Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kam2002

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Kam2002

    Rozstanie, co dalej?

    Mam 21 lat. 6 miesięcy byłem w związku. Bardzo się zaangażowałem. Co poszło nie tak? Wiele lat walczę z niską samooceną, co odbija się na moich relacjach z ludźmi (Nigdy nie cieszę się z moich sukcesów, a najmniejsze błedy i porażki zamieniam w tragedie). Moja była dziewczyna powiedziała mi, że nie była to przyczyna by to skończyć, tylko mały kawałek, tego wszystkiego co spowodowało, by ze mną się rozstać. Pomimo tego sądzę, że właśnie przez to ode mnie odeszła. Nie zarażałem pozytywną energią tylko pesymizmem i marazmem. Wg niej główne znaczenie miały sytuacje, gdy wg niej TO JEST OCZYWISTE jak należy wtedy postępować i nie ma opcji by było inaczej. Dlatego też nigdy ze mną o nich nie rozmawiała, bo myślała, że w końcu się ogarnę. O tym, co jej nie pasuje dowiedziałem się dopiero, kiedy ze mną zrywała. Gdy ze mną zrywała zarzuciła mi, że jej nie szanuję ponieważ za bardzo angażuję się w jej życie i nie daję jej przestrzeni osobistej. Dokładnie chodzi o to, że dużo z nią rozmawiałem nt. tego, co obecnie się dzieje u niej np. w szkole, na próbach w zespole ludowym lub na spotkaniach ze znajomymi. Wg niej, jeśli chcesz drugiej osobie o czymś powiedzieć to powiesz bez pytań typu JAK BYŁO NA PRÓBIE W ZESPOLE? JAK SIĘ BAWIŁAŚ Z PRZYJACIÓŁKAMI? Dlatego mało mi o sobie mówiła. Jednak mi często zadawała takie właśnie pytania. Następnie: Chęć pomocy zawsze jak tylko mogę. Nieraz przez całe spotkanie siedziała w kącie mówiąc, że ma problem, ale nie powie jaki, o co chodzi i mam nie pytać CO SIĘ STAŁO? I nie pomagać, a jeszcze 2 godziny wcześniej, kiedy się umawialiśmy na spotkanie była wesoła i radosna. Kiedy jej przechodziło zawsze mówiła, że miała tylko gorszy dzień. Okazało się, że to był wg niej JASNY SYGNAŁ, że jest na mnie wściekła. Co parę spotkań pytałem, czy dobrze się bawi, czy jest szczęśliwa. Uważała, że musi mówić TAK, nawet wtedy, kiedy tak nie było, bo chcę podwyższyć sobie samoocenę. Mówiłem jej, że chcę wiedzieć czy jest wszystko dobrze, by móc poprawić to co teraz nie gra . Zawsze jestem otwarty na krytykę. Przyznała, że rozmawiała z rodziną o tym co jej u mnie nie pasuje, ale nigdy nie rozmawiała o tym ze mną. Zawsze wyglądała tak jakby wszystko było dobrze, a tydzień przed zerwaniem powiedziała radośnie moim rodzicom, jak się cieszy, że znalazła takiego wspaniałego chłopaka. W przeciwieństwie do niej, kiedy mi się coś nie podobało od razu o tym mówiłem. Nie lubiłem, jak przekładała spotkania o godzinę lub dwie na 20 minut przed spotkaniem i wybierała dni, spotkań wyłącznie pod siebie. Najbardziej zabolało mnie, jak na urodziny jej kuzynki kupiłem prezent i zamiast go wręczyć razem na imprezie rodzinnej wręczyła go razem ze swoją rodziną kilka dni przed imprezą o niczym mi nie mówiąc i prezent wręczałem sam, bez niej. Tylko w sprawie przekładania spotkań chciała się dogadać. Co do reszty od razu zmieniała temat, jak często w sytuacjach, kiedy czuła się winna, lub że coś zawaliła. Decyzję o zerwaniu podjęła w niedzielę miesiąc temu. Dzień wcześniej miała problem i siedziała cicho w kącie. Kiedy w niedzielę się spotkaliśmy pod koniec spotkania powiedziałem CIESZĘ SIĘ, ŻE CZUJESZ SIĘ LEPIEJ. MAM NADZIEJĘ, ŻE JUŻ WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE. Wtedy się wkurzyła, kiedy chciałem ją czule przytulić odtrąciła mnie i zaczęła mi wypominać, że traktuję ją jak rzecz i chcę się nią bawić. Wyprosiła mnie ze swojego domu. W poniedziałek zerwała. Uważam, że tu chodzi o coś innego. W stosunku do mnie jeśli chodzi o pomoc, wsparcie była taka sama, jak ja do niej, więc tym bardziej się dziwię, czemu to wg niej było tym powodem. Troska, pomoc, wsparcie to nie są powody by od kogoś odchodzić. Ostatnie jej aktywności w mediach społecznościowych każą sądzić, że ma już nowego chłopaka, ale tego oficjalnie nie ogłosiła. Zerwała ze mną na chwilę przed jej egzaminami zawodowymi i urodzinami. W maju pisze matury. Usunęła mnie z życia zaraz przed najważniejszymi wydarzeniami w jej życiu. Przez ten miesiąc, raz się do niej odezwałem (Pogadaliśmy 3 minuty) i raz ją spotkałem podczas treningu biegowego (pogadaliśmy 5 minut i pobiegłem dalej). Sama nie odezwała się ani razu. Czy warto jest spróbować do niej wrócić, czy zamknąć ten rozdział i iść dalej? Nadal bardzo mi na niej zależy. Czy mam rację, że uznaję się za winnego? Dziękuję za wszystkie rady i komentarze
×