Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

monika1908

Zarejestrowani
  • Zawartość

    136
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez monika1908

  1. Hm, ja jako dziecko przed każdymi świętami (a i większą uroczystością) widywałam panów trzepiących dywany. Może samochodów było mało, ale każdy miał jakiś motor składak, albo rower i to wszystko było samodzielnie naprawiane, myte, smarowane smarem, a nie teraz do serwisu i "samo się zrobi". Ale może to w mojej miejscowości tak było. Pranie bez pralki automatycznej? Może źle mówię, ale kiedyś ludzie nie dbali tak o higienę jak teraz, ubrania się prało jak były naprawdę brudne, a wielkie mycie było raz w tygodniu przed niedzielą. Pościeli też nie zmieniało się tak jak teraz wiele osób - co tydzień. Dlatego mimo, że te babcie czy prababcie nie miały pralek automatycznych, to nie miały tyle prania co teraz. A pieluchy? Sadzało się dzieciaka na nocnik, jak tylko mógł siedzieć (a nie tak jak dziś, czekamy aż dziecko będzie gotowe), i siedział, właśnie po to, żeby tych pieluch było mniej. Dorośli nie bawili się też z dziećmi, starsze zajmowały się młodszymi, a jak któreś za bardzo przeszkadzało, to dostawało lanie i następnym razem siedziało cicho. Myślę, że gdyby te prababcie miały dodatkowo uczyć i zabawiać dzieci, to na pewno nic w domu by nie było zrobione.
  2. Też mi się wydaje, że kiedyś mężczyźni mieli więcej obowiązków. Przynieść węgiel, narąbać drewno (zanim pojawiło się powszechne ogrzewanie centralne, czy gazowe), sami robili wiele napraw w domu, tu pralka, tam gwóźdź, drzwiczki od szafki itd., trzepali dywany, naprawiali auta, jeździli na ryby (i przywozili na obiad), na grzyby i tak dalej. Teraz praktycznie nic z tego nie robią, bo wszystko się kupuje, zepsute rzeczy wymienia na nowe, dywanów już dawno nikt nie trzepie A kobiece obowiązki zostały. Jakoś normalnym jest, że auto naprawia mechanik, zepsuty sprzęt - serwis, a jak kobieta bąknie o zamawianiu żarcia, czy pani do sprzątania to "jej się w dupie poprzewracało"
  3. Warto zauważyć, że jak autorka wróci do pracy to nie znaczy, że dziecko będzie całe noce przesypiać. W wielu przypadkach (moim niestety też ) tak nie jest i jakoś trzeba sobie z tym radzić. Znam maluchy 4-5 letnie, które się budzą w nocy, bo pić, siku, koszmar się przyśnił...
  4. No właśnie. Nie pracujesz zawodowo, a dzieci przez pół dnia są w przedszkolu lub szkole. Masz więc łatwiej niż autorka, która ogarnia i dzieci z domową nauką + rehabilitację i pracę (hodowlę) i jeszcze dom. Jak pracujesz i po pracy musisz zrobić wszystko przy dzieciach (a do tego często zakupy, posiłki, trochę sprzątnąć), to jest zupełnie inna sytuacja. Niekiedy jesteś tak zmęczona, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, że nie wiesz już, czy jest bardzo źle, czy jeszcze trochę dasz radę.
  5. Absolutnie nie przesadziłaś. Straszny pomysł partnera w ogóle.
  6. Dzieci mają dwoje rodziców, którzy powinni dbać o ich potrzeby. Nie chodzi o to, że autorka ma mieć gdzieś ich zajęcia, ale jeśli dzieci będą cierpieć z powodu ich braku, to jest to również wina tatusia, a nie tylko jej. Jak dla mnie, z twojego komentarza wynikało, że ona teraz będzie "ta zła", bo odpuści zajęcia dla dzieci. Skoro ojciec leży pół dnia na kanapie, a ona nie wie, w co ręce włożyć, to ewidentnie coś jest nie tak. Albo uda się namówić go na przejęcie niektórych obowiązków albo ona będzie musiała z czegoś zrezygnować, bo się wykończy. Mam w rodzinie taki przypadek, babka zasnęła za kierownicą wioząc dzieciaka do domu z basenu (pracowała, ogarniała dom i dzieci, a mężuś jak podstawowe zakupy zrobił po pracy, to był wielce z siebie dumny, bo tak to kanapowiec pospolity). Na szczęście skończyło się w miarę niegroźnie, ale mogło dużo gorzej. Szczerze mówiąc ja tu nie widzę sensu trwania w takim związku, bo chyba chodzi o to, żeby się wspierać a nie dokładać?
