Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ptysia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Ptysia

    Czy z takiego chłopa coś będzie?

    Już się czuję momentami jak jego matka, jeszcze trochę i faktycznie go adoptuje Jak o tym myślę to nie. Niestety tak jak piszesz - on może na mnie polegać zawsze a ja na nim nie. Wydaje mi się, że ma trochę syndrom Piotrusia Pana. Ehh w co ja się wpakowałam! Dobra jutro nas czeka poważna rozmowa. Chociaż już przed chwilą był ogień, bo spytałam, czy mógłby posprzątać kuchnie zanim przyjdę na herbatę i jak się oburzył na mnie! Że tylko o tej kuchni gadam, że on już nie chce o tym słyszeć. Jak powiedziałam, że ja nie chce więcej siedzieć w takim syfie to się obraził śmiertelnie, ale walczył dalej, że mu żyć nie daje, że nie ma spokoju. To nie jest zachowanie dorosłego mężczyzny. Nie raz słyszałam, że mentalnie mam 40 lat, ale racja. Nie mam zamiaru skazać się na życie z kimś takim. Nie daj bóg wpadnę i utknę z nim na zawsze. Całe szczęście swoim ostatnim zachowaniem ułatwia mi tylko bardziej decyzje.
  2. Ptysia

    Czy z takiego chłopa coś będzie?

    To nie tak, że chce go zmienić, a przynajmniej do tej pory nie tak na to patrzyłam. Poznaliśmy kiedy on był w dość ciemnym miejscu. Stracił pracę, która była jednocześnie jego pasją przez covid. Był w dole, nie radził sobie. Razem znaleźliśmy mu kurs żeby się przebranżowił. Pomagałam mu na niego wstawiać, bo wcześniej pracował na nocki i to przez kilka lat, więc nagle wstawanie o 6 było dla niego bardzo ciężkie. W skrócie pisząc wtedy wydawało mi się, że jego nieogarnięcie wynika z tego, że ma ciężki okres w życiu. Dopiero teraz kiedy jest stabilnie widzę, że nie, on po prostu tak ma. Jasne, wtedy było gorzej, ale teraz jest dobrze a on ciągle nie chce się ogarnąć. Ten standard życia najwyraźniej mu odpowiada a mnie nie Zawsze uważałam, że lenistwo i bałaganiarstwo to nie są cechy wrodzone ludzi tylko takie, których się można nauczyć albo oduczyć. Straszycie mnie pisząc, że to taki typ, czy charakter, ale chyba ktoś mi to musiał w końcu uświadomić, bo sama bym na to nie wpadła.
  3. Ptysia

    Czy z takiego chłopa coś będzie?

    No i masz mnie. Dokładnie, jego mieszkanie to wersja demo tego co mnie czeka. A ja syfu nie zniosę. Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Oczywiście na bieżąco będę czytać co mi tu piszecie, bo dzięki wam podjęłam decyzję: dalej puszczać tego płazem nie mogę! A przynajmniej jeśli chcę z nim zostać. Mam jeszcze pytanie: zacząć rozmowy już teraz? Jak najszybciej? Czy dać mu szansę zamieszkać ze mną i się wykazać? Chociaż wtedy już może być za późno na zmiany. Skoro tyle to toleruje to on nie wie, że to aż taki problem dla mnie. Albo to bagatelizuje, bo widzi, że odpuszczam. Absolutnie się nie zgadzam.
  4. Ptysia

    Czy z takiego chłopa coś będzie?

    Ja również, a on zmywa naczynie PRZED posiłkiem, to które mu jest potrzebne, a nie PO posiłku. Nie jestem wstanie tego zrozumieć. Przecież to stoi w zlewie w brudzie i mało, że śmierdzi to jeszcze niszczeje! Brak szacunku dla posiadanych rzeczy i do mnie, że mnie zaprasza do tego syfu. Czyli jeszcze gorzej niż z dzieckiem. Ehh, ale co mi zostało? Muszę sobie wychować chłopa. To jest ostateczność, ale w sumie też niezłe rozwiązanie. Chociaż, czy to nie zaogni bardziej problemu? Może on już nic nie będzie chciał robić skoro przyjdzie Pani sprzątająca i wszystko posprząta. Chociaż może jak mu powiem, że będziemy musieli zatrudnić sprzątaczkę i on za swój syf dostanie po kieszeniach to się może weźmie za siebie albo go męska duma zaboli, że sam sobie nie radzi. No powiem Ci, że dałaś mi do myślenia tym pomysłem.
  5. Ptysia

    Czy z takiego chłopa coś będzie?

