Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Maggie23

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Cześć, myślę że odpowiedź na twoje pytanie jest dość prosta :) Podeszwy stóp są silnie unerwione, a więc wrażliwe na bodźce. Wrażliwość zależy chyba też od rodzaju powierzchni, po której spacerujesz. Zauważ, że podczas chodzenia boso po trawie, piasku, ogólnie miękkich powierzchniach nie wywierasz dużego nacisku stopy. W przypadku kafelków czy paneli podłogowych już czujesz więcej. Ale jeśli spacerujesz boso po miejskich chodnikach... Kiedy decyduję się na bosy spacer po miejskich chodnikach, wywieram większy nacisk na podeszwy stóp ze względu na ich twardość, ponadto znacznie większą powierzchnię stopy dociskam do podłoża. Oznacza to, że podrażniam o wiele więcej zakończeń nerwowych, i to ze znacznie większą siłą niż na powierzchniach miękkich, bardziej sprężystych. Oznacza to, że moje stopy odbierają o wiele więcej bodźców z podłoża, a w połączeniu z różnorodnością mieskich powierzchni jakimi są gładkie wylewki betonowe, kostka brukowa czy przejścia dla pieszych zapewnia to niesamowicie boskie doznania :)
  2. Tak, ale przez pandemię wszystko się skomplikowało :( Dużo niepewności i strachu, wcześniej takiego ryzyka nie było, w przypadku ewentualnego szkła w stopie krótka wizyta na SOR załatwiłaby sprawę, a teraz się boję zdjęcia butów... a było tyle fajnych planów - jakiś wyjazd za granicę, albo coś na miejscu. Rozważałam uczestnictwo w dłuższej pielgrzymce (bez zaśmiewania proszę, jestem osobą wierzącą, ale rozsądną i nie fanatyczną) i oczywiście marzyłam o przemaszerowaniu całej na bosaka. Choiaż może to dość ryzykowny plan, dotychczas moim rekordem jest 15-20 km jednego dnia po trójmiejskich ulicach, i nie powiem, pod koniec stopy już bolały. Ale był to jeden z najlepszych dni w moim życiu, i nigdy go nie zapomnę! Teraz skrycie marzę o końcu tej obrzydliwej pandemii i kilku miesiącach ciepłego, miejskiego, gładkiego asfaltu pod bosymi stopami...Raj na Ziemi.
×