Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lestrange

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. lestrange

    Chciałam zerwania, a teraz chyba żałuje

    Właśnie to nie jest tak, ze ja sama decyduje się na zerwanie i on nie ma nic do gadania, to były nasze wspólne decyzje, ponieważ widzieliśmy ze coś jest nie tak i nie wiedzieliśmy co z tym zrobić. Nie traktowałam go zle, wiec nie rozumiem tego „ze pozwala się tak traktować”. Wątpię ze to syndrom psa ogrodnika, przecież nie bylo tak ze nigdy nim nie byłam zainteresowana i jestem bo czuje zagrożenie ze stront innej dziewczyny. Jestem zazdrosna dlatego, ze wiem że w końcu znajdzie kogoś z kim będzie robił to co ze mną, a przez to ze to mój 1 chłopak i 1 wszystko, to to boli chyba bardziej...
  2. Byłam z chłopakiem w ponad 3 letnim związku. Zaczęliśmy go w wieku 16 lat, kiedy nasze charaktery się jeszcze kształtowały. Był to mój pierwszy chłopak. Na początku było super, ale po jakimś czasie (po ponad 2 latach) coś się zmieniło. Oboje się zmieniliśmy, ale ja bardziej. Kiedyś byłam taka słodka dziewczynka (?), a jestem przeciwieństwem i coś mi zaczęło przeszkadzać. Nie jestem w stanie wytłumaczyć co, ale zaczęłam się zastanawiać czy to na pewno ten związek. Myślałam nad tym i stwierdziłam, ze pora zerwać. Tak wiec zrobiłam, ale dzień po zakończeniu związku okropnie się czułam, ciagle płakałam i myślałam czy aby na pewno dobrze zrobiłam. Chciałam zebysmy do siebie wrócili i tak się stało, on mnie bardzo kocha i myśle ze ja tez go kocham. Po około 6 miesiącach znowu coś mi przeszkadzało, uważałam ze nie jest to do końca mój typ z wyglądu (nie uważałam ze jest brzydki, ale nie był w moim typie w 100%), denerwowały mnie małe rzeczy, nie tęskniłam jak nie widzieliśmy się tydzień i nie narzekałam jak mniej pisaliśmy, wiec znowu zerwalismy. Po zerwaniu jednak sytuacja wyglądała tak samo - płakałam, żałowałam, byłam zazdrosna i chciałam powrotu. Znowu do siebie wróciliśmy i przez 2 miesiące znowu było cudownie, na nic nie narzekałam. Jednak po tych ponad 2 miesiącach ponownie miałam wątpliwości - nie umiałam myśleć o nas przyszłościowo (gdzie 2 lata wcześniej potrafiliśmy mówić jak nazwiemy nasze psy po małżeństwie), dalej miałam problem z typem urody, znowu denerwowały mnie małe rzeczy, nie przeszkadzało mi ze mało piszemy i ze mało się spotykamy. Dodam ze on jest cudownym chłopakiem, zawsze okazywal mi mnóstwo uczuć, starał się jak mógł, ja niestety jestem inna i nie potrzebuje tych uczuć wiec ich nie umiem aż tak okazywać, co czasami było powodem sprzeczek, ale zrozumiał ze każdy jest inny i to zaakceptował. Zerwaliśmy 3 raz i przez tydzień od zerwana bylo dobrze, czułam pustkę ale płakałam tylko raz, jednak chwile później już płakałam prawie codziennie, czułam okropna zazdrość o to ze kiedyś znajdzie dziewczynę, która pokocha tak samo jak mnie, ze będzie z nią robił to co robił ze mną, ze jego bliscy ja bardziej polubią. Ta zazdrość jest taka duza, ze jak o tym myśle to mnie boli serce. A dodam ze z nikim się nie spotyka, sama myśl o tym powoduje u mnie coś takiego. Znowu zaczęłam myśleć czy aby na pewno dobrze zrobiłam, ze może mogłoby być dobrze, boje się ze tego zaluje, a już za pozno bo już do siebie nie wrócimy, a jeśli to możliwe to dopiero po dłuższym czasie. A przed zerwaniem byłam prwna ze tego chce. Proszę o pomoc. Czy to normalne? Czy jeśli myślę ze zle zrobiłam, to czy może tak być? 3 raz zrywaliśmy i za każdym razem byłam trgo pewna, a po fakcie żałowałam. Czy to może przez przywiązanie i mi po jakimś czasie minie. Nie wiem co ze sobą robić, naprswde jestem okropnie o niego zazdrosna i za nim tęsknie, ale ile razy można próbować, prawda?
×