Wiem, że po przeczytaniu tytułu nikt mi nie uwierzy. To bez znaczenia, bo nikt też tego nie przeczyta, mogę więc napisać tu finalne słowa.
Jestem pewna i przekonana, że wkrótce umrę z głodu. Może nie będzie to dzisiaj- dziś w końcu udało mi się znaleźć kawałek chleba, którego nie zeżarły gołębie, a więc przetrwam- ale jutro, pojutrze, nadejdzie mój koniec.
Nie, nie martwię się tym. Cokolwiek jest lub nie jest po drugiej stronie, czeka mnie tam tylko spokój i brak bólu- czegóż więc mam się bać? Bać to się można życia, a nie umierania.
Cały czas mam jednak omamy z głodu. Czasem wydaje mi się, że w kuchni jest ogórkowa i zaraz będę jeść ją z chlebem. Albo bigos. We śnie czuję zapach słodkiej herbaty z cytryną.
Ale to tylko miraże umęczonego mózgu.
Boże, wybacz mi, że nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić.