-
Zawartość
10 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
172 wyświetleń profilu
-
Też by mnie to wszystko dołowało, bo czym sobie na to zasłużyłaś?
-
Cokolwiek postanowisz nie mów mu co zamierzasz, niech poczuje konsekwencje swoich czynów, gdy pewnego dnia zobaczy, że już nie jesteś bojaźliwą laską, która bedzie to znosić non stop i pójdzie sobie wnet
-
ok ok xd Dokładnie, nie ma co usługiwać królewiczowi
-
nagroda za takie traktowanie? Według mnie to on powinien przeprosić za swoją nieobecność i ranienie jej, gdy nagle się pojawi w domu
-
Też tak myślę. Jeśli by mu zależało na Tobie i Twoich uczuciach powiedziałby o co chodzi, a tutaj widać, że ma to gdzieś
-
a_co_jesli zaczął obserwować Jak facet mówi
-
Skoro on ma Cię gdzieś cały czas, to spróbuj zrobić tak samo. Jeżeli zobaczy, że Tobie już to obojętne może się zainteresuje i czegoś się dowiesz. Jeśli cały czas będzie jak teraz to już będziesz wiedzieć, że takie trwanie nie ma sensu
-
Skoro on ma Cię gdzieś cały czas, to spróbuj zrobić tak samo. Jeżeli zobaczy, że Tobie już to obojętne może się zainteresuje i czegoś sie dowiesz. Jeśli cały czas będzie jak teraz to już będziesz wiedzieć, że takie trwanie nie ma sensu
-
a_co_jesli zaczął obserwować Czujesz, że żyjesz?
-
Dzięki! oj tam oj tam stereotypy
-
U mnie teraz wybór promotora, a co dopiero tematu, ogarnięcie praktyk zawodowych gdzie, co i jak, a to mnie przeraża, bo czuję, ze mam braki, żeby nadawać się do tego teraz w tym momencie. Nie wiem w co włożyć ręce. A co dopiero magisterka jak Ty, ja tam nie wiem czy dotrwam do tego etapu Zacznijmy od tego, że teraz ciężko jest kogoś poznać. A jeśli chodzi o znajomych tak samo. Widujemy się od czasu do czasu, bo każdy ma swoje zajęcia, a wolne chwile się nie zgrywają. Teraz została taka garstka ludzi, z którymi tak naprawdę mogę porozmawiać. Zrozumiałam, że prawdziwy przyjaciel to ten, z którym nie musisz non stop rozmawiać i spotykać się, by dalej był twoim przyjacielem. Wg mnie nie siara. Sama mieszkam dalej z rodzicami poza epizodami sprzed pandemii gdy mieszkało się w akademiku. Gdy sytuacja się polepszy (ogólnie), a pewnego pięknego dnia portfel otworzy się sam od objętości (tym razem nie paragonów) wtedy horyzonty się poszerzą. Ciężko mieszkać na swoim bez możliwości opłacenia tego. Rodzice na pewno są wdzięczni za pomoc i rozumieją, że nie jest łatwo bo sami byli w tym wieku i możliwe, że nawet mieli podobne rozkminy. Gdy nadejdzie czas wyprowadzimy się ( tak bo też na to czekam aż się urządzę we własnym, ale ciasnym ) Podobnie Tak myślę, że jeśli przeanalizować ile już się przeszło i ile wysiłku, zarówno ciężkich jak i pięknych chwil wartych zapamiętania można być z siebie dumnym. Tylko ciężko jest o tym pamiętać cały czas, kiedy akurat potrzebuje się motywacji. Zawsze radzę innym, pomagam, wspieram i wydaje mi się to takie proste i oczywiste, a jak ja jestem w podobnej sytuacji to nagle nie wiem co robić. Jak to działa? Nigdy nie skupiałam się bardzo na sobie, starałam się uszczęśliwiać innych i myślałam, że to szczęście też do mnie wróci. Jeśli wraca to tego nie czuję, bo coś na czym zawsze najbardziej mi zależało nigdy nie udało mi się tego dostać. Teraz myślę, że może gdy skupimy się właśnie na sobie (oczywiście pamiętając by nie zaniedbywać bliskich itp., wiadomo o co chodzi ^^ ), skupimy się na własnym rozwoju, na tym żeby czuć się dobrze ze sobą to będziemy tym emanować wokół, a wtedy dobro przyjdzie i poczujemy się spełnieni. I to jest ta rozkmina. Tyylkooo... teraz wracamy do punktu nr 1. Trzeba zdecydować, czego chce się od życia A tu znowu pojawia się ten problem decyzji, co tak naprawdę będzie najlepsze, najciekawsze, najkorzystniejsze i inne naj. Koniec.
-
Jak wiele z nas jest, tych którzy nie wiedzą za bardzo, co zrobić ze swoim życiem? Mimo, że ma się już te swoje 20+ to nie wie się dalej, co dla samego siebie będzie najlepsze. Mimo, że poszło się na studia, to nie czuje się, że to jest to. Pasje? Coś tam niby mnie interesuje, nawet kilka rzeczy, ale nie zajmuję się tym na 100% i w związku z tym nie jestem na tyle dobra, by powiedzieć śmiało, że na czymś się znam, by ktoś miał szacuneczek do mnie i do tego co robię. Myślę: "Dobra! Rozpiszę sobie plan dnia na jutro i na pewno uda mi się małymi kroczkami w końcu poukładać życie." Plan rozpisany, wstaje nowy dzień i plan trafia szlag bo pogoda się z nim nie zgrywa. W ten właśnie sposób nie planuję i moim planem przeważnie jest brak planu i jakoś to leci dzień za dniem. Omijając wiele innych kwestii po prostu nie da się pozbierać, bo by dojść do jakiegoś rozwiązania potrzeba zrobić jedną rzecz, której nie da się zrobić bez wcześniejszego zrobienia innej rzeczy i tak ten łańcuszek zaczyna się ciągnąć, a motywacja maleć. Ten temat to taka puszka Pandory, więc może skończę ten wywód w tym momencie. Można by tak wymieniać i wymieniać. Znacie to? Powiedzcie, że nie jestem sama