Potrzebuję pogadać z ludźmi, którzy wzięli duży kredyt na mieszkanie. Kiedy podjęcie takiej decyzji się zmaterializowało zaczynam zastanawiać się czy jest sens i czy ryzyko nie jest zbyt duże? Jak Wam się żyje z takimi zobowiązaniami? Mamy na oku mieszkanie 4 pokoje (plusem jest, że nie trzeba szukać za kilka lat większego w przypadku powiększenia rodziny), dobry dojazd do centrum komunikacją miejską i jednocześnie cicho, infastruktura wokół, niska zabudowa, praktycznie zaraz odbiór, budynek już stoi.
Co mnie martwi? To, że po urządzeniu to będzie wartość 900 tysięcy, a więc kredyt, który weźmiemy oscyluje wokół 700 tys... Teraz jest ok, gdy żyjemy tylko we dwoje z partnerem, ale co kiedy dojdzie dziecko i nieprzewidziane wydatki? Oboje zarabiamy praktycznie tyle samo: kilkanaście tysięcy brutto, ale czasy niepewne, jak jedno straci pracę może być źle, a wiadomo chcielibyśmy nadpłacać w miarę możliwości. Macie doświadczenia w podobnej sytuacji do naszej?