Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Skołowana

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Skołowana

  1. Skołowana

    Skołowana

    Sytuacja jest dość skomplikowana. Jest pewien chłopak. Jesteśmy bardzo daleką rodziną i nigdy wcześniej nie mieliśmy kontaktu. Spotkaliśmy się kilka miesięcy temu i mam wrażenie, że coś zaiskrzyło. Muszę przyznać, że jest również różnica wieku (ja jestem starsza). Zaczęło się od tego, że spędzaliśmy razem dużo czasu i dużo rozmawialiśmy. Oboje mieliśmy czas na to, aby pisać ze sobą pół dnia, popołudniu się widywaliśmy i rozmawialiśmy, często spacerując. Teraz jego życie nabrało większego tempa i te kontakty nieco się poluzowały. Spotykamy raz na 2-3 tygodnie, ale nie są to spotkania na godzinę czy dwie, spędzamy wtedy razen 6-7 godzin. Zazwyczaj jest to wieczoren w weekend. Nadal piszemy sobie gdy w naszym życiu wydarzy się coś ciekawego albo zwyczajne "co tam?" Był okres kiedy on prawie się nie odzywał. Powiedziałam mu, że nie podoba mi się to i obiecał, że postara się to zmienić. Teraz rozmawiamy prawie codziennie i raz on, a raz ja inicjuję rozmowę. Zapytałam go dlaczego to zawsze ja inicjuję spotkania. Powiedział, że boi się, że mogę pomyśleć, że mi się narzuca. Powiedziałam, że nie pomyślę tak. Od tego czasu ja zaproponowałam spotkanie raz, a on dwa, w ciągu trzech tygodni. Na początku znajomości bardzo często inicjował kontakt fizyczny (chwytał za rękę, przytulał, często chwytał mnie za twarz stykając nasze czoła ze sobą, patrząc mi głęboko w oczy). Któregoś dnia (trochę wypiliśmy, ale nie tyle żeby się nie kontrolować) powiedział, że jestem najbliższą osobą jego sercu, że jest uzależniony od przebywania ze mną, że nasze spotkanie to był cud i ja jestem jego cudem. Powiedział wtedy, że kocha mnie tak jak kochać nie powinien (całe życie był uczony, że jesteśmy rodziną). W pewnym momencie osoby, które widziały nas razem (głownie rodzina) zaczęły mówić, że kiedy na siebie patrzymy to na kilometr widać, że coś między nami jest. Po kilku takich uwagach jego zachowanie się zmieniło. Zaczął mówić, że jesteśmy przyjaciółmi i tak jest dobrze. Piszemy i widujemy sie. Ostatnio jak się widzieliśmy to znów trochę wypiliśmy, ale nie na tyle żeby nie kontrolować swoich słów i czynów. Zaczęliśmy rozmawiać o naszej relacji. Zapytałam czy to wszystko co mi powiedział to były puste slowa (głównie mówiliśmy o tym jak powiedział, że mnie kocha) i co chciał tym osiągnąć. Powiedział, że to nie były puste słowa i nic nie chciał tym osiągnąć. Przyznał też wtedy, że wiele razy chciał mnie pocałować, ale się powstrzymywał resztkami sił. Powiedział też, że z jego strony również wyszło to daleko poza ramy przyjaźni. Później jak leżeliśmy na łóżku to byłam wtulona w jego plecy i poprosiłam żeby nie odbierał mi tego co poczułam, obiecał, że nigdy mi tego nie odbierze. Później zaczęłam całować go po szyi, a gdy chciałam przerwać powiedział żebym nie przestawała. Zapytałam czy mam wyjść, ale powiedział żebym została. Następnego dnia twierdził, że urwał mu się film i nic nie pamięta. Wydaje mi się to niemożliwe bo nie wypiliśmy dużo. Spotkaliśmy się dwa dni później i miałam wrażenie, że on jednak pamięta i chciałby o tym pogadać, ale nie wie jak (niestety ja jestem bardzo nieśmiała i nie potrafię rozpocząć takiej rozmowy). Od tego czasu stał się wycofany w kontaktach fizycznych. Gdy jesteśmy sami to zdarza się, że zaczyna mnie łaskotać, czasami jakieś delikatne muśnięcie dłoni, pozwala mi leżeć z głową na jego kolanach czy bawić się jego włosami. Ja jestem przed rozwodem i mam dziecko. Jego kilka miesięcy temu zostawiła dziewczyna. Kiedy z nim rozmawiam i on usłyszy, że mój mąż w jakiś sposób mnie zranił to widzę, że bardzo go to denerwuje i ledwo panuje nad sobą żeby mu czegoś nie zrobić, otwarcie mówi, że powstrzymuje się tylko dlatego, że ja go o to proszę. Bardzo zbliżył się do mojego syna, gdy się spotykają to spędza z nim dużo czasu i stara się zarazić go swoimi pasjami. Dwa razy proponował żebym odeszla jak najszybciej od męża i zamieszkała z nim. Odmówiłam mu tłumacząc, że nie chcę by były gorsze plotki. Powiedział, że rozumie, ale miałam wrażenie, że jest mu przykro. Jakiś czas temu zaproponował, że wyłoży mi pieniądze żebym mogła odejść od męża i zamieszkać sama z dzieckiem. Oczywiście odmówiłam. Niedawno rodzina zaczęła nagabywać nas o nasze kontakty. Powiedziałam mu, że boję się, że stracę go przez to, ale powiedział, że nie zamierza zrywać ze mną kontaktu. Jednak ostatnio zaczął mówić o podrywaniu innych. Nie mówi o żadnej konkretnej dziewczynie, ale ogolnie (np, że kolega chciał mu jakąś przedstawić, że nie zamierza podrywać sąsiadek albo, że kumpel mu powiedział, że ma nie myśleć, że poderwie jakąś na jego psa). Zaczął to mówić po tym jak powiedziałam, że jeden kolega chciał się ze mną umówić i usłyszał, że z jakimś chłopakiem rozmawiam przez messenger mówiąc do niego kochanie. Zauważyłam, że jak to usłyszał to na chwilę tak jakby przygasł. Jedyna osoba, która nam kibicuje twierdzi, że on chciał jedynie wzbudzić moją zazdrość i cały czas pokazuje mi jak bardzo mu zależy, ale jednocześnie boi się zaangażować przez sprawę z rodziną. Nie mam pojęcia już co myśleć. Z jednej strony robi te wszystkie gesty, prawi mi delikatne komplementy (mówi, że jestem mądra, inteligentna, ładna, zgrabna) a z drugiej strony mówi o przyjaźni. Ostatnio usłyszałam od osoby, która zna go od dziecka, że on jest bardzo skryty i nawet jeśli się w kimś zakocha to ma problem żeby przyznać się przed samym sobą, a co dopiero przed kimś. Czy możliwe, że ja sobie robię nadzieję, zauważając sygnaly których nie ma, a on traktuje tak każdą? Zaznaczam, że nie chodzi o sex. Któregoś dnia było gorąco i było można wyczuc, że oboje tego chcemy, ale on to powstrzymał mówiąc, że za bardzo mnie szanuje.
  2. Skołowana

