Kilogramy to dopiero początek. Mam ich za dużo o 40, a może nawet o 47.
Jedni boją się pandemii inni ją ignorują, ale jest jeden fakt. Osoby otyłe przechodzą ciężej każde dodatkowe, nadprogramowe schorzenie. Ich pierwszym i głównym problemem jest oczywiście otyłość i już ona sama stanowi poważną chorobę dla całego organizmu.
Poza kilogramami każdy na tym forum ma jeszcze inne problemy. A to skórka pomarańczowa, a to nieleczony ząb, a to jakiś zabieg upiększający, który jest od dawna odkładany, bo nie ma czasu, ochoty.
Zamknięci w domach przez kolejne fale po prostu zarastamy. Zdalna praca tylko pogłębia styl pidżamowy.
Kilogramy to góra nie do ruszenia? Nie. Kilogramy to przedgórze. Może czas zmienić podejście, wybrać inną trasę, schudnąć bardziej "przy okazji" ogólnego rozruchu.
Czas wyzdrowieć z tego wszystkiego. Czeka wiosna, lato, jesień i zima. Za rok możesz być inną osobą. Może będzie dalej pandemia, ale ty będziesz za rok szczuplejsza, silniejsza, zwinniejsza, piękniejsza i po prostu zdrowsza. Z takiego założenia wychodzę zakładając ten wątek dla siebie i dla ciebie. Spójrz w lustro. Nie tylko na kilogramy. Spójrz, czy to jesteś ty w swojej najlepszej formie? Niech to będzie temat nie tylko o tym co dziś jadłyśmy.