3 tygodnie temu poszłam na rozmowę w sprawie pracy ( nic specjalnego , praca na produkcji w ogromnym zakładzie ) rozmowę kwalifikacyjną odbył ze mną sam prezes ,na starcie zaproponował mi pracę w biurze, mimo iż widział w CV wykształcenie zawodowe .
Propozycje oczywiście odrzucilam ,ale ten był nieustępliwy i zaproponowal jakieś tam kursy doszkalające i pracę na produkcji do czasu ukończenia kursów, przystanelam na ten pomysł choć musiał widzieć brak mojego entuzjazmu.
Na początku w pracy było ok , dopuki nie zdarzyła się dziwna sytuacja.
Przedwczoraj prezes przechadzał się po firmie, ot zwykła kontrola tego co dzieje się na zakładzie.
W pewnym momencie prezes zaczął iść w kierunku gdzie stałam ja i znajoma z pracy , na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech i okrzych ,, oooo hejjj,, i tu niespodzianka bo...
Olał ja totalnie , od niechcenia podał jej rękę przy czym patrzył mi w oczy jak zaczarowany i miałam wrażenie że szczerze się uśmiechał , podał mi rękę która trzymał odrobinę zbyt długo co nie umknęło uwagi innym pracownikom a laska która stała obok mnie mało się nie popłakała ze wstydu .
Teraz mam przechlapane w pracy, ludzie gadają za moimi plecami ale i skaczą kolomnie jak koło jakiejś królowej co wcale mi się nie podoba.
Olszanka która upokorzył pracuje w tej firmie na dziale kontroli i chyba już nie muszę wspominać że mam przechlapane bo czepia się mnie o byle ... i żeby mogła to wywalilaby mnie na zbity pysk.
Nie wiem co robić i jak się zachowywać, denerwuje mnie zachowanie tej łaski i nie mogę zrozumieć po co on to zrobił ?
Czy powinnam się zwolnić ?
Czy może pójść do niego żeby zrobił teraz coś z tą laska bo żyć mi nie daje ?
Tylko czy nie zrobił tego specjalnie bym poszla do niego po pomoc ? Jak myślicie ?
O co mu chodziło ?