Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

CarolinaEva

Zarejestrowani
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Co człowiek, to inna historia. Ja z kolei nie mam traumy po szkole. Owszem, nie zawsze było różowo, ale w porównaniu z przedszkolem, szkoła to był dla mnie raj.
  2. Myślę, zeby może zostawić córkę z nianią do 4 roku życia, ale od 3 rozejrzeć się za jakimś kameralnym klubem malucha, żeby niania ją prowadzała na 2 godziny na przykład. Boję się, że jak będzie w domu do zerówki to się nie zaaklimatyzuje w grupie. Tylko jak zwyciężyć swoją niechęć i obawę do instytucji przedszkola...
  3. Obecnie mała ma niecałe 2 lata i jest w domu z nianią. Z jednej strony chciałabym, żeby po skończeniu 3 r.ż. zaczęła chodzić do przedszkola, żeby się oswajała z grupą ludzi, rówieśnikami. W poradnikach jest napisane, żeby przedstawiać dziecku przedszkole w miłym świetle, z entuzjazmem. Tylko co ja mam zrobić, kiedy nic takiego nie czuję, a jedynie obawę? Dziecko wyczuwa nieszczerość i zdenerwowanie rodziców. A wtedy, wiadomo, klapa, bo udzielają się one dziecku. Ja chodziłam do przedszkola na przełomie lat 80 i 90. Nie wiem, czy we wszystkich, ale u nas przedszkolanki krzyczały na dzieci, często bez powodu, wyśmiewały, dawały klapsy, wmuszały jedzenie, straszyły wizytą u dentystki, która miała w tym przedszkolu gabinet i była bardzo niedelikatna, bez podejścia do dzieci. Oczywiście, przy rodzicach były aniołami, wołały dzieci zdrobniale, uśmiechały się. Dlatego moja mama o niczym nie wiedziała, toteż nie mam do niej żalu, że mnie nie zabrała stamtąd. Czemu jej nie mówiłam? Nie wiem. Do dziś nie potrafię znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Boję się, że nie przekonam córki do przedszkola, że nie zaufam przedszkolankom, że będę je podejrzewać o najgorsze, a nawet dam córce misia z wszytą kamerką (mam takie myśli). Moja znajoma, oligofrenopedagog i matka ośmioletniego dziś syna poleca mi przedszkole Montessori. Tłumaczyła mi, na czym to polega, ale ja, jako laik, nie wychwyciłam wielkich różnic. W naszym mieście są 3 takie placówki. Być może przejdę się tam, jeśli będą dni otwarte. Do przedszkola, do którego chodziłam, nawet nie wyślę zgłoszenia. Na stronach internetowych polecają nie panikować, gdyż dzieciom w przedszkolach na pewno nie dzieje się krzywda i płaczą, bo chcą wymusić zostanie w domu. A skąd mam mieć taką pewność? Mnie się krzywda działa! Co mam robić? A może któraś doświadczona mama opowie coś więcej o tym Montessori? Czy w istocie jest lepsze?
×