Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

RitchieHollis

Zarejestrowani
  • Zawartość

    25
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez RitchieHollis


  1. 37 minut temu, TwojaMuuza napisał:

    No cóż,  oboje jestescie tego winni co się stało.  I albo skończyć to , albo ciągać się dalej od czasu do czasu  udając że nic się nie stało.  Zależy od psychiki. 

    A nie można nie udawać, że nic się nie stało i na tych doświadczeniach spróbować chociaż odzyskać stracone zaufanie? Bo bardzo chcę być przy niej, nieważne już czy jako partner czy tylko przyjaciel. Po prostu być


  2. 4 minuty temu, EIciaa napisał:

    Psychicznie na dnie czyli dokładnie jakie ma choroby? Ja trochę na ten temat akurat wiem zresztą sama mam nerwicę lękową.

    Mogę napisać na priv? Bo chcę również napisać o jej przeszłości, a jakoś tak niezręcznie mi pisać to publicznie.


  3. 5 minut temu, EIciaa napisał:

    Jakieś głupoty straszne , tak można postąpić tylko wtedy jak się kocha i więcej myšli o dobru tej osoby niż swoim własnym.

    No cóż, też chcę jakoś zrozumieć jej punkt widzenia. Nagle mówię jej specjalnie rzeczy, które wiem że ją zranią, by zaraz potem się do tego przyznawać i błagać o wybaczenie. Jeszcze wcześniej ją porzucać, by potem pisać, że jednak nie chcę zrywać kontaktu. Mogła się poczuć zdradzona, tym bardziej że jest psychicznie na dnie, i reaguje na wszystko intensywniej


  4. Teraz mam myśli, że może nie umiem kochać. Z byłą dziewczyną też się tak skończyło, że ją zraniłem i brzydziła się mną.

    Naprawdę mi zależało, żeby nie popełniać błędów w tym związku. Może za bardzo, i ignorowałem to, że ten związek opiera się na kłamstwie i strachu, żeby mąż znowu nie odkrył romansu


  5. 1 minutę temu, EIciaa napisał:

    I to jest piękne , mało ludzi stać na coś takiego bo większość to egoiści.

    Ona nazwała mnie egoistą, że tak naprawdę nie zależy mi na niej, tylko na sobie. 

    Cytuję: Zależy ci na ulżeniu sobie myślą, jak się poświęciłeś i jaki byłeś dobry, że to zrobiłeś.

    Chodzi o tą sytuacje w której chciałem, żeby miała o mnie złe zdanie, z desperacji. Wiem że to było głupie. Dostrzegłem to i bardzo tego żałuję. Ale zawsze chodziło mi o nią 😧

    Kiedy próbowałem jej powiedzieć to co tobie, stwierdziła że nie i nie potrafię tego przed sobą przyznać


  6. W tym wszystkim nawet się jakoś cieszę, że przetrwali taki kryzys. Że jednak zrozumiała, że to jego kocha.

    Już się nie mota między nami, tak jak to miało miejsce wcześniej. Smutne, bo naprawdę miałem nadzieję, że ten romans przetrwa, że będziemy razem. Ale cóż, nie mogę zmienić jej uczuć

     

     


  7. Przed chwilą, EIciaa napisał:

    To jej to powiedz , dokładnie to co teraz napisałeś i powiedz też że nie chcesz kontaktu całkiem urywać tylko byś bardzo chciał być jej przyjacielem.

    Tak zrobiłem wcześniej. Powiedziałem, szczerze, że bardzo żałuję. Że mimo wszystko chcę być przy niej, jako przyjaciel.

    Odczyta to rano, mam nadzieję. Bo wcześniej stwierdziła, że nie wie, czy byłaby w stanie się ze mną przyjaźnić


  8. 1 minutę temu, EIciaa napisał:

    Tak mnie trochę zastanawia dlaczego Ty tylko w tym wszystkim siebie obwiniasz , postarzasz że jesteś toksyczny itd ale przecież to ona mając męża spotykała się z Tobą jednocześnie oszukując i zdradzając a nie Ty. Wpędzasz sam siebie w jakieś poczucie winy i całą odpowiedzialność za to że wam nie wyszło bierzesz na siebie , tylko po co?

