Iskrzynka
Zarejestrowani-
Zawartość
450 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Iskrzynka
-
No nic... muszę czekać... kiedyś się chyba w końcu doczekam
-
Mi wychodzi, że 15 dc będę mieć w niedzielę wielkanocną, więc nawet jakby się okazało, że działamy na cyklu sztucznym, to dalej nie mogę mieć pewności, że to wypali w tym cyklu.
-
Dziewczyny mam pytanie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w następnym cyklu mam mieć transfer, tylko, że jak tak patrzę na kalendarz, to owulacja wypadać mi będzie w okolicach świąt, tzn. sama owulacja raczej 2 dni po świętach, ale aplikacja dni płodne wyznacza mi już na Wielki Piątek i boję się, czy te wszystkie dni wolne w tym okresie nie pokrzyżują mi planów. Powiedzcie, jak to jest z przygotowaniami do transferu? Jak wygląda monitoring endometrium/owulacji? Jak często trzeba chodzić wtedy do lekarza? No i na kiedy jest wyznaczany dzień transferu? Czy jeśli mam 5-dniową blastkę, to znaczy, że transfer będzie wyznaczony na 5 dzień po owulacji? Nie wiem też jeszcze, czy transfer będzie na cyklu naturalnym czy sztucznym. Od czego to w ogóle zależy? A jeśli byłby na sztucznym, to jak wtedy ustala się dzień transferu? Będę Wam bardzo wdzięczna za podzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem, bo dla mnie to jest zupełna nowość.
-
AsiaWin, nie miałam do tej pory stosowanego żelu przeciewzrostowego, nigdy nie było o nim mowy, do niedawna nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego.
-
Ja będę miała histeroskopię operacyjną w znieczuleniu ogólnym. To będzie już moja trzecia taka histeroskopia i wszystkie były w takim znieczuleniu, nigdy nie miałam, tak jak piszesz, zastrzyku w szyjkę i wziewnie, także nie wiem, jak to jest, nie wiem, czy to coś boli i jak bardzo. Może któraś z dziewczyn tutaj tak miała i podzieli się doświadczeniem. Ale na pewno Asiu przeżyjesz. Myślę, że jak się pomyśli, że dzięki temu jest się bliżej celu, to można przetrwać wszystko.
-
MamoAniola cudowny post! Łzy same cisną się do oczu ze wzruszenia. Bardzo się cieszę! 🥰
-
Ja w poniedziałek mam mieć histeroskopię. Szykujemy ładny domek dla śnieżynki na następne 9 miesięcy. Trochę się niepokoję, bo odebrałam wyniki krwi przed zabiegiem i kilka parametrów mam poniżej normy i nie wiem, czy to mnie nie zdyskwalifikuje teraz. Ale na razie staram się myśleć pozytywnie. Dziś mam mieć teleporadę z anestezjologiem, to pewnie się wyjaśni, czy wszystko na razie pójdzie zgodnie z planem.
-
Kinga123, wprawdzie czekają na nas 4 Dzieciaczki, a nie 6, ale jestem pełna nadziei, że więcej nie potrzeba i będzie tak, jak na końcu napisałaś 🥰
-
O tak! Zdecydowanie lżej
-
Cześć dziewczyny, byłam dziś na wizycie kontrolnej u mojej pani dr i dostałam kartę informacyjną z całym podsumowaniem procedury i oceną naszych zamrożonych zarodków. Jeden z 5 doby ma ocenę 4 AA a trzy z 6 doby - 4AB i 2x 4BB. Lekarka mówiła, że to dobry wynik i jest zadowolona. A jak z Waszego doświadczenia to wygląda? Mówiła też, że transfer robimy zaraz w kolejnym cyklu po histero i potwierdziła, że będzie działać, jak scratching, wiec może pomóc zarodkowi w implantacji. Muszę teraz czymś bardzo się zająć (dobrze, że wróciłam już do pracy), żeby mi szybko zleciał czas i może za ok. 2 miesiące też będą mogła wreszcie zaprosić maleństwo do siebie 🥰
-
MamaAniola, u mnie jeszcze daleka droga Najpierw muszę mieć histeroskopię, bo mam polipa w macicy, potem dopiero transfer, ale nie wiem, kiedy to będzie, czy od razu w następnym cyklu po histo, czy będzie trzeba jeszcze trochę odczekać To czekanie jest potworne...
-
Walentynki marzenie 🥰 Niech maleństwo ładnie i zdrowo rośnie w mamusi Trzymam mooocno! Śnieżynka na pewno już nie może się doczekać, żeby się wgryźć w mamusię
-
Wiecie co, do mojej wczorajszej 1 blastki , dołączyły dziś jeszcze 3 , więc w sumie mamy 4 śnieżynki Dziś też ryczę, ale dziś ze szczęścia. Mam nadzieję, że za jakiś czas spojrzę w malutkie oczka naszego maleństwa i przeproszę je, że był taki moment, że w nie zwątpiłam. Dziękuję Wam z całego serca za wczorajsze wsparcie, jesteście naprawdę cudowne!