  7. Może zgłoś reklamację, że nie ty odebrałaś, a oni i tak zostawili tam tę paczkę? Na przyszłość: może można anulować takie zamówienie zanim zostanie wysłane?
  8. No dobra, szkoda dzieci, ale mąż ma w dupie ich dodatkowe zajęcia, bo leży na kanapie, i to jest ok, a żonę będziemy jechać, jeśli ona z nich zrezygnuje, bo jest zajechana?
  9. Przegadaj z mężem obowiązki. U moich teściów jest podział "tradycyjny", ale jak tam widzę, to oboje równo robią, bo mieszkają w domu i teść zawsze coś naprawia, robi w ogrodzie (opryski, koszenie, czasem nasadzenia), szklarnia, garaż, rąbie drzewo, jeździ na zakupy, itd, a teściowa bardziej sprzątanie, gotowanie, kwiatki. Wg mnie niesprawiedliwe jest, jeśli jedna strona leży do góry brzuchem, a druga lata z wywieszonym jęzorem, czyli u ciebie coś jest nie tak. Może mąż mógłby na początek powiesić pranie, wyprasować, poodkurzać czy umyć podłogę albo zetrzeć kurze? To nie są jakieś trudne rzeczy, nie zajmują nie wiadomo ile, a tobie by pomogło. Tak na marginesie, u nas pieniądze są wspólne i razem ustalamy największe wydatki typu mieszkanie, opłaty, przedszkole, dodatkowe kursy.
  10. Też uważam, że nie jesteś opiekunką siostry i mama nie powinna stosować szantażu emocjonalnego w stosunku do ciebie, tym bardziej, że czasem siostrę zabierasz. Myślę, że mama powinna poszukać opiekunki na parę godzin. Żal mi jej trochę, bo sama mam dziecko w tym wieku i nie da się czasem usiąść na 5 minut bo "mamo to, mamo tamto". A czasami strach wyjść do wc, bo wtedy mnie nie widzi i ma najgłupsze pomysły... A nie ma jakiejś znajomej, zaprzyjaźnionej sąsiadki, kuzynki, babci?
  11. Jeśli to ospa to bardzo dziwna. Ja miałam ospę jako nastolatka i miałam przez tydzień gorączkę plus oczywiście pełno krost na ciele i na pewno nie zeszło to po dwóch dniach tylko przez tydzień wychodziły nowe. Musiałam smarować jakimś takim paskudztwem i dopiero wtedy zaczęły schnąć.
  12. Co takiego się zmieniło porównując do czasów powiedzmy 20 lat temu? Czego jest więcej, co jest trudniejsze? Zawsze mi się wydawało, że mam ogrom nauki w szkole, nie wyobrażam sobie, żeby teraz miało być jeszcze więcej. Polski - czytanie, pisanie wypracowań. Historia, biologia, geografia to taka pamięciówka. Fizyka, chemia - definicje i zadania, tu jak ktoś nie rozumiał, to było trudno. Matematyka - wiadomo. Muzyka, plastyka, wf - chyba najprzyjemniejsze przedmioty, ale jak ktoś miał totalny brak umiejętności to pewnie było mu ciężko. Jak jest teraz?