    A ja się na to godziłem. A nie powinienem. 

    Nie wiem. Czuję się źle że tak ją potraktowałem, mimo wszystko. Może zabolały mnie jej słowa, albo mam w myślach jej kruchy stan psychiczny. Też ją przytłaczałem w momencie kiedy jej małżeństwo się jej poprawiało. Nie chciałem jej tracić


  9. 3 minuty temu, malinka 123 napisał:

    On sobie to wmawia, tak jak ona, że on pewnie kogoś ma.

    Autor ma coś z głową, 

    Ona nie jest zajęta.

    Czy ja mam pokazać jakiś dowód że jest zamężna? Może jej suknie ślubną, którą mi pokazywała. Albo jej pierścionek.

    Związałem się z mężatką. Można mnie nazwać kochankiem. A ona zdradzała ze mną męża. Takie są fakty.


  10. 1 minutę temu, malinka 123 napisał:
    2 minuty temu, EIciaa napisał:

    Moim zdaniem powinieneś ją sobie odpuścić całkiem , jedynie jak naprawdę Cie tak mocno interesuje co u niej , czy bierze leki itd po prostu raz na jakiś czas napisać do niej i zapytać.

    Angażować się w tym przypadku w jakąkolwiek relacje z nią nie ma sensu.

     

    Interesuje, bo bardzo mi na niej zależy. Chcę w jakiś sposób się o nią troszczyć, choćby i pośrednio.

    Już się nie łudzę, że będziemy mieli jakąkolwiek relację. Jestem toksyczny, nie potrafiłem przyhamować kiedy nie była pewna swoich uczuć. No i teraz straciła do mnie zaufanie.

    Aczkolwiek chciałbym spróbować je odbudować. Jako przyjaciel. Ale jeśli ona nie chcę, to uszanuję jej decyzję. Jakoś nie potrafię odpuścić. Może potrzebuję czasu, żeby odejść.


  11. 2 minuty temu, malinka 123 napisał:

    To bez nazywania tego związkiem, bo widać boisz się tego, bądź przy niej, nie tylko duchem, ale i ciałem.

    Nabawilam się bezsenności.

    Obawiam się że już nie chcę, żebym był. Sama mi powiedziała że mi ufała, a ja postanowiłem ją zniszczyć jeszcze bardziej. Że byłem egoistą. Że jej nie kocham 😧


  12. 2 minuty temu, malinka 123 napisał:

    Nie zmieniaj faktów, ona nie jest szczęśliwa z żadnym mężem, 

    Myśli, że masz kogoś na oku dlatego ja zostawiłeś.

    Nie, ona doskonale wie o tym, że próbowałem ją zostawić bo już nie mogłem wytrzymać że z nim jest, bo byłem zazdrosny o jej miłość do niego. Może bałem się podświadomie, że to co między nami jest to chwilowe zauroczenie.

     Dlatego byłem dla niej wredny, przytłaczałem ją sobą. No i źle mi z tym było, nie chciałem jej już tego robić. Wydawało mi się, że to jedyne wyjście, byłem zdesperowany 😞


  13. Myślałem, że robię to dla jej dobra 😞

    Żałuję, popełniłem błąd. Odstawiałem cyrki, zamiast po prostu być obok. I już nieważne czy bylibyśmy razem, czy nie. Bardziej mi zależy na niej samej, niż na tym, czy ze mną jest. Bo chcę jej dawać wsparcie, nieważne co. Boję się, że już nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego


  14. Przed chwilą, malinka 123 napisał:

    Dopiero co pisałeś, że nie chcesz z nią związku, teraz piszesz o budowie zdrowego związku.Nie umiesz opowiedzieć się czego chcesz.

