nie.idealna
Zarejestrowani-
Zawartość
572 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nie.idealna
-
Nic lepiej Abi? Było już przecież całkiem dobrze
-
Narazie chyba nie ma nowych „wychodzących”... może któraś założy
-
@zagubiona990 jak u Ciebie?
-
Jak nas wyczają... a wiesz polowanie na czarownice w majowy weekend to może być gratka ... długo może się nie utrzymać
-
Na bank!!! A jeszcze dziś piątek
-
No do mnie już przejawia stoi tam... patrzy się na mnie... rano jest, a ono woła: napij się kochana - przygarnij mię
-
Ooo tak. Ale to proces - jak każdy przy wychodzeniu z nałogu
-
I im też się wydawało
-
U mnie było na odwrót. Najpierw szaleństwo relacji. Jedno zdarzenie. Wybuch bomby atomowej (kolega, fajny kumpel, z którym znałam się wcześniej paręnaście lat). Seks dopiero później. Nie wierzyłam, że może mi się to przydarzyć. Że przecież to niemożliwe. Ale życie weryfikuje wszystko i zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie. Ciężko się otrząsnąć. Przecież mimo tego, że sama chciałam końca, myślę i tęsknię ciągle, ale teraz sama siebie nie poznaję. Nie wiem skąd bierze się ta siła, że dałam radę, ale też ją masz. Musi upłynąć czas. Niebawem będzie lepiej potem jeszcze lepiej, aż będzie świetnie!
-
No to widzisz. To po prostu uzależnienie od tych niesamowitych emocji. Trudno to miłością nazwać - ja nie nazywam, choć uczucia są tak mocne, że nawet mój k. ich nie rozróżniał Myśli pewnie teraz, że tak strasznie mnie „kochał”, a ja nie potrafiłam. No cóż. To nie te same uczucia. Nigdy tego nie zrozumie.
-
Ale czy widziałbyś z nim życie? My sami stwierdziliśmy, że żyć byśmy ze sobą nie mogli bi byśmy się pozabijali mimo jednoczesnej niesamowitej bliskości.
-
Nie ma za co. Mnie dobre duszyczki tu wspomogły - są też tu takie osoby Dasz radę na pewno. To co wydaje się koszmarnie trudne dziś, jutro da Ci siłę. Wpadaj jak będzie Ci źle - szukaj takiego wątku „wychodzenie z romansu”. Kasują ciągle, ale ciagle będzie wracał Wychodzenie z Romansu- wyjsc albo nie wyjsc oto jest pytanie
-
Wiem, że emocje są uzależniające i to one trzymają nas w tych relacjach, ale potem błędną i słabną... będzie coraz lepiej. Ostatnio przeczytałam w książce, że to nie czas leczy rany, ale zabija smutek. To też prawda.
-
No to jak u mnie. Wiesz, jeśli podjęłaś decyzję, żeby powiedzieć, to znaczy, że Ci to ciążyło, że miałaś wyrzuty wobec partnera. Więc jeśli go kochasz to może zawalcz po prostu o Was. Jeśli Twój k. tak Cię zostawił, to zrobiłby to znowu, a Ty cierpiałabyś jeszcze bardziej. Wiem, że pewnie Ci ciężko bardzo, ale może lepiej postarać się zapomnieć (gadam tak mądrze, a 4 miesiące walczę dopiero ) i zacząć odzyskiwać siebie? Co dało Ci to podwójne życie? Fajny seks i co więcej?
-
Szmat czasu... ja ponad dwa, ale nie dałam rady dłużej. Musi Ci go brakować bardzo. Znałaś go trochę. Czy on się tak ewakuował tylko ze strachu?
-
A wiesz, że to podstawowa kwestia? Bo to, że przez jakiś czas było Wam dobrze, jeszcze o niczym nie świadczy. Być może i najprawdopodobniej po tym jak się zachował - wspólna przyszłość nie będzie możliwa. Pytanie czy miałby znowu być kochankiem czy myślałaś o wspólnym życiu? Długo to trwało?
-
Byliśmy, byłam. Ale mój nie mógł się wydać i mam nadzieję tak zostanie. Znam to duszące uczucie - dlatego nas już nie ma. Też tęsknię, ale jest już dobrze, minęły (dzisiaj akurat) 4 miesiące. Czy jest szansa by on wrócił? Czy chciałabyś tego? Czy on by chciał? Walczył o Ciebie czy się przestraszył i znikł? Jeśli tak... słabo to widzę.
-
Taki orgazm to najprzyjemniejsza rzecz na świecie!!! Seksuolog potrzebny koniecznie! Trzeba działać.
-
Po 1 - nie był to żaden dyskomfort, po 2 - też mam taką nadzieję
-
A to już mi lepiej
-
Z mojej strony?
-
Jak wiadomo
-
Też jestem o tym przekonana
-
@pola1234 tak dokładnie - musisz zacząć od siebie i ruszyć do przodu
-
Z tym wyborem to bym poczekała. Byłam w romansie ponad 2 lata. Wtedy wydawało mi się, że już żyć bez niego nie będę mogła nigdy. Zostanie ze mną zawsze (choć układ był taki, że życia wspólnego nie planowaliśmy). Po dwóch miesiącach zaledwie od rozstania okazuje się, że można. Najpierw zajmij się sobą, a to będzie wielka praca do wykonania. Nic pochopnie. Pewności stuprocentowej pewnie nigdy mieć nie będziesz, ale widzę, że nawet gdybys z k. nie ułożyła sobie życia, zastanów się nad Twoją relacją z partnerem, bo jest zła. Tu nie wystarczy tylko Twoja decyzja i Twoja praca.