Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lanuitnoire

Zarejestrowani
  • Zawartość

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez lanuitnoire

  1. Ogólnie pracowałam w wielu miejscach, chyba z 7. W jednym 3 lata i to była jedyna praca, jaką lubiłam. Rok temu przeprowadziłam się z powrotem w rodzinne strony, z własnej inicjatywy nigdy bym tego nie zrobiła, nienawidziłam tego miasta i nie chciałam tu wracać, zgodziłam się tylko ze względu na chłopaka, który dostał tu pracę. Wiedziałam, że nie będę tu lubiła swojego życia i będzie ciężko z pracą, a jest jeszcze gorzej, niż myślałam. Przez ostatni rok miałam 4 prace, trafiałam w same słabe miejsca, a znalezienie nawet najgorszej pracy tutaj to wyzwanie. Ostatnio w końcu udało mi się trafić na pracę biurową, więc zwolniłam się z gastro z nadzieją na jakiś rozwój, starałam się jak mogłam, ale szło mi tragicznie, atmosfera była beznadziejna, z dojazdem było ciężko. To była praca z językiem obcym, ale przy obsłudze technicznego programu, a nie miałam żadnego sensownego szkolenia, tylko "patrz jak ktoś coś robi i się ucz". Zgłaszałam, czego nie rozumiem i z czym potrzebuję pomocy, ale szkolenia się nie doczekałam, a kiedy pytałam o pomoc, jak czegoś nie rozumiałam, to każdy miał już dość tego, że pytam. W końcu sama się zwolniłam, może to irracjonalna decyzja, ale czułam się tam psychicznie okropnie, a niedługo miałam zacząć brać dużą odpowiedzialność i przejść na samodzielną pracę, mimo że w ogóle nie wiedziałam, co robię. Zresztą i tak nie dostałam jeszcze żadnej umowy i miałam okres próbny na czarno. Od tamtej pory już prawie 2 miesiące siedzę w domu. Źle się czuję bez pracy, a jednocześnie mimo tylu miejsc pracy wcześniej, boję się tak, jakbym miała iść do pierwszej pracy. Nienawidzę tego miasta i ludzi w nim. Chłopak nie ma mi za złe, że nie pracuję, zwłaszcza, że wiedział, że nigdy nie chciałam tu mieszkać i przyjechałam tylko ze względu na niego. Ja jednak czuję, że nienawidzę swojego życia, że je tu marnuję. Zostawiłam w większym mieście zwykłą pracę, która może nie była żadną karierą w oczach innych, ale dawała mi satysfakcję, lubiłam tam chodzić, lubiłam ludzi w niej, tam zrobiłam największe postępy w pewności siebie. Później kolejne zmiany pracy co chwilę wcale mnie nie uodporniły ani nie zahartowały, stałam się bardziej nieśmiała, nie mam już motywacji do niczego, boję się ludzi bardziej niż kiedyś, mam wrażenie, że cofnęłam się w rozwoju z każdym postępem jaki zrobiłam w swoim charakterze. Mam ogromny lęk przez pójściem do kolejnej pracy, czuję, że jestem do niczego, nie mam tu nawet ochoty wychodzić z domu. Nienawidzę swojego życia w tym mieście, z pracą miałam same niepowodzenia, nie mam tu żadnych znajomych, ale nie wyobrażam sobie odejść od chłopaka i się wyprowadzić, chociaż gdybym mogła cofnąć czas, to nigdy bym się nie zgodziła tu przeprowadzić. Czuję się jakbym tu utknęła i jedynym wyjściem, żeby zacząć żyć jak chcę było zerwanie i wyprowadzenie się daleko stąd, a ja nie wyobrażam sobie kończyć tego związku.
  2. lanuitnoire

    Jak polubić seks?

    Mam chłopaka, którego kocham, jesteśmy razem od stycznia, znamy się ponad rok, ale seks to dla mnie same problemy. Lubię pieszczoty, całowanie się, przytulanie, ale wolę, żeby nie dochodziło do niczego więcej. Za każdym jednym razem mnie boli, czasami w ogóle nie może dojść do stosunku, bo mam taki skurcz mięśni, czasami dochodzi, ale ból jest zawsze, może czasami tylko mniejszy. Momentami jest mi przyjemnie, ale generalnie zazwyczaj w trakcie chcę, żeby chłopak doszedł jak najszybciej i żeby już było po wszystkim. Próbowaliśmy serio wielu rzeczy, delikatnego seksu, ostrego, zabawek, różnych pozycji, często było fajnie, ale ten nieprzyjemny ból jest zawsze, zawsze mnie frustruje, często po stosunku czuję się źle i fizycznie, i psychicznie, mam wyrzuty sumienia, chce mi się płakać. Przy seksie oralnym w moją stronę też czuję jakiś fizyczny dyskomfort i nawet jak jest mi przyjemnie, to nigdy nie dochodzę, w ogóle nigdy nie miałam orgazmu, nawet masturbując się. Rozmawiałam o tym z chłopakiem wiele razy, on mnie wspiera, jest wyrozumiały, do niczego mnie nie zmusza, ale ten problem i tak się odbija na naszym związku. Jak długo nie uprawiamy seksu, to czuć, że czegoś brakuje, jak już do niego dochodzi, to muszę się powstrzymywać od płakania nad tym, jak beznadziejna się czuję. Byłam u ginekologa, powiedziałam o tym problemie, ale nic mi nie dolega. Poszłam z tym do urofizjoterapeutki, pokazała mi jakieś ćwiczenia na mięśnie dna miednicy i jakieś techniki relaksacyjne, ale po miesiącu nie ma poprawy. Najchętniej w ogóle nie uprawiałabym seksu, mimo że odczuwam pociąg seksualny, ale nie będę wiecznie odmawiać. Zwłaszcza, że sama jednak mam te potrzeby i zawsze się łudzę, że może kolejnym razem będzie lepiej, że może wystarczy się zrelaksować, ale zawsze jest to samo. Nie pomaga długa gra wstępna, alkohol, masaż, świeczki, nic. Z tym chłopakiem straciłam dziewictwo, wcześniej chodziłam z jednym, seksu jako takiego nie uprawialiśmy, ale przy pettingu z nim też czułam ból i nie miałam orgazmu. Boję się strasznie, że to mi rozwali relację, a w pozostałych kwestiach mamy bardzo udany związek, dosłownie taki, jakiego zawsze chciałam. Nie potrafię się tym nie przejmować, już nie wiem, co mam robić, ciągle się boję, że chłopak będzie miał mnie dość, że mnie zostawi albo będzie się ze mną męczył. Jest w ogóle jakaś nadzieja, że to się zmieni?
  3. lanuitnoire

    Jak polubić seks?

    ja właśnie chodzę do takiej fizjoterapeutki, na razie miesiąc i nie ma efektów, ale tak szybko się ich nie spodziewam
  4. lanuitnoire

    Jak polubić seks?

    Używamy lubrykantów prawie zawsze, pomagają, ale problem dalej jest spory. Z dłuższą grą wstępną i z masażem też próbujemy. Chyba zostaje mi już tylko pójść do seksuologa, ale ja już nie mam nadziei, że to dużo pomoże
×