Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niñadesusojos

Zarejestrowani
  • Zawartość

    31
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Do tej pory wierzyłam, że warto. Teraz już sama nie wiem. Nie wiem czy walczyć, czy zagadywać, czy rozmawiać. Nie wiem czy najlepiej by było zostawić to jak jest i jego w spokoju.
  2. Opiszę wam moja historię i chciałabym, żeby ktoś spróbował zasugerować mi co powinnam zrobić. Zaczęło się 2 lata temu. P poznałam przez naszego wspólnego znajomego C podczas jednej z moich eskapad do Madrytu. Od razu przypadł mi do gustu ale że traktował mnie jedynie jak koleżankę i dal mi to odczuć - pozostał moją platoniczną miłością aż do zeszłego roku. Podczas pandemii, kiedy to przeżywałam zawód miłosny on się do mnie odezwal. Pocieszył, pogłaskał i zaczęliśmy rozmawiać. W kocnu zdecydowalismy się spotkać, po kilku miesiącach rozmowy. Pojechalismy na tydzień nad morze gdzie zaiskrzyło jak nigdy dotąd z nikim. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy ale juz wtedy pojawily sie problemy. Pierwszym problemem bylo to ze balam sie powiedzieć mu prawdę o C - ze z nim sypiałam. Chcialam byc dla niego ideałem. Zeby wiedzial ze nie kolekcjonuję mężczyzn i ze dla mnie nie jest tylko wakacyjnym flirtem. Najpierw powiedziałam mu ze miedzy mną a C nie było nic... (Jeszcze to wytłumaczę) Byla tam też jego koleżanka przy której on zachowywał się inaczej niż ze mną sam na sam. Bolało mnie to i nabrałam podejrzeń że jestem tylko na chwilę. Zamiast pobyc sami, codziennie się z nią spotykaliśmy a ja czulam sie coraz gorzej i coraz bardziej samotna. Zadzwonilam więc do znajomego ktory tam mieszkał zeby przyjechal. Widok kogoś przychylnego zawsze poprawia samopoczucie... Nie powiedziałam P ze czulam sie jak 5 kolo u wozu. wróciłam do Polski z przekonaniem, że chyba nic z tego nie będzie. Po czym on przesłał mi piękne róże i zadeklarował się że niedlugo przyjedzie. Przyjechal on a za nim przyjechal C. Spotkali się pewnego wieczoru bo P chcial porozmawiać o tym co zaszło i chcial byc szczery oraz upewnic sie ze C do mnie nic nie czuje. C byl u mnie tydzien przed moim wyjazdem nad morze z P ale do niczego nie doszło, oddzielilam go grubą linią i ustaliłam ze jesteśmy tylko znajomymi. (Nie wiedzial o P). Tego wieczoru, gdy sie spotkali C nagadal P, ze robilismy cuda na kiju... Ze doszlo do kontaktu cielesnego wiele razy tutaj w Polsce co było totalną nieprawdą. Jednak w Pedro zasialo to ogromną niepewność, ktorej pozniej ciezko bylo sie pozbyc. Chcialam sie skonfrontować z C natychmiast, kiedy byl w moim mieście. P mi na to nie pozwolil. Staral mi sie zaufać. Udalo mu się. Ale ciagle nad nami wisialy czarne chmury. wyjechał do Madrytu i pojawily sie nowe znajome oraz niewyobrażalna zazdrość ze ktoras mi go odbierze. Byly klotnie, bylo zle. Pojechalam do Madrytu, poznalam je. Wydawalo mi sie ze mnie olewają, ze rozmawiają miedzy sobą tylko, ze wcale nie chcieli mnie poznać. Gdy z nimi wychodzilismy to on traktowal mnie bardziej jak kolezanke - potrzebowalam zeby zlapal mnie za rękę albo pocalowal - czego nie robil a ja odbierałam to ze chcial ukryc to ze jestesmy razem. Robilam mu awantury, zachowywalam sie jak dziecko w sklepie ktoremu mama nie chce kupic zabawki. Balam sie ze go strace. Ze mnie okłamuje i ze sypia z nowymi koleżankami. wróciłam do Polski. Minely 2 tygodnie pięknej komunikacji, spokoju i miłości po czym on wygarnął mi ze go oklamalam mówiąc ze wszyscy widzą że coś czuje do swoich koleżanek, ponieważ pytal i kazdy mu odpowiedzial ze to nieprawda. Następnie nie odpisalam mu na czas bo spalam, więc wypomnial mi ze w jego obecnosci stuknelam sie kieliszkiem z jakims obcym mężczyzna w barze. Więc boi sie co ja robię gdy on nie widzi. To byla niedziela a w sobotę wyszłam ze znajomymi na domowke. Powiedział ze to byl idealny moment żeby pomoc mu zaufac i dac mu tą pewność - odpisując na czas. Z nim bylo to tak ze jak on wychodzil to ja dowiadywalam sie dopiero po kilku godzinach oczekiwania az odpisze na moją wiadomosc, gdzie prosilam zeby mowil mi jak wychodzi - ze idzie, ze nie będzie go zeby zaoszczędził moj czas kiedy nieustannie spogladalam na telefon oczekując wiadomości po tych wydarzeniach zdecydowałam się powiedzieć mu o rzeczy która zatailam - ze napisalam do C po tej calej sytuacji i przeprosilam za zniszczenie przyjaźni P i jego oraz ze zaczelam z nim chwilke rozmawiac ponieważ chcialam wyjaśnić z nim tą sprawe kiedy nagadal na mnie glupot ale on zaczął skarzyc sie na swoją rodzinę więc nie zapytalam ostatecznie. Pedro się wściekł ponieważ popchnął mnie do wymuszenia odpowiedzi i wyjaśnień na C w grudniu. C sie przyznał ze sklamal... Moja szczerość nie zostala doceniona, wrecz przeciwnie P ze mną zerwal ale powiedział ze jeśli się zmienię i bedzie widział tą zmianę to do siebie wrocimy bo bardzo mnie kocha, tęskni ale jest zmęczony tym wszystkim i cierpi a ja nie jestem świadoma tego co narobiłam. Co mam zrobić? Jak w pełni zrozumieć co zrobilam? Jak mam sie zmienić, tak żeby to zauważył? Jestem winna i czuję się winna. Chcę go odzyskać. Dal mi do zrozumienia, ze jesli zobaczy zmianę to do siebie wrocimy.
×