ale heca
Zarejestrowani-
Zawartość
361 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
9 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Oj tam, zaraz takie poważne tony.
-
Dzień dobry. Czy cząber powoduje dobry smak i trawienie boczku? Czy jego smak współgra z tłustymi żeberkami? I co może uchodzić za tłuste? My współcześni nie jadamy słoniny w postaci plasterków jak kiedyś? Czy cząber poprawia smak smalcu do chleba? Jak to jest z cząbrem? A żeglowanie bez mężczyzny u boku, który to potrafi przypomina jacht z masztem bez białego żagla. Co to za widok? Pusty maszt? Bez żagla. Po prostu kiszka.
-
Sztuko wcale wcale nie Naiwna. Twoje ogórki na pewno będą pyszne. Potrafisz się nimi cieszyć, to najważniejsze. A mnie urzeka zapach kopru, kiedy przychodzi czas słoików z ogórkami. Rozkosznie pachnie wtedy domostwo. Też się zabiorę za słoiki z ogórkami, daj Boże. Ale chyba nie zdobędę tej słoniny, o której wspomniał wujaszek, bo wydaje mi się ona taka niedostępna i zupełnie inna od tej, którą znam. Pozostanę przy sprawdzonych proporcjach. Sztuko, odpoczywaj. Trełka ma rację, bo to mądra i wyważona kobieta. Człowiek zmęczony nadaje się do tarcia chrzanu. Bądźcie zdrowi, pełni nadziei i dobrego humoru. Słyszałam, że do tłustych mięs i boczku pasuje cząber. Choć niewiele osób o nim mówi.
-
Wujaszku, mąciwoda z Ciebie. Żeglowałam kiedyś na jeziorze pod Mrągowem, chcąc bardzo wcześnie doczekać wschodu słońca. Najadłam się strachu co niemiara. Jezioro zdawało się czyhać na moje jestestwo, bałam się niemożliwie. Potem w kajaku na Kamiennej - męka. Byłam z drugą niewiastą, rzucało nami od brzegu do brzegu. Masa energii, przyjemność wątpliwa. Jednak życie nagrodziło, bo ostatnio na kajakach było niemożliwie pięknie. Nauczono mnie robić wiosłem. I wreszcie było tak jak chciałam to znaczy spokojnie i bezpiecznie. I tak wygląda moja kariera na wodzie. Pływam tylko z makaronem. Biednaż ja niewiasta, nieszczęsnyż mój los... Mam jednak entuzjazm i nieodpartą chęć skosztowania odpoczynku, jaki daje woda. Teraz żegluje po Donie.
-
Trełko miła jestem dziś nabuzowana jak ... musiałam znaleźć w kieszeni odwagę do napisania trudnego smsa do ramion. A z gotowaniem? straszna bieda. Wiesz, mam ulubione potrawy i przepisy, ale moja nieznośna chęć do eksperymentowania w kuchni burzy czasem porządek rzeczy. Lubię zjeść sztukę mięsa. Sztukamięs- kiedyś tak mówiono. Lubię owoce, ciasta, sałatkę z boczku z fasolą szparagową, potrawy z czosnkiem przedkładam nad inne. Ale kucharka ze mnie żadna. Czy ogórki można łączyć ze słoniną- jakież to wyrafinowane. Mam luki.
-
Sztuko, rozpocznij 50. stronę. Bez Twojego rozpoczęcia nijak nie można pójść dalej.
-
Dzień dobry wszystkim. Cieszę się, że Trełka wraca do zdrowia, Sztuka daje radę ogarnąć remont a Wujaszek trochę mąci wodę. Tak można to ująć- zupełnie oszalałam. Zwariowanie to rzecz ludzka? Samej sobie czasem wbrew. Czasami rozsądek bierze górę, a czasami coś innego. Jednak basta i koniec. Rozsądek niech rządzi naszymi poczynaniami.
-
Sztuko, Trełko, Wujaszku. Jeśli znajdziecie chwilę dajcie głos. Wiem, mamy to i tamto na głowie. Jednak zapewniam Was romantyzm jest wszędzie, wszystko jest romantyzmem. Wyliczać nie będę kolacyjek przy świecach, romantyzm wielokrotnie rodzi się ze spontanicznego, nieskrępowanego podejścia. I niech tak właśnie będzie, niech nas nieustannie ogrzewa blask za.......stości!
-
Wiem Sztuko, co to znaczy przewietrzona norka. Co i rusz znajduję w sobie cechy Bilba. Jestem wielką zwolenniczką podejmowania pracy na rzecz domowego ogniska. To cudowne i nieporównywalne z niczym uczucie być w dość obszernej, dobrze przewietrzonej norce i od niechcenia zrobić sobie placuszki z jabłkiem albo zupę kurkową, albo pyszne naleśniki z dużą ilością jajek bez oszczędzania i pozornie tylko dobrego smaku. Wiesz, Sztuko, często myślę, że życie w każdym momencie i miejscu pełne jest romantyzmu i ocieka sentymentalnym uniesieniem, podczas remontu też. Rodzi się coś pięknego, to daje poczucie szczęścia. No ale trzeba być też zasmarkanym perszeronem, jak to zgrabnie ujął Wujaszek. Coś za coś.
-
No to podajmy sobie ręce Sztuko, zapraszam na jedzenie po 19. Całe popołudnie spędzę poza domem. Zapraszam! ugoszczę Was jak umiem. Mam to i owo. I herbatkę caj mali z Krainy Orłów dla Trełki. Przybywajcie.
-
Czy ja naprawdę piszę niezrozumiale? Przyświeca mi cel mówienia jak najprościej, wyrażania prosto, tego co chcę powiedzieć. A może jednak pokrętna jestem? Biednaż ja niewiasta, nieszczęsnyż mój los.
-
Natasza powiła bliźnięta chłopiec i dziewczynka, do roku karmiła je mlekiem matki, zyskała duży prestiż.
-
Słyszycie szum czerwcowego deszczu? Jestem entuzjastką każdej pogody. Teraz jest czas roślin. Nabierają masy, chłoną słońce, powietrze i wodę. Akacje, jarzębiny a nawet sosny zwyczajne mają się jak najlepiej. Lubię drzewa. Wujaszku, wierzę, że widziałeś w Wiecznym Mieście bolszewickie plakaty. Być może do tej pory tam stoisz, stanowiąc niebywałą turystyczną atrakcję, ale co się kryje w słowach, że brutalnie i skutecznie niszczy największy dorobek cywilizacyjny ludzkości? Czy to, że pod pozorem dobrej zmiany zapędza ludzkość w prymitywną pracę służącą wytwarzaniu a zapomina o wyższych wibracjach? Czy rewolucja cały czas od tamtej pory pożera własne dzieci? Jestem ogarnięta przestrachem, niewiasty bywają trwożliwe, czasami boimy się wyimaginowanych strachów.
-
Dojrzewa rewolucja bolszewicka.
-
Zjadam przecinki. A chciałabym pisać do Was starannie. Przez szacunek do serca.