    Skołowana

    Rodzina już wcześniej wiedziała, że źle się dzieje, ale decyzja o rozwodzie zapadła kiedy on był już w pewien sposób obecny w moim życiu ( wiem jak to wygląda, ale decyzja o rozwodzie nie miała z nim nic wspólnego, zadecydowały inne czynniki). Dlatego jeśli miałoby coś być to dopiero po rozwodzie. Jeśli o obwinianie chodzi to i tak uważają, że to ja do tego doprowadziłam bo jestem 3 lata starsza. Zależy mi na nim, czuję się przy nim bezpieczna, wiem, że zawsze jest obok (sam wiele razy mnie o tym zapewniał). Kiedy się widzimy to nawet w najdrobniejszych gestach, słowach czy niewinnym spojrzeniu wyczuwam, że jemu też zależy. Pytanie zadałam dlatego, że byłam ciekawa czy osoby, którym przedstawię jego zachowanie i będą mogły spojrzeć na to z boku również będą widziały w tym coś więcej czy jedynie przyjacielskie gesty. Chciałam się jedynie upewnić że sama tego nie nadinterpretuje z uwagi na moje własne uczucia.
  3. Skołowana

    Skołowana

    Mówiąc, że nie wiem co o tym myśleć chodziło mi o jego zachowanie. Ja sama wiem czego chce. Bardziej interesowało mnie to czy z jego zachowania można wywnioskować, że faktycznie czuje coś do mnie czy nie.
  4. Skołowana

    Skołowana

    To prawda, że w pewnym stopniu się zaangażowałam, może nawet bardzo. Zdaje sobie sprawę, że może być skołowany i pewnie tak jest. Dlatego nie wymagam od niego żadnych konkretnych deklaracji. Chodzi mi o to, że ja sama nie wiem co o tym myśleć.
  5. Skołowana

