Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Natali88

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Natali88

    Ślub nie ma znaczenia

    Dziwna sytuacja, no przecież to Wasza decyzja jaki chcecie mieć ślub i powinno być jak chcecie Wy. Ja na Twoim miejscu i narzeczonego zrobiłabym i tak po swojemu. To z ich strony brak kultury jeśli nie przyjdą i brak szacunku do Was i do Waszych decyzji.
  2. Natali88

    Co robić z taką relacją?

    @18karat No właśnie najbardziej bolesne jest to, że nie spodziewałam się, że w tę stronę to pójdzie. Nie spodziewałam się po nim i po tym ile czasu za mną chodził
  3. Natali88

    Co robić z taką relacją?

    Dzięki, dla mnie te wszystkie słowa to kop i rozmydlenie oczu.
  4. Natali88

    Co robić z taką relacją?

    @gwoli wyjasnieniaDzięki! Potrzebowałam od kogoś takich słów. Sama teoretycznie w głowie mam takie myśli, żeby po prostu się postawić, dać jasno do zrozumienia, że mnie to nie interesuje tak jak teraz to wygląda i nie dam się znowu wmanewrować w to kolejny raz, czyli znowu się spotkać i pozostać z milionem pytań bez odpowiedzi, ale odzywa się we mnie ta druga "ja" zwykły "ciapek" co się złamie, bo przecież czuję...
  5. Natali88

    Co robić z taką relacją?

    @gwoli wyjasnieniaNo chciałabym zrozumieć o co mu chodzi, bo nie mogę z niego nic wycisnąć. Ani nie powie mi odejdź, ani nie daje sygnału, że mogłoby być coś z tego jeszcze. Aktualnie staram się jakoś żyć, nie pisać, nie dzwonić. Ale no to za jakiś czas pewnie on się odezwie. I tak w kółko to się toczy. Ale skoro mówisz, ze przyjaźń no może faktycznie tak jest. No nic, muszę po prostu "zmniejszyć ciśnienie"
  6. Witam Proszę doradźcie. Byłam z facetem niedługo, jednak było to dość silne uczucie, piękne początki, dosłownie na rękach mnie nosił. Później nagły problem.... jego wyjazd nie wiadomo na ile, do kiedy i nagłe wycofanie i zdystansowanie z jego strony, chociaż do samego dnia wyjazdu były spotkania, w tym łóżko. Widać, że przez to wszystko odsunął się, ale jednak gdzieś wciąż potrafił się umówić i widzieć (nie wiem jak to określić chyba jednak nie chciał całkiem tracić?). Ciężko było mi to wszystko pojąć. Z początku już po wyjeździe kontakt super, później pandemia, brak możliwości swobodnego przemieszczenia i wiele innych przeszkód przez co kontakt się zmniejszył. Ale za każdym razem gdy jest gdzieś blisko ten kontakt się odnawia, widzimy się, śpimy ze sobą, ale gdy na pożegnanie chcę od niego trochę czułości, on odwzajemnia przytulenie, ale odwraca głowę, jak próbuję coś mówić na "nasz" temat to zamyka oczy, nie chce o tym mówić i sie denerwuje. Ja wciąż żyję jakąś "głupią nadzieją", nie wiem, chyba ciągle kocham, nie umiem się odciąć w zupełności, on widać też? z tego co wiem już ma więcej nie wyjeżdżać. Dużo się do niego napisałam, zależało mi i chyba gdzieś jednak wciąż zależy, dużo przepłakałam, bo chcę do niego. On - człowiek skała, z którego ciężko coś wydusić. Nigdy wprost nie powiedział mi żebym odeszła, dała mu spokój, nigdy, w końcu on sam też do mnie zagaduje i myślę, że przez to mam teraz taki problem by przestać o nim myśleć, bo ja chyba wciąż kocham. Nie wiem jak mam interpretować jego zachowanie... co mam dalej robić, jak to wszystko rozumieć. Może coś doradzicie
×