Hej mam od dłuższego czasu spory problem. Zacznę może od początku, czyli od dzieciństwa. Nie było ono złe, ale idealne też nie. Kłótnie w rodzinie, problemy szkolne, nieudane znajomości, umniejszanie ze strony rodziców i tak doszło do tego, że mając 20 lat, mam sporo problemów psychicznych. Chcę opisać ten, który doskwiera mi najbardziej. Czyli lęk, natręctwa myślowe. Byłam młodsza i niestety głupsza, dlatego horrory czasami oglądałam, czego teraz OKROPNIE żałuję. Boję się bardzo takich rzeczy(duchy, demony itd). Najbardziej filmów o opętaniach, pisząc to słowo w tym momencie robi mi się dosłownie słabo. Będąc dzieckiem nie raz widziałam jak mój tato oglądał jakieś "egzorcyzmy", nie raz gadał mi o tym, nie wiedząc jaką krzywdę mi robi i bałam się tego panicznie, myślę że przez to mam teraz taki problem. Zaczęło się od tego, że byłam w kościele i zaczęłam myśleć o takich rzeczach, przypomniały mi się różne scenki i w pewnej chwili, ze strachu myślalam, że zemdleje. Następną podobną sytuację miałam w pracy, powiedziałam sobie "okej, pomodlę się i zrobi mi się lepiej" ze strachu i paniki w połowie zapomniałam modlitwy, co oczywiście pogłębiło mój strach 1000 razy bardziej. Musiałam odejść od stanowiska i usiąść bo było mi niedobrze i słabo. Później w miarę był spokój. Dopóki ostatnio nie natrafiłam na "mode o przebudzeniu duchowym" manifestacja i te sprawy. Obejrzałam nawet kiedyś film na netflixie "Sekret" po czym z ciekawości weszłam na Filmweb, żeby poczytać opinie i uwaga ktoś napisał "ten film grozi opetaniem, wiem z własnego doświadczenia". Pisali rzeczy typu "ludzie nawet nie wiedzą, jak bardzo muszą uważać na swoje myśli" lub "wszystko o czym myślimy przyjdzie do nas, przyciągniemy to". Noooo i co? Atak paniki... Myślałam, że serce mi wyskoczy, miałam uderzenia gorąca, zrobiłam się blada jak ściana. Wybiegłam na dwór i musiałam przejść się na spacer. Później cała noc nie przespana, a gdy tylko pomyślałam na ten temat, znowu dostawałam ataku paniki i zaczynałam sobie wkręcać, że serio coś złego się dzieje. Mówię sobie, jeśli ja o tym myślę, mam takie obrazy przed oczami to manifestuje to. Od tamtej pory, raz jest lepiej, raz gorzej. Często sobie myślę "Boże jaka ja jestem głupia", ale gdy mam taki dzień, w którym zaczynam rozmyślać i nakręcać się to wszystko zaczyna się od nowa. Przez to spanie samej lub przebywanie samej jest tragedią, ponieważ mam te myśli. Staram się nie myśleć od tym, ale po prostu za cholere nie mogę. Boję się też przez to pójść do kościoła, ponieważ boję się, że znowu się nakręcę i będę miała atak paniki. To jest okropnie uciążliwe. Nie wysypiam się, chodzę wystraszona, a w nocy jak muszę wstać do łazienki to kaplica. Byłam u psychoterapeuty, niestety nic nie powiedział konkretnego, przepisał leki i skierował na terapię do psychologa. Ja zdaje sobie sprawę, że to siedzi w głowie, ale to jest taka jakby fobia, nie pozbędę się tego łatwo. Jeszcze teraz tym bardziej, gdy ostatnio wszędzie wyświetlały mi się tematy manifestacji. Usunęłam przez to social media z nadzieją, że to trochę uspokoi mnie. Pomaga mi też krótka modlitwa lub liczenie, ale gdy dopada mnie silniejszy lęk i to nic nie daje, wpadam wtedy w panikę. Końcowe pytanie czy rzeczywiście myśląc o tym, to się stanie, z manifestuje to? Głos rozsądku mi mówi, że to niemożliwe i bardziej to działa na zasadzie: mając złe myśli przyciągam złe i pechowe sytuacje i nic mi się nie stanie bo to nawet nie są moje myśli tylko głupie lęki, ale no próbuje to sobie wbić to tej głupszej części łepetyny...
PROSZĘ NIE PISZCZCIE PIERDÓŁ TYPU "IDŹ DO EGZORCYSTY" BO NAWET NIE ZDAJECIE SOBIE SPRAWY JAKĄ KRZYWDĘ MI TYM WYRZĄDZICIE.