Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nie mam siły

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. nie mam siły

    Zły syn, błagam o radę

    Jestem 44-letnią kobietą. Mieszkam w Niemczech, tu też wynajmuję mieszkanie i pracuję. Przyjechałam tu w 2017 roku razem z 16-letnim wtedy synem, bo w Polsce nie umiałam już związać końca z końcem. Poczekałam aż syn skończy gimnazjum i się przeprowadziliśmy. On od razu poszedł do szkoły- generalnie problemów nie było, uczniem zawsze był zdolnym. Jak zdolnym wystarczy nadmienić, że z powodu osiągnięć, po 6 m-cach przeniesiono go do klasy wyżej. Obecnie studiuje na I roku, na bardzo dobrym kierunku. Problem zaistniał jakiś czas temu, a źródłem problemu są pieniądze. Ja to rozumiem- ma 20 lat, chce się ładnie ubierać, mieć fajny telefon itp. Wszystko to staram się zapewnić. Ale to nie koniec. On chce jeździć 2 razy w miesiącu do Polski, do swoich kolegów i zażądał samochodu. Jakiś tam samochód za 2 tyś euro to bym pewnie jeszcze zdołała kupić, ale on chce za 17-20 tyś euro. No i się zaczęło. Ponieważ nie mam takich pieniędzy, z czasem zaczął mnie wyzywać. Coraz śmielej- obecnie mówi do mnie tylko tak:"ty psie, ty szmato, ty ..., dziadówko, k**wo". Codziennie niszczy coś w mieszkaniu tylko dlatego, że ja nie mam pieniędzy. Żeby być mniej w domu, poszłam do drugiej pracy. Spać po nocach nie mogę, schudłam już 15 kg. Wyzywa mnie od prostej, niewykształconej szmaty. Faktycznie jestem prosta. Studiowałam dawno temu, ale studiów nie skończyłam, bo urodziłam jego (byłam samotną matką, jego ojciec już nie żyje, ma po nim malutką rentę). Rodzice moi też już nie żyją (mieli mnie po 40-tce, nie mam rodzeństwa). Jestem na świecie sama- z synem, który stał się moim katem. Kiedyś rzucił się na mnie i dusił; potem przepraszał, ale co to da? Jestem coraz bliżej samobójstwa, nie widzę wyjścia. To już nie jest życie. On wszystko mi zniszczył- starego laptopa, buty, potargał dokumenty, złamał mi wpół dowód osobisty. Została mi już tylko śmierć. Dużo czytam na ten temat; jak zejść z tego świata w miarę bezboleśnie. Nie mam już siły na walkę. Oddałam mu wszystko co miałam- młodość, szanse, nie związałam się z nikim, bo chciałam jego uszanować- choć jednocześnie nigdy nie byłam matką-kwoką, dawałam wolność i to, czego potrzebował. Gdyby ktoś mógł coś doradzić... Ja nie mam się nawet do kogo odezwać...
×