśnie. Dlatego nie rozumiem, dlaczego rodzice tak robią, tak się tego boją. Ja rozumiem, że nasi rodzice nie rozmawiali o tym, inne pokolenie. Ale wczoraj gadałem o tym z koleżanką, że tego "kolegi" syn będzie miał dziecko, że założyłem taki temat na forum, jak ludzie odpowiadają itp. A ona na to "całe szczęście, że ja mam córkę, bo chłopcy są tacy obrzydliwi". Mówiła to na temat masturbacji. Już nie chciało mi się nawet jej przypominać, że jak miała z 18 lat, to bardzo się lubiła z tymi obrzydliwymi chłopcami zabawiać. A teraz amnezja.
  3. No tak, bo dzieci się nie "edukuje". Wystarczy odpowiadać na pytania, nie unikać tematu, a po odpowiedziach przyjdą kolejne pytania i wszystko idzie zupełnie prosto i naturalnie. Nie wyobrażam sobie całe życie unikać tematu cielesności, by potem zamknąć się w pokoju z 13-14-15 latkiem w atmosferze takiej, że siekierę można w powietrzu powiesić i zacząć "męską rozmowę", która zakończyłaby się pewnie po najwyżej minucie i skutkowałaby tylko maksymalnym zażenowaniem z mojej jak i jego strony.
  4. Ale dla mnie... Bo zaraz się rozpiszę.... To jest tak proste... Dziecka nie trzeba edukować seksualnie. Wystarczy odpowiadać szczerze na pytania, których dzieci mają masę każdego dnia. Jak mój syn miał z 4-5 lat i się kapał z mną to miał masę pytań, czemu mam takie duże stopy, czemu mam włosy na buzi, rękach, nogach, palcach od stóp, oczywiście czemu mam włosy między nogami. I wystarczy dzieciakowi odpowiedzieć, że jak chłopaki dorastają, to włosy zaczynają rosnąc na nogach, rękach, twarzy, między nogami itp. Nic innego, nie trzeba tłumaczyć. Dziecku chodzi o to, skąd są te włosy, przekazujesz krótką informację i to mu wystarczy. Potem jak młody miał z 8-9 lat to wskoczyl nam kiedyś do łóżka o chyba 6 rano. Stał mi wtedy i on się zapytał czemu mam dużego siusiaka. I wtedy też można żartować, udawać, że tematu nie ma, odwrócić uwagę. Ale ja mówilem, że jest wcześnie rano i duże chłopaki mają duże siusiaki wcześnie rano, że tak już jest. I też nie trzeba dziecku przekazywać zbędnych informacji w sensie czemu tata ma dużego siusiaka, po co to jest, co się z tym dalej robi. On się pyta tylko, czemu w tym dokładnym momencie tata ma dużego siusiaka. To mówisz, bo rano jest, dorośli chłopcy tak mają i tyle. Wszystko dopasowane do wieku. Takich przykładów mam masę. Ale tak budujesz zaufanie dziecka do siebie, bo skoro tata odpowiedział, czemu chłopaki mają włosy albo twarde siusiaki, to wiesz, że możesz przyjść do taty i on ci odpowie na każd twoje pytanie. A nie w stylu "ja cię uczę jak ruch.ć laski"
  5. Z Ząbkowic Śląskich. Ale to takie zakłamie, hipokryzja tak mnie wku..wia... Udawanie, że dzieci to nie wiedzą, co to jest porno, picie, palenie, przeklinanie, oczywiście narządów płciowych nie mają, a nawet jak mają, to nie wiedzą, jak z nich korzystać i długo się nie dowiedzą. Co niedzielę chodzą do kościoła, bo w ogóle to przy mszy służą...
  6. Znaczy "kolega", specjalnie piszę w cudzysłowie, bo moim kolegą nie jest, to jest facet z małego miasteczka gdzieś na śląsku. Polska B w pigułce, jeżeli chodzi o poglądy. A że mamy dzieci w podobnym wieku, to czasem o nich gadamy. Jak ja mówię, jak ja wychowuję swoje to on się patrzy na mnie jak na zboczeńca, albo co najmniej deb..a. Dokładnie tak samo jest w drugą stronę.
  7. Inna rzecz, jak edukacja seksualna ojców ogranicza się do stwierdzenia, że "on go wychowuje do ruch...nia lasek". Ja tam nie wiem, ja dziecko chciałem wychować na dobrego człowieka, żeby radził sobie w życiu, był pewny siebie, szczęśliwy. A nie do ruch..nia kogokolwiek...
  8. Znam taki przypadek. Moja siostra tak traktuje swojego męża. Że już nawet nasza matka, co zięcia nie cierpiała jak psa, to mówi do niej, żeby się uspokoiła, bo kto wytrzyma takie traktowanie? No ale z drugiej strony, szwagier ciągle jakoś funkcjonuje
  9. To i ze mną nikt nie rozmawiał, a zostałem ojcem w wieku 19, chcociaż nie z braku wiedzy a raczej z braku odpowiedzialności. No ale kolega, który oprócz tego, że jak widzi jakiś gadżet seksualny w stylu wibratora, albo flashlighta (mamy takie rzeczy w pracy), to śmieje się cały czerwony ze wstydu, albo wysyła mi zdjęcia taki zabawek z podpisamy typu "beka, znowu rzeczy dla zj..bów", to całkiem głośno mówi, że "jakby miał syna pedała, to by za..bał, bo on go wychowuje do ruch..ia lasek, a nie...". A teraz z kolei, jak jego syn, wychowywany do ruc..nia lasek, wreszcie jedną wy..chał, to on krzyczy, że też go zaj..ie. I tak źle i tak niedobrze
  10. Potraficie rozmawiać ze swoimi dziećmi o seksie? Mój "kolega" z pracy ewidentnie nie potrafił. Jego 16 letni syn zostanie ojcem w tym roku. Kolega przyrzeka, że wy...i go z domu, chociaż to akurat on powinien się wyprowadzić, żeby zrobić miejsce dla wnuka po tych tekstach, które mówił wcześniej. Zastanawia mnie, czy w ludziach naprawdę jest taki wstyd przed własnymi dziećmi, że rozmowa o dojrzewaniu, seksie, miłości itp. to "sądny dzień", którego najlepiej, żeby nie było i żeby wszystko działo się samo.
×