Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Melasia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

1 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Mój chłopak odebrał sobie życie po tym jak zerwaliśmy. Miesiąc wcześniej się od niego wyprowadziłam. Miał depresję, często źle mnie traktował, były chwile że się go bałam, często był dziwny ale kochałam go nad życie. Wyprowadzałam się chyba dwa tygodnie. Nie zatrzymywał mnie. Coś tam mówił żebym wróciła ale nie przekonująco. Ja tak strasznie cierpiałam bo przecież powinien od samego początku powinien coś zrobić ale wręcz wyganiał. Moilwil żebym dała mus spokój. Często nie wiedziałam czy to choroba przez niego mówiła czy on naprawdę tak odttacal. Ponad tydzień do niego przychodziłam, spędzaliśmy razem czas, ten ostatni tydzień prosił żebym wróciła, był taki smutny i przybity. Mówiłam mu że potrzebuje czasu po tym jak mnie tak odtracal ale on odebrał sobie życie początkiem lutego. To było jak koszmar. Przez jakiś czas myślałam że sobie poradzę że się podniosę. Zaczęłam normalnie jeść, ale to wszystko znów wróciło. Nic che mi się żyć. Modlę się żeby Bóg mnie wziął do siebie. Już nie czuje sensu życia. Chcialabym być razem z nim ale nie umiem odebrać sobie życia i wiem że to grzech ale chciałabym juz odejść. Myslalmi jakby to było zginąć w wypadku, wziąć jakieś tabletki. Czuję taki paraliżujący ból. Budzę się rano z pustka i bólem brzucha. Codziennie płacze, zachodze się. Brak mi już sił. Marzę żeby być razem z nim. Boję się o moją przyszłośc. Oprócz mamy nie mam nikogo. Tylko ona mnie wspiera ale wiem że nikt nie jest w stanie zrozumieć tego co przechodzę. Nie czuję już potrzeby być tutaj. Już nic nie ma sensu. Czy ktoś tak miał? Lub zna kogoś kto przeżył to samo? Czy ten ktoś się podniósł? Ja boje się że nie podołam temu życiu.
×