    Bo już zrozumiałem, że nie będziemy razem. Może inaczej, chciałbym z nią być, ale nie takim kosztem. Bo widzę, że go kocha.

    Przepraszam, emocje biorą górę i mogę pisać chaotycznie. 

    Więc tak, chciałem zbudować z nią związek, ale to by się nie udało. Bo to było opierane na zdradzie. Tym bardziej, że teraz podobno są szczęśliwi. Nie chcę im tego już psuć. Jeśli mówi mi że go kocha, i że ją przytłaczam, to nie chcę naciskać. Wolę żeby była szczęśliwa z mężem, przy jej stanie psychicznym i uczuciach. No i po tym, co zrobiłem 😕


  15. 1 minutę temu, malinka 123 napisał:

    Tlumaczysz sobie że nie jest po rozwodzie, a jest i chciała coś więcej niz tylko przyjazn i kontrola.Odepchnąles ją, tym samym powiedziałeś nie chce Cię.

    No właśnie ona ma męża, nie jest po rozwodzie. Miała go w chwili kiedy to zaczynaliśmy i ma go do tej pory. Napisałem że teraz im się układa, i sama mi mówi że go bardzo kocha.


  16. Hej, wiem że to forum dla kobiet, ale nie wiem gdzie indziej szukać... Sam właściwie nie wiem czego. Porady, wyżalenia się.

    Zacznę od tego że mam 18 lat, więc może wszystko wyolbrzymiam i za kilka lat będę się tylko z tego śmiał. Niemniej jednak jest to dla mnie bardzo ciężkie na chwilę obecną. I z góry przepraszam, jeśli temat jest na złej kategorii.

    9 miesięcy temu poznałem dziewczynę na grupce na Facebooku. Potem dodałem ją na kameralną grupę na Messengerze (my + 4 osoby) Jest ode mnie starsza o 5 lat. Na początku za sobą nie przepadaliśmy, to znaczy ja myślałem że mnie nie lubi. A ona, że ja jej. Niedługo po tym zaczęliśmy rozmawiać na priv. Okazało się, że świetnie się dogadujemy. Pisałem z nią na nockach, kiedy miała nocne zmiany. Samo tak wychodziło że zostawałem, nie planowałem tego. No i stało się.

    Zakochaliśmy się w sobie. Tylko że ona miała męża, nie układało im się, ale i tak go miała. Mimo tego, wiedząc że to złe, zaczęliśmy się spotykać. Ona pierwsza powiedziała mi, że chcę być moją dziewczyną, ona pierwsza powiedziała mi niedługo po tym, że mnie kocha.

    Trwało to pół roku. Pół roku go zdradzała. Czuła się jak ..., ale nie umiała tego zakończyć. Chciała, żebym był na miejscu męża, tak mi mówiła. Ja też tego chciałem, widziałem w tym coś więcej niż tylko romans. Chciałem to jednak zakończyć, nie chciałem żeby cierpiała. Ale nigdy nie umiałem tego zrobić. Ciągnęło mnie do niej. Mówiła mi, że dzięki mnie dostrzegła że była pod dyktando męża i że w końcu ma odwagę żeby żyć, bardzo chce być tatuażystką. Wspierałem ją w tym, szczerze oceniałem jej rysunki i zrobione na innych dziary i motywowałem ją do pracy.

    Po jakimś czasie mąż się dowiedział, robił jej piekło. Straszył ją rozwodem. Ona się tego bała. Powiedział jej w końcu, że się zmieni, że będzie dobrze, ale ma zerwać ze mną kontakt. Że ja jej nie kocham, że chcę tylko seksu. Ona się zgodziła, dała mu dostęp do Messengera dla potwierdzenie. Po kilku godzinach od "rozstania" napisała mi na Instagramie. Nie umiała się ze mną rozstać. I tak to ciągnęliśmy.