    Skołowana

    To oczywiste, że zanim weszłabym w jakąkolwiek głębsza relacje to najpierw zamknę sprawę mojego małżeństwa. Nie chcę żeby później gadali, że rozwiodłam się z jego powodu. Ta rodzina uwielbia plotki i czasami tworzą takie historie, że Andersen by się nie powstydził. Najgorsze, że jak już wbiją sobie taką brednię do głowy to w nią wierzą. Zastanawia mnie jak to Waszym zdaniem wygląda jeśli chodzi o jego podejście. Z jednej strony mówi o przyjaźni, a z drugiej strony mówi i robi rzeczy, które dają mi często do zrozumienia, że mu na mnie zależy w ten szczególny sposób. Ta jedna osoba, która tego nie krytykuje twierdzi, że on cały czas pokazuje jak bardzo mu zależy.
  6. Skołowana

    Skołowana

    Z ojcem dziecka sytuacja była zła już długo przed spotkaniem z tym chłopakiem. Niestety nie potrafimy się dogadać. Codzienne krzyki z jego strony, obrażanie, wyzywanie, poniżanie i wiele innych. Zaczął poniżać mnie już nawet przy dziecku i opowiadać mu jaka jestem beznadziejna. Bez względu na to co dalej będzie z tym chłopakiem i tak wystąpię o rozwód.
  7. Skołowana

    Skołowana

    Chce odejść i wszystko zmierza w tym kierunku. Jestem przekonana, że to kwestia jeszcze najwyżej kilku tygodni (to jest skomplikowane, ale nasz rozwód w niedalekiej przyszłości jest pewny). Nie zgadzałam się na jego propozycje wspólnego zamieszkania żeby nie narażać jego i siebie na problemy ze strony rodziny, która potrafi bardzo mocno namieszać. Na pieniądze też się nie zgodziłam, bo nie chcę brać od nikogo, ale przede wszystkim nie chciałam, aby pomyślał, że zależy mi na jego kasie. Zależy mi na nim, a nie na jego pieniądzach.
  8. Skołowana

    Skołowana

    Co mam w takim razie robić? Zależy mi na nim, ale nie chce go do niczego zmuszać. Ja nie przejmuję się za bardzo tym co gadają, ale on mam wrażenie, że bardzo. Mimo, że upewniał mnie, że nie zerwie kontaktu to jednak ja się tego obawiam. Był taki czas kiedy ja chciałam zerwać ten kontakt. Tłumaczyłam mu, że tak będzie lepiej. Powiedziałam, że będzie mógł stworzyć z kimś normalny związek, a to może mu się nie udać jeśli ja będę blisko. Powiedział na to, że on nie chce budować normalnego związku i błagał żebym go nie zostawiała bo nie poradzi sobie jeśli mnie straci. Jak się okazało ja też nie potrafię zrezygnować z kontaktu z nim. Nie chcę stawiać go w sytuacji kiedy będzie musiał wybierać pomiędzy mną, a rodziną. Postawienie sprawy w taki sposób zraniłoby go, a ja nie potrafię tego zrobić. Zaczynam się obawiać, że nie ma wyjścia z tej sytuacji i będziemy tkwili w martwym punkcie gdzie żadne z nas nie przyzna się przed drugim do uczuć ( przyznaliśmy się do nich kiedy trochę wypiliśmy, ale na trzeźwo nadal mówimy o przyjaźni, natomiast gesty jakie wykonuje w moim kierunku są całkowicie na trzeźwo).
  9. Skołowana

    Skołowana

    Jest to 9 stopień pokrewieństwa w lini bocznej, więc ani kościół, ani prawo nie stoi na przeszkodzie. Problem jest taki, że mimo iż to daleka rodzina to kontakt między naszymi najbliskimi był częsty ( nie rozumiem jakim cudem nie spotkaliśmy się wcześniej) Nie można im przetłumaczyć, że żadna z nas rodzina, bo oni są uparci jak osły i wiedzą swoje. Robią afery nawet z tego, że spotkamy się na kawę czy piszemy ze sobą. Ostatnio jak u niego byłam to zaczęli do mnie wydzwaniać, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu. Atmosfera między nami zrobiła się napięta do tego stopnia, że pojechałam do domu. Niestety, on jest bardzo zżyty że swoją rodziną i obawiam się, że to go blokuje. Doszło już do tego, że zaczęli mi opowiadać o tym, że on rozpowiada o moich sprawach prywatnych i śmieje się z tego. Mówili samymi ogólnikami o których wszyscy wiedzą, a jak zapytałam o szczegóły o których tylko on wie to nie umieli odpowiedzieć. Zapytałam go o to, ale zaprzeczył, a ja mu wierzę. Nie wiem co robić. Nie chcę go naciskać, ale też nie chce go stracić. A co jeśli chodzi o jego zachowanie? Czy to, że wycofał się jeśli chodzi o kontakt fizyczny, to wspominanie o podrywaniu i mówienie, że jesteśmy przyjaciółmi i tak jest dobrze nie świadczy o tym, że jednak ja nadinterpretuję jego zachowanie?
×