  13. Spróbuj odciągnąć i "poćwiczcie" jeszcze ile się da (nawet na malutkiej ilości). Moja córka tez nie chciała butelki, przez trzy miesiące nigdzie nie mogłam wyjść na dłużej, a jak już się przekonała to na początku chciała butelkę tylko ode mnie
  14. Podpisuję się rękami, nogami i zębami też. U mnie jest konsekwencja pomiędzy nami i dziadkami i co? I nic? Już tydzień nie ogląda żadnych bajek i NAWET NIE PROSI o to! Schowaliśmy też kilka ulubionych zabawek, które "Poszły sobie bo nie mogły wytrzymać tego twojego zachowania, córcia. Jak się poprawisz to pewnie zobaczą i wrócą". Poszły? No to poszły, czasem o nich wspomni, ale żyje sobie bez nich i jest ok. Nie posprzątasz tego, to wyrzucimy? Ależ nie ma problemu, sama jeszcze pomoże do kosza zanieść. A potem truje d.. bo się nudzi i tyle z kar i konsekwencji. Tłumaczymy, rozmawiamy, ja doskonale wiem, że ona to słyszy i rozumie, bo czasem nawet powtórzy w innej sytuacji, że np. nie wolno krzyczeć, brzydko się odzywać do rodziców, ale CO Z TEGO, skoro ona się NIE CHCE do tego zastosować? Moja mama ostatnio powiedziała, że to całe gadanie to można sobie wsadzić i że jest taka jedna kara, która powodowała, że przynajmniej ja i brat niektórych rzeczy nigdy nie robiliśmy. Wiadomo jaka...
  15. Ja bym spróbowała dawać mniej mleka. Moja córa, jak przestałam jej dawać mleko przed snem, zaczęła jeść kolacje. Mam wrażenie, że wiedziała, że kolacja znaczy, że już niedługo do spania, więc wolała jej nie zjeść i wykorzystać maksymalnie czas na zabawę. A głód jej nie groził, bo wiedziała, że i tak będzie potem mleko
  16. Pierwsze co przychodzi na myśl: zbadaj tarczycę. Może być też niski poziom witaminy D. Jeśli od zawsze tak miałaś, to pewnie jesteś takim typem. Mój dziadek też spał po 12h na dobę, a mieszkał na wsi, pracował na powietrzu, jedzenie swojskie, ogólnie był zadowolony z życia, więc chyba taka jego uroda była.
  17. monika1908

    Pomocy

    "Szkoda" się zabijać, bo w zasadzie może już być tylko lepiej. Skończ szkołę, wyprowadź się. Albo znajdź pracę albo idź na studia (pewnie będziesz mógł stypendia socjalne ciągnąć, a w weekendy sobie dorobisz w jakimś magazynie na przykład albo jako kurier). Mam kuzynkę, która miała podobnie do ciebie, uciekła ze wsi, mieszka w dużym mieście, ma męża, dzieci, nie wiem, czy poszła do psychologa, ale wydaje się, że jest z nią ok. Jej rodzina to taka wiejsko-rolnicza rodzina z serialu, byle się najeść, napić, rola, kościół, dom, małe potrzeby życiowe, książki to zbędny balast, podróże - po co, itd. Nie pasowała do nich, co tu mówić. Jak już będziesz na swoim to sam będziesz decydował, z kim się będziesz spotykał. Zęby można naprawić i w dorosłym wieku, także nie martw się o to za bardzo.
  18. Czuję, myślę, czuję się, liczyłam na, chciałam, myślałam, przecież oni wiedzą - autorko, jakie są suche fakty na temat tej rodziny? Bo ja mam wrażenie, że to ty masz tu problem. Teściowa opowiada co u kogo? No i co w tym złego? Moja też opowiada, moja mama opowiada, no tak po prostu, jesteśmy rodziną, więc gadamy o tym, co kto robi. Bratowa kupuje mieszkanie, bo ty kupiłaś? Samochód, bo ty kupiłaś? No i co w tym złego, znów pytam? Czy ona ci tym jakoś szkodzi? Ty masz swoje, ona ma swoje. Jeszcze rozumiem jakby przychodziła i ci wszystko krytykowała, tu niby coś wylała, tam upuściła, ale ona po prostu kupuje DLA SIEBIE. Niech ma, to jej życie. Teściowa cię nie akceptowała i liczyłaś, że bratowa stanie po twojej stronie? Pewnie, fajnie by było, ale ona nie miała takiego obowiązku. Może też się czuła niepewnie? A może cię lubiła, dlatego ci słodziła, ale nie chciała sobie psuć relacji z teściową, więc chodziła do niej na herbatki sama? Przytyki finansowe - fakt, przykra sprawa, ale może ich też irytuje skąpstwo twojego męża. Z twojego opisu wynika, że przeszkadza ci to, nie wyrażasz tego jasno, tylko znów "oni wiedzą, że", "oni chyba złośliwie mówią że" - skąd ta pewność ze wiedzą, że mówią? A może nie wiedzą, powiedziałaś im? Usiądź sobie tak na spokojnie albo z jakąś przyjaciółką i przeanalizuj to na zimno. Obiektywnie to one nie są idealne, ale ty też masz swoje oczekiwania, jak każdy powinien się zachowywać, żeby ciebie przypadkiem nie urazić i to tez może komuś przeszkadzać.