    Z tego co mi wiadomo, faktycznie się zmienił. Teraz są razem szczęśliwi, układa się im. Ale byłem ja. Na początku mówiła mi, że kocha tylko mnie. Potem, że nie wie czy kocha męża. Następnie że kocha nas obu, no i finalnie że bardzo go kocha, i nie wie czy kocha mnie. To mogło być tylko zauroczenie.

    Czułem się o to bardzo zazdrosny, robiłem jej o to wyrzuty. Czułem się z tym podle, więc znowu chciałem to zakończyć. W końcu ona to zakończyła, bo czuła się przytłoczona ze mną. Dawałem jej coraz więcej bliskości i miłości. Tylko jej komplikowałem, raniłem ją tym. Od dłuższego czasu jej leki przestają działać (depresja + stany lękowe, boję się że wyląduje w psychiatryku D: ) i nie chciałem jej dokładać. Mimo tego że zerwaliśmy i postanowiliśmy być przyjaciółmi, nadal ze sobą flirtowaliśmy przez internet, o spotkaniu nie było mowy. Czułem się jak piąte koło u wozu, i że ją tylko ranię.

    Więc postanowiłem to zakończyć. Po tym, jak znowu zrobiłem jej wyrzuty że spędza czas z mężem, powiedziałem sobie że tylko ją ranię, powinienem odejść. I tak też zrobiłem. Tylko popełniłem straszne głupstwo, bo pisałem wredne rzeczy na koniec, żeby mnie znienawidziła i o mnie szybko zapomniała. Żeby skupiła się na mężu i była szczęśliwa. No i plan się udał, byłem "niedojrzały i bez klasy". Że była głupia, ryzykując małżeństwo dla kogoś takiego". Sądziłem że tak będzie dla niej lepiej, zależało mi na tym żeby była szczęśliwa, a ja tylko ją raniłem. Nie pomyślałem o niej, że dobijam leżącą osobę. Psychika jej wysiadała, a jeszcze jej dołożyłem. Było już za późno, kiedy zdałem sobie z tego sprawę. Przez całą noc płakałem, bo obraziłem osobę, na której mi zależało.

    Na drugi dzień napisałem do niej. Chciałem jej to wytłumaczyć. Napisała mi, zresztą słusznie, że jestem s...ysynem i egoistą, oraz że mi ufała, a ja ją zniszczyłem jeszcze bardziej. Że nie zależy mi na niej, tylko na tym żeby zrobić z siebie męczennika, żeby mu było lżej z rozstaniem.
    Jestem potworem. Myślałem że robię to dla jej dobra, ależ ja byłem głupi.

    Tak bardzo tego żałuję. Chciałbym to naprawić, odzyskać jej zaufanie. Bo nie chcę jej porzucać, ale boje się że jeszcze bardziej ją skrzywdzę.

    Nie wie teraz, czy chcę się ze mną przyjaźnić. Czy jest w ogóle w stanie, po tym wszystkim. Nie dziwię jej się. Sam się sobą brzydzę. Jestem ...ą, że myślałem że dowalenie jej będzie dla niej dobre, na dłuższą metę. Nie zależy mi na związku z nią, chcę tylko mieć pewność, że bierze leki, że się rozwija w tatuażu, że po prostu jest szczęśliwa z mężem. Na tym mi zależy. Chcę być obok, naprawić relację, już być dla niej, tak po prostu. Zapytałem ją, czy ona tego chcę, jeszcze mi nie odpisała.

    Czy to ma w ogóle sens? Czy może już powinienem dać spokój, nie pogarszać tylko faktycznie ją zostawić? Bo nie chcę opuszczać mojego kłębusia D: Nigdy tego nie chciałem, to wszystko było ze strachu, że jeszcze bardziej ją skrzywdzę. Bo i faktycznie, skrzywdziłem ją. Nienawidzę siebie za to.

     

×