Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

xotolaxo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    146
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

360 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Hej! Co do zasady nie rozstrzygam tak istotnych kwestii mojego życia na forum, ale naprawdę potrzebuję obiektywnej rady, zatem zapraszam do dyskusji. Jestem z moim chłopakiem od prawie 3.5 roku. Na przestrzeni ostatnich miesięcy oznajmił, ze chciałby zmienić swoje zycie (po ukończeniu studiów mieszkaliśmy rok na odleglosc z uwagi na prace) i przeprowadzić sie do mojej rodzinnej miejscowości. Dodam także, ze pracujemy w takiej branzy, ze jeszcze kolo 3-4 lata nauki przed nami do uzyskania pełni kompetencji. W związku z przeprowadzka mojego partnera, moi rodzice zaproponowali, że mogą nam kupić mieszkanie, bo tata ma jakąś wolną kasę z tym, że to mieszkanie byłoby moje i dopiero jak byśmy wzięli ślub to wówczas byśmy z partnerem byli współwłaścicielami. Mój partner się nie chce na to zgodzić I nie bierze w sumie tej opcji pod uwagę, bo powiedział że sam kupi mieszkanie(szczęśliwie bez kredytu), którego od razu będziemy współwłaścicielami, że woli mniejsze, tańsze, ale żeby nie być od nikogo zależnym. A mój ojciec chyba się nie spodziewał takiej decyzji, bowiem był pewien że przyjmiemy tę propozycję i teraz w sumie wyszła taka draka, ze się unosimy honorem, ze nie chcemy pomocy rodziców itp. Liczni znajomi mówią, że jak dają to należy brać, z drugiej zaś strony jestem niesamowicie dumna, że mój facet postanowił postawić się mojemu ojcu i zawalczyć o nasze wartości (przed ślubem chcemy pomieszkać razem, a nie od razu podpisywać cyrograf..) Muszę dodać, że u mnie w domu nie jest kolorowo i w sumie ojciec ma mnie cały czas za gówniarę i ze mną właściwie nic nie uzgadnia. Twierdzi, ze ustalenia sa miedzy nim (posiadającym kasę na mieszkanie) i moim facetem, również dysponującym odpowiednimi środkami.. Od dzieciaka tak naprawdę moim największym marzeniem zawsze było to żeby nie brać od nich nigdy właśnie niczego bo nie chcę później gadania, że ktoś mi coś dał że np. kuchnię muszę mieć tak jak oni wybiorą itd. dlatego też sobie sama zbierałam powoli na to mieszkanie biorąc pod uwagę kredyt żeby nigdy nie musieć niczego od nich dostawać za darmo. Dodam także, ze w mojej rodzinie panuje niezwykła dysporoporcja, ponieważ mimo tego, że zawsze uczyłam sie lepiej to uczyłam sie w szkole publicznej, zaraz po maturze musiałam isc do pracy, podczas studiów mieszkać w akademiku itp. Moja siostra zaś (kompletnie nieambitna i mająca gdzieś edukacje) uczyła sie w szkole prywatnej, nie musi pracować, rodzie ja utrzymują, na studia kupili jej kawalerkę.. Summa summarum najprawdopodobniej będzie tak że kupimy dwupokojowe mieszkanie za kasę mojego chłopaka, a urządzimy za moje pieniądze. Doszliśmy do wniosku, że jeżeli rodzice uzależniają swoja pomoc od ślubu, to mogą nam dać nam konkretny prezent na ślub, skoro uważają że ślub jest tak bardzo potrzebne do czegokolwiek. Mimo wielu prób.. staraliśmy proponować żeby było pół na pół w kwestii mieszkania, ale mój ojciec stwierdził że co to za standardy żeby kupować mieszkanie z chłopakiem I że on na to złotówki nie da no to niech nie daje, dopoki nie jest to mąż. Uważacie, że powinnam przyjąć mieszkanie od rodziców i za dwa lata, po ślubie dopisac jako wspolwlasciela mojego chlopaka a za jego pieniądze kupic drugie lokum pod wynajem, czy organizować zycie po swojemu, na razie kupic mieszkanie na jakie nas stac, a ewentualnie po ślubie sobie polepszyć?
×