  19. My też tłumaczyliśmy, że jest już duża, że duże dzieci korzystają z nocnika, jak mama i tata (mama i tata mają "duży nocnik" :D). Pieluchy mają małe dzidzie, ale lepiej być dużym dzieckiem, bo duże dzieci mogą już to i tamto, mają klocki, książeczki, a dzidzie nie mają, itp itd. Ale ona się za bardzo nie buntowała z odpieluchowaniem, jedyne co, to potrzebowała trochę czasu, żeby zrozumieć, o co chodzi. Też polecam lato albo chociaż wiosnę, bo my np. przez jakiś czas zakładaliśmy też pieluchę na dwór, ale jak już ten nocnik opanowała, to trochę szkoda było. Na szczęście wtedy się zrobiło ciepło i już zdjęliśmy na amen, a w zimy dzień to bym się bała na dworze "wysadzać".
  20. Spokojnie, załapie Ja miałam przez tydzień codziennie komplet ciuchów do prania, a potem już było coraz lepiej. Córa dostała nocnik, jak miała trochę ponad rok, ale i tak jak się jej nie posadziło to się nie załatwiła. W końcu, jak była mniej więcej w wieku twojej, ściągnęłam pampersa i koniec. Na noc zakładaliśmy jeszcze przez kilka miesięcy (jak przez 2 tygodnie nie było ani jednego sikania w nocy, to zdjęłam, raczej było ok, ale czasem się niespodzianka zdarzała jeszcze), też pytaliśmy często czy chce siku albo kupę. Może nie co pięć minut, ale często. Z kupą często było tak, że widzieliśmy, że się przymierza, to wtedy szybko na nocnik Załapała, twoja też załapie. My jej też pokazywaliśmy taką książeczkę Kicia Kocia i Nunus, Na nocniku, żeby w głowie sobie poukładała. Są inne książeczki o tych tematach oczywiście. Mamy tez lalę z nocnikiem, ale tutaj akurat nie pomogło.
  21. Ooo, ja też tak mam ostatnio. Chyba to covid i zima. Dziecko po raz n-ty na kwarantannie, wszyscy się ostatnio w domach pozamykali, ten covid, tamten covid My sobie radzimy tak, że spotykamy się z tym kto chce, albo na spacerze albo na skype. Nie ma tego dużo, ale i tak lepszy rydz niż nic, bo ja się ogromnie lepiej czuję po takich spotkaniach, więc nawet jak to jest godzina w tygodniu, to dużo daje. I staramy się z mężem codziennie chociaż te pół godziny na czymś fajnym spędzić, a to odcinek serialu, a to nawet kanapki sobie sami wspólnie robimy. A z dzieckiem to różnie, ostatnio robiliśmy wszyscy razem przegląd naszych (dorosłych) ciuchów, to przynajmniej było wesoło, moja 3-latka w mojej su k ience, próbowała szpilki przymierzać...
  22. Złe emocje wywołują twoje złe myśli o niej. Poczytaj sobie w tym wątku, co o niej wypisujesz i myślisz. Dlatego czujesz takie emocje. Ona ma prawo coś powiedzieć, zaproponować, a wy macie prawo się nie zgodzić. Bez nerwów, spiny, po prostu macie takie prawo i to jest ok.
  23. Ja myślę, że będzie coraz lepiej. Jak słucham twoich problemów, to widzę siebie. Pół dnia w koszuli nocnej, bo nie dało się odłożyć dziecka, żeby się ubrać. Mąż przed pójściem do pracy robił mi śniadanie i kanapki, bo ktoś (w tym przypadku ja) musiał leżeć z Nieodkładalnym w nocy i w dzień też. Chcieliśmy sobie zrobić sesję niemowlęcą, ale zrobiliśmy na roczek, bo się nie dało wcześniej. Co mi jeszcze przyszło na myśl - może coś jest nie tak z tym mlekiem? Może go brzuszek boli? Może kup jedno kozie? Podobno kozie jest lepiej strawne i bliższe mleku matki (Holle, Capricare, czy jakoś tak).
×