    Heh w tym też trochę racji jest. U mnie też nic nie stoi od linijki, ale mimo wszystko..... To cytat z książki?
  6. Ptysia

    Czy z takiego chłopa coś będzie?

    Zgadzam się, że to od niego zależy jak najbardziej oraz że rozmowa nie pomaga, więc trzeba zmienić strategie. Tylko jakie tu czyny wdrożyć? Bat pomoże? tak serio każdą radę wykorzystam. Nie chce go skreślić póki nie spróbuję wszystkiego. Już czytałam rady, że żeby się dopasować do siebie on musi wejść krok wyżej a ja zejść krok niżej jeśli chodzi o moje wymagania co do porządku. Tylko żeby dopasować się do niego musiałabym raczej skoczyć z 6 piętra. Dokładnie takiego scenariusza się boję. On będzie miał gosposię, bo jego obowiązki przejdą na mnie, a ja będę wiecznie zdenerwowana. Właśnie i tu jest pies pogrzebany, bo tak jak napisałam: u mnie sprząta bez wyrzutów, bez proszenia, tak sam z siebie. Niby wypadałoby, że skoro ja serwuję mu obiad to on po tym obiedzie posprząta, ale nie każdy mi tak pomagał. Dlatego się zastanawiam czy on faktycznie jest syfiarzem. Możliwe, że pokazuję mi taką swoją dobrą stronę specjalnie? Tak jak piszesz może to tylko poza, a zamieszkamy razem i wtedy dopiero się zdziwie jaki bajzel potrafi zrobić.
  7. Cześć wszystkim :) Piszę w takiej sprawie, bo sama nie wiem kogo spytać o poradę. Przejdę od razu do sedna: mój chłopak to świnia! Może przesadzam, ale to was chce o to spytać, bo sama już nie wiem co o tym myśleć. Otóż tak ja mam 23 lata mój chłopak 28 lat. Spotykamy się od pół roku. Ja studiuje on pracuje. Układa nam się dobrze, jak każda para pokłócimy się czasem o jakąś bzdurę, ale zawsze się dogadamy. Poza jedną sprawą. Mój chłopak wynajmuje mieszkanie i w tym mieszkaniu ma wiecznie syf! A może to ja jestem przewrażliwiona? Na początku naszej znajomości nie zapraszał mnie do siebie, bo 'mam bałagan, nie zdąże posprzątać, posprzątam to Cie zaprosze'. Jak już posprzątał to było miło, ale szybko się okazało, że sprzątanie to dla niego wyjątkowe wydarzenie, a nie obowiązek. Teraz kiedy przychodzę do niego mieszkanie wygląda tak: sterta śmierdzących naczyń w zlewie, brudne blaty, nieodkurzone, podłoga się klei, brud w łazience, śmierdzące ręczniki, kurzu tyle, że bez leków na alergie nie mogę tam spać. On ciągle mówi, że nie chce żyć w takim syfie, ale jakoś nigdy mu się nie chce posprzątać. Rozmawialiśmy o tym nie raz i zawsze przyznaje mi rację, że żyje w syfie i musi posprzątać, ale nic z tym nie robi. Czasem wraca padnięty z pracy, więc jasne, że nie oczekuję żeby wszystko posprzątał przed moim przyjściem, ale żeby w zlewie leżał garczek, w którym tydzień temu gotowaliśmy rosół to chyba przesada! O dziwo kiedy jest u mnie to zawsze po sobie pozmywa, pomoże z praniem czy wyrzuci śmieci i to bez proszenia. A u siebie ma syf. Planujemy zamieszkać razem i teraz przez jego zachowanie mam dysonans. Jak myślicie, kiedy przejdzie 'na swoje' a nie na wynajmowane to się zmieni? Znaliście kiedykolwiek kogoś takiego? A jeśli się nie zmieni to jak nim potrząsnąć? Proszę o pomoc! Kocham tego człowieka niemożliwie, ale syfu we wspólnym mieszkaniu nie zniosę, pomocy! Kopnąć w tyłek, czy próbować naprawić?
×