-
Dziewczyny dajecie mi nadzieję Muszę jak najszybciej otrzepać się z tych czarnych myśli i postarać się nastawić pozytywnie. Wiara i pozytywna energia potrafią uczynić cuda.
-
Dziś 5-ta doba naszych zarodków. Miałam dzwonić dopiero jutro, ale nie mogłam się już doczekać i zadzwoniłam dziś. Z 7 zapłodnionych komórek tylko 1 rozwinęła się do blastocysty i mogli ją zamrozić, reszcie dają szansę do jutra, a potem koniec Ryczę, jestem w totalnej rozsypce, nie mam z kim o tym porozmawiać, bo nikt o tym nie wie Jak zostanie tylko ta jedna, to nie wierzę, że to wystarczy, żeby się udało Na kolejne podejścia nie mam już ani czasu (tego biologicznego), ani pieniędzy, ani siły psychicznej.
-
Vika555, podejrzewam, że BL2 oznacza blastocysta na 2 poziomie rozwoju. Ogólnie najlepiej rokują takie powyżej 3 (a Twoje dwie 5-ki, to w ogóle super!), ale czytałam, że chociaż statystycznie, te mniej rozwinięte, dają mniejsze szanse na zagnieżdżenie, to i z takich jest możliwy sukces i prawidłowy rozwój ciąży. Trzymam kciuki
-
Dziewczyny po transferach lub tuż przed trzymam mocno kciuki za was i wysyłam morze dobrych myśli, żeby się wam powiodło Czytam to forum i to jest niewyobrażalne jaką heroiczną walkę niejedna z was przeszła, żeby mieć upragnione dziecko. Jesteście wielkimi wojowniczkami i bardzo, bardzo was podziwiam!
-
madzia:)) jeśli pytanie o transfer było do mnie, to niestety nie będę go teraz miała Wszystkie nasze zarodki, które przetrwają do 5 doby, będą mrożone, a ja muszę najpierw zrobić histeroskopię, bo mam polipa w macicy i maleństwo nie miałoby dużych szans się zagnieździć i dopiero, kiedy macica będzie gotowa podchodzimy do kriotransferu. Także zanim spróbujemy zaprosić maleństwo, by zamieszkało we mnie, będzie musiało przetrwać jeszcze odmrażanie. edit: już czytam, że to nie było do mnie
-
Chciałam się z wami podzielić radością. Właśnie się dowiedziałam, że z moich 11 pobranych komórek, nadawało się 8, z czego 7 się zapłodniło. Teraz, żeby tylko przetrwały, żeby tylko zdrowo się rozwijały.
-
MamaAniola wiem, jak ciężko jest czekać... Jak bardzo walka o dziecko uczy cierpliwości i pokory... trzymam kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem i żebyś szczęśliwie doczekała się swojego upragnionego maleństwa. Ja dziś czekam na wynik, co udało się uzyskać z moich jajeczek. Pobrano mi ich 11. Nie umiem przestać o tym myśleć, czy są jakieś dojrzałe, czy są dobrej jakości, czy nadawały się do zapłodnienia, czy bedziemy mieć zarodki? A to dopiero przecież początek trudnej drogi... Pragnę bardzo dziecka, ale mam już prawie 40 lat i wiem, że szanse nie są duże, że ilość to jedno, ale ważniejsza jest jakość. Boję się też, czy jeśli uda się zajść w ciążę i ją donosić, dziecko będzie zdrowe. Czasem dopadają mnie wątpliwości, czy powinnam w ogóle chcieć jeszcze dziecka, czy to nie za duże ryzyko... Pozostaje mieć tylko wiarę, że będzie dobrze. Tak oczywiście AsiaWin, bycie rodzicem to pot, łzy, nieprzespane noce, milion zmartwień, trudów, w wielu momentach bezsilność, złość, rozczarowanie, lęk itd. Ale to też wielki dar, miłość bezgraniczna, jedyna w swoim rodzaju, instynkt tak silny, że pomimo tych wszystkich trudów, pragnie się tej małej istotki, jak niczego innego na świecie, zrobi się dla niej wszystko i pokona najtrudniejsze chwile. Wiem, bo jestem już mamą dwójki dzieci, które urodziłam w bardzo młodym wieku, gdy miałam niecałe 20 lat, niektórzy nazywali to wtedy brzydko wpadkami, niektórzy mówili, że zmarnowałam sobie życie, zachodząc w ciążę tak wcześnie. Fakt, że moment nie był najlepszy do powoływania nowego życia, ale gdyby oni wszyscy wiedzieli, jaki to był wtedy dar. Pokochałam je od pierwszych chwil ich życia i chociaż nie było kolorowo, a z ich ojcem dawno nie jesteśmy razem, bo on niestety nie udźwignął roli, jestem za nie bardzo wdzięczna. Obecnie związana jestem z innym, cudownym mężczyzną, który sam swoich dzieci nie ma, a dla moich stał się, jak ojciec. Od lat staramy się o wspólne dziecko, próbowaliśmy wszystkiego, jednak bezskutecznie. Czy to nie ironia losu? To in vitro to raczej już nasza ostatnia deska ratunku.
-
MamaAniola wiem, jak ciężko jest czekać... Jak bardzo walka o dziecko uczy cierpliwości i pokory... trzymam kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem i żebyś szczęśliwie doczekała się swojego upragnionego maleństwa. Ja dziś czekam na wynik, co udało się uzyskać z moich jajeczek. Pobrano mi ich 11. Nie umiem przestać o tym myśleć, czy są jakieś dojrzałe, czy są dobrej jakości, czy nadawały się do zapłodnienia, czy bedziemy mieć zarodki? A to dopiero przecież początek trudnej drogi... Pragnę bardzo dziecka, ale mam już prawie 40 lat i wiem, że szanse nie są duże, że ilość to jedno, ale ważniejsza jest jakość. Boję się też, czy jeśli uda się zajść w ciążę i ją donosić, dziecko będzie zdrowe. Czasem dopadają mnie wątpliwości, czy powinnam w ogóle chcieć jeszcze dziecka, czy to nie za duże ryzyko... Pozostaje mieć tylko wiarę, że będzie dobrze. Tak AsiaWin, bycie rodzicem to pot, łzy, nieprzespane noce, milion zmartwień, trudów, w wielu momentach bezsilność, złość, rozczarowanie, lęk itd. Ale to też wielki dar, miłość bezgraniczna, jedyna w swoim rodzaju, instynkt tak silny, że pomimo tych wszystkich trudów, pragnie się tej małej istotki, jak niczego innego na świecie, zrobi się dla niej wszystko i pokona najtrudniejsze chwile. Wiem, bo jestem już mamą dwójki dzieci, które urodziłam w bardzo młodym wieku, gdy miałam niecałe 20 lat, niektórzy nazywali to wtedy brzydko wpadkami, niektórzy mówili, że zmarnowałam sobie życie, zachodząc w ciążę tak wcześnie. Fakt, że moment nie był najlepszy do powoływania nowego życia, ale gdyby oni wszyscy wiedzieli, jaki to był wtedy dar. Pokochałam je od pierwszych chwil ich życia i chociaż nie było kolorowo, a z ich ojcem dawno nie jesteśmy razem, bo on niestety nie udźwignął roli, jestem za nie bardzo wdzięczna. Obecnie związana jestem z innym, cudownym mężczyzną, który sam swoich dzieci nie ma, a dla moich stał się, jak ojciec. Od lat staramy się o wspólne dziecko, próbowaliśmy wszystkiego, jednak bezskutecznie. Czy to nie ironia losu? To in vitro to raczej już nasza ostatnia deska ratunku.
-
Dzięki za odpowiedzi. Pytam o tą miesiączkę, bo wcześniej już miałam ustalony termin na histeroskopię na 01.03, zgodnie z wyliczeniami wg mojego normalnego cyklu (31-32 dni). Stymulacja już to wszystko przyspieszyła ( bo normalnie owulacja byłaby za tydzień, a potem jeszcze 2 tygodnie do okresu). A z tego, co piszecie, to mogę dostać miesiączki dużo, dużo wcześniej, może nawet już za tydzień i histeroskopię będzie trzeba przełożyć na kolejny cykl
-
Dziękuję dziewczyny za pozytywne odpowiedzi Bardzo się stresuję, ale dałyście mi nadzieję, że będą jajeczka, mam też nadzieję, że uda się je zapłodnić i będziemy mieć rokujące zarodki. U mnie niestety nie będzie od razu transferu, bo mam polipa w macicy, który mi uporczywie odrasta i najpierw muszę mieć histeroskopię i go usunąć, a dopiero potem kriotransfer. Powiedzcie, czy któraś z was też miała stymulację i punkcję bez transferu i po jakim czasie można się wtedy spodziewać się miesiączki?
-
Cześć Jestem nowa na forum, dlatego na początku serdecznie was wszystkich witam. Mam nadzieję, że spotkam tu dziewczyny, które podzielą się ze mną swoim doświadczeniem. Po 4 latach starań o dziecko, właśnie podeszliśmy z mężem do naszej pierwszej próby in vitro. Obecnie jestem stymulowana, krótki protokół. Wczoraj był mój 9 d.s., dziś lekarz zdecydował, że wieczorem mam wziąć zastrzyk przed punkcją i w sobotę mamy termin punkcji. Na USG sporo widocznych pęcherzyków w lewym jajniku ok 8-10, w prawym mniej, ale też min. 4 będą. Większość jest podobnej wielkości i mają ok 20 mm. Mój estradiol wczoraj wynosił 1990, a dziś skoczył do 3750. Jak myślicie, czy ten wynik jest ok? Jest szansa na uzyskanie dojrzałych jajeczek?
