MaGo2
Zarejestrowani-
Zawartość
1021 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez MaGo2
-
Chyba padnę. Julki NAPIĘTY grafik (jedna rzecz dziennie): joga, brwi, laser, paznokcie. Żeby tylko się nie przemęczyła w tym tygodniu bez dzieci. Mówiłam, że nie dobije do 10 tysięcy kroków. Nic w tym złego na początku, tylko trzeba sobie zakładać realne cele. Przy jej stylu życia wystarczy, że założy sobie 5 tysięcy. Jak dojdzie do 8, to będzie super. A ona zamiast powoli wprowadzać zmiany, to od razu wszystko. Szybko się albo zniechęci, albo będzie miała poczucie porażki i wróci do starych nawyków.
-
Właśnie sprawdziłam i w jej rejonie Ilê-de-France jest mnóstwo obiektów. Stadion, pływalnie, pole golfowe, będą tam wyścigi kolarskie, tak że sporo się będzie działo
-
Padłam olimpijką też by mogła być
-
No to właśnie dlatego mówię, dla przeciętnego człowieka te 10 - 15 tysięcy kroków to tyle co nic, zwłaszcza jeśli się lubi chodzić i chodzi do pracy. A ona nieraz szła po dzieci do szkoły, czyli ma na tyle blisko, że może chodzić codziennie. Wiadomo, że jak leje deszcz czy jest bardzo zimno, to auto się przydaje, ale przy dobrej pogodzie? Może też rozdarciuch wymusza, bo nie chce chodzić.
-
Wiesz, możliwe, że u nich też budowali hotele i jakąś infrastrukturę, bo ten remont ulicy był z powodu igrzysk. Mają na ulicy te chorągiewki z logo igrzysk. Wiadomo, że wioska olimpijska nigdy nie jest w samym centrum miasta, tylko na obrzeżach. Obiekty sportowe, jeśli są w mieście, to są wyremontowane pod igrzyska, ale wiele z nich się buduje pod miastem.
-
Przede wszystkim nie zrobi 10 tysięcy kroków dziennie, bo ona wszędzie musi autem jechać. A teraz będzie wymówka, bo igrzyska i takie tłumy, że nie da się chodzić. Zresztą 10 tysięcy to ściema marketingowa. Wiadomo, że im więcej tym lepiej dla zdrowia, ale niech zacznie od 5 tysięcy. 10 tysięcy robię, gdy pójdę z psem na porządne 3 spacery (pies staruszek, więc już nie chce chodzić tyle co dawniej) kolejne tysiące gdy idę do i z pracy i gdy poruszam się po pracy.
-
Właśnie to miałam pisać. Dzieci mnóstwo, rozdarciuch przekrzykuje wszystkich. Jeszcze jej cukier daje w postaci ciastek, napoju i seven daysa. To przecież strzał w kolano.
-
Warunki współpracy z producentem "kolagonu" się skończyła, to i koniec manii.
-
W Polsce było super, bo nie musiała gotować ani sprzątać, a dziećmi zajmowali się wszyscy oprócz niej. To i płakała.
-
No właśnie, też myślałam, że miał być tydzień w Polsce i potem Czechy/Słowacja.
-
Jaka Alicja?
-
Jak ona mu od początku zabraniała wychowywać Aleksa, bo nie jest jego ojcem (sama to opowiadała), zabraniała mu zabraniać czegokolwiek dzieciom, byle miała spokój i nie było darcia. To chłop dla świętego spokoju odpuścił, bo jego i tak całe dnie nie ma w domu, to ona się musi użerać z rozdarciuchem. Pewnie chciał uniknąć wiecznych kłótni o wychowanie dzieci. Oczywiście mógł być bardziej stanowczy, ale szczerze mówiąc to trochę mu się nie dziwię. Robi non stop, jak ma weekend wolny, to nie chce się kłócić
-
Świetnym przykładem młodej mamy n YouTube jest Jagoda z BellaTV. Urodziła w klasie maturalnej, od początku wychowują syna, zdrowo go żywią, nie może sobie robić co chce. Mieli duże wsparcie rodziny, Jagody już dziś mąż wziął temat na klatę, praca, dom, utrzymanie rodziny. Jagoda po czasie podjęła studia, rok temu urodziła drugiego syna, żyją fajnie. Jak nie jestem fanką dzieci, tak ci ich chłopcy są naprawdę super, ogarnięci, no ale tu jest mądre rodzicielstwo, z zakazami i wychowywaniem, a nie wolna amerykanka. Julka mogłaby z niej brać przykład.
-
Tak, ona tak podkreśla, że zawsze chciała mieć dzieci, rodzinę i to jest jej spełnienie marzeń, a jednak skądś ta depresja się wzięła. Ona dopiero 10 lat później powinna rodzić pierwsze dziecko, bo widać, że to typ imprezowiczki. Wyszalałaby się, poimprezowała, a tak to widać, że ma takie poczucie straty. Sama teraz przyznaje, że mogła iść na studia do Wrocławia, a jeszcze niedawno z przekąsem i nawet pogardą mówiła o studiach i na co to komu.
-
Przestałam liczyć po "decyzją". Ciekawe, że taki ma sentyment do Polski, a w wielu filmach mówiła, że tylko Francja, nigdy by nie chciała do Polski wrócić i mieszkać, jak to jej dobrze we Francji... To chyba bardziej sentyment, wakacyjny klimat, spotkanie z rodziną. A może tu po prostu była ciągle między ludźmi, a u siebie w domu jest albo sama, albo z dziećmi. Powinna iść na etat, to by jej dobrze zrobiło.
-
Nie bez przyczyny od kilku już lat Julka nie nagrywa filmów z rodzicami czy Agą. Tak jakoś od słynnej "parodii" żubrówkowego filmu "aj łona fak ju es olłejs" Aga nie pojawia się w jej filmach na dłużej niż kilka sekund.
-
Tak, też mnie to brzydzi. Po co nagrywać moment wkładania jedzenia do ust i samego przeżuwania?
-
Czy ona w ogóle uczy Melissę zachowania przy stole? To jedzenie rękami, pchanie do buzi i wypluwanie makaronu, no ohyda. Po co to wstawiać do filmu? Zastanawiam się po obejrzeniu tego filmu, czy ona jest sztuczna, gdy mówi do kamery, czy kiedy rozmawia z rodziną. Bo jej ton, śmiech i maniera, gdy rozmawia z rodziną wydają się strasznie na siłę
-
Czy ona pozwoliła dzieciom kąpać się w fontannie? Boże, jak to dziecko się drze!
-
Fuuuj Melissa całuje jednorożca u koła ratunkowego na wystawie sklepowej. No i klasycznie słychać ją na cały sklep. Oczywiście pozwala jej znowu kupić kolejną plastikową koronę, pełno zabawek, a miał być minimalizm
-
Cmokanie od pierwszych sekund filmu. Widać, że zadowolona i wypoczęta, no i dobrze.
-
Dżulia, obudź się. Normalni ludzie przeważnie pracują 8 godzin. Ekstremistyczne porównanie wyciągnąć pierwszą nogę do przodu ona nigdy się nie nauczy.
-
Nikt nie lubi krytyki, zwłaszcza gdy czuje, że w tych słowach krytyki jest ziarno prawdy. Sama wybierała i montowała takie a nie inne fragmenty, widzowie nieraz jej mówili, żeby sprawdzała słowa, od lat poprawiają te same błędy, a ona zamiast chcieć być lepsza, słuchać widzów, których przez to niechlujstwo traci, woli się obrazić, przeklinać, mówić, że to problem widzów, nie jej. No cóż, już od jakiegoś czasu jest to jej ogromny problem, bo ludzie przestają ją oglądać. U niej nie widać postępu, wręcz się uwstecznia. Fanki i ona sama pieją ileż to ona osiągnęła w życiu. Serio? Dzieci, mąż, dom i auto to aż takie osiągnięcia życiowe? Kariery przecież żadnej nie zrobiła. Jakieś tam kieszonkowe zarabia, ale ona się miota, nie wie czego chce. Na siłę chce zrobić z siebie ekspertkę, przez co naraża się na śmieszność, bo nawet mówić poprawnie nie potrafi, a chce uchodzić za znawcę. Najlepsza i najbardziej swojska była, gdy nagrywała vlogi. Sama dobrze wie, że takie treści się u niej najlepiej sprawdzały, miała na nich najwięcej wyświetleń. Tym kołczingowym pier.dolo.lo i udawaniem królowej organizacji strzela sobie w kolano.
-
Oho, bibliotekę w salonie chce żeby ładne książki eksponować. Czyli dalej